
O dyrektorze pewnej spółki metalurgicznej, który twierdzi, że nie pamięta, jak za pomocą służbowej karty wydał w klubie Cocomo prawie milion złotych, słyszała już cała Polska. Okazuje się, że takich historii może być więcej. W internecie pojawiła się bowiem kolejna relacja, która poddaje w wątpliwość uczciwość pracowników sieci Cocomo. Tym razem mężczyzna podający się za jej klienta przekonuje, że po zakrapianej wizycie w klubie go-go obudził się we własnym mieszkaniu, które nieznani sprawcy ogołocili z cennych przedmiotów.
REKLAMA
Relacja została opublikowana na forum erotycznym, gdzie wypowiadają się osoby korzystające z usług lokali dla dorosłych. Jej autorem jest użytkownik, który twierdzi, że skorzystał z usług łódzkiego klubu Cocomo. Mężczyzna wiedział, że klub cieszy się nie najlepszą opinią, więc idąc do lokalu, wziął ze sobą tylko gotówkę i stary telefon na kartę. Wewnątrz zamówił piwo, po czym rozpoczął rozmowę z hostessą.
– Standardowe bla bla, ale się trzymam jeszcze, więc żartobliwie mówię, że proszę o kolejne piwo, ale bez pigułki gwałtu. Sztuczny śmiech na twarzy mojej towarzyszki, więc się śmiejemy sztucznie oboje. Była mniej więcej 2. w nocy. Dalej nie pamiętam absolutnie nic, po prostu zero – napisał użytkownik.
Mężczyzna doszedł do siebie dopiero około godziny 14, gdy obudził się we własnym mieszkaniu. Ktoś zabrał jego klucze, laptopa i płyty DVD. – Drzwi jakby po uderzeniu siekierą, r*******y wizjer. Ani prześwitu, co się działo w nocy, nic, absolutnie nic, nogi jak z waty, miałem kaca setki razy, to nie to. Co robić? Na policję? Co im powiem? Wstyd, po prostu mega wstyd – stwierdził, sugerując, że ktoś z klubu przyjechał z nim do mieszkania, by odebrać „dług” zaciągnięty pod wpływem dosypanej do piwa substancji odurzającej.
Forumowicz przyznał jednak, że nie może mieć pewności, iż do jego mieszkania weszły osoby związane z siecią Cocomo.