Wnętrza Atelier Zabłotny na Placu Trzech Krzyży w Warszawie
Wnętrza Atelier Zabłotny na Placu Trzech Krzyży w Warszawie

Klientów Atelier Zabłotny wita szyld z napisem „szycie na miarę”. Zakład znajduje się na warszawskim Placu Trzech Krzyży, lokalizacji nie tylko luksusowej, ale też coraz częściej kojarzonej właśnie z wysokiej jakości krawiectwem. I choć jak mówi w rozmowie z naTemat pracujący tam mistrz krawiectwa Zdzisław Walczyk – krawiec to zawód wymierający – ostatnio amatorów szytych na miarę garniturów jest coraz więcej.

REKLAMA
– Coraz więcej mężczyzn ceni dobrze skrojony garnitur. Wyszliśmy naprzeciw problemowi, jakim jest dziś znalezienie pracowni krawieckiej z prawdziwego zdarzenia i otworzyliśmy Atelier. Dziś trudno znaleźć fachowców, mistrzów krawieckich, którzy znają się na swoim zawodzie – mówi Janusz Zabłotny, właściciel Atelier, który prowadzenie warszawskiego zakładu krawiectwa miarowego powierzył swojej córce, Izabeli.
– To ja wpadłam na pomysł, żeby w Warszawie skupić się właśnie na szyciu miarowym. Każdy mężczyzna może u nas dobrać marynarkę lub garnitur stosowny do swojej sylwetki. Marynarka nie może wyglądać, jak pożyczona od kogoś, ma perfekcyjnie leżeć, a nawet korygować wady sylwetki i postawy. Na niektórych stanowiskach dress code jest tak restrykcyjny, że liczą się nawet milimetry mankietów. Nic dziwnego, że coraz więcej mężczyzn ma świadomość, że powinni dobrze się prezentować. Rozwinął się styl smart casual, miejska elegancja, której ważnym elementem jest marynarka. Przychodząc do salonu krawiectwa miarowego mężczyzna może liczyć, że przygotowany dla niego garnitur czy marynarka będzie leżeć niczym druga skóra i spełni wymogi nienagannej elegancji – mówi naTemat Izabela Zabłotny.
logo

W Atelier Zabłotny szyć na miarę można na dwa sposoby:
Bespoke jest to najbardziej luksusowy i czasochłonny sposób szycia. Forma robiona jest na podstawie indywidualnych wymiarów klienta poprzez zdjęcie ponad 30 miar. Dzięki dokładnym pomiarom, klient ma pewność, że jego garnitur będzie skrojony idealnie i skoryguje ewentualne niedoskonałości sylwetki. Ubrania szyte tą metodą, są wykończone i zdobione ręcznie. Zamiast flizelinowych klejonek, do środka marynarki wszywa się płótno lub kamelę, dzięki czemu marynarka oddycha.
Drugą metodą stosowaną przez Atelier Zabłotny jest szycie made to measure, czyli dopasowywane dla klienta. Przy tej usłudze klient zakłada ubranie w zbliżonym rozmiarze, a następnie jest ono dopasowane. Krawiec nanosi poprawki i w oparciu o „szablon” szyty jest garnitur czy marynarka z wybranego przez klienta materiału. W przypadku made to masure wykończenia robione są maszynowo. Klient może zamówić obszycie dziurek guzików kolorową nicią, dobrać guziki i dokonać innych personalizacji zamówionej odzieży.
logo
– W efekcie końcowym made to measure nie różni się zbytnio od bespoke'a, ale ważne są szczegóły i jeśli na przykład w bespoke rękawy wszywane są ręcznie, to na koniec faktycznie widać tę mistrzowską rękę krawca – mówi Izabela Zabłotny i wymienia najoryginalniejszych klientów, którzy zjawili się w nowo otwartym Atelier:
– Klient z Norwegii zażyczył sobie różowy smoking na wesele syna, niedawno mieliśmy też prośbę o umieszczenie znaku dolara na karku (na filcu pod kołnierzem), to również jesteśmy w stanie zrobić. Na życzenie innego klienta specjalnie z Anglii sprowadziliśmy guziki z masy perłowej. Zamówiliśmy je na słynnej londyńskiej ulicy Savile Row, która jest kolebką krawiectwa miarowego na Wyspach – wspomina Izabela Zabłotny.
logo
Różnicę między bespoke i made to measure widać także w czasie oczekiwania na gotowy garnitur i w cenach. Standardowo na uszycie marynarki bespoke klient musi poczekać 2 miesiące, a 3 tygodnie w przypadku zamówienia szytej w systemie made to measure. W wyjątkowych sytuacjach, przy trybie ekspresowym, czas ten może być skrócony do miesiąca - w przypadku bespoke i tygodnia - kiedy chodzi o odzież made to measure. Nieodzowne są też przynajmniej trzy wizyty w atelier związane z braniem miary i ewentualnymi korektami.
Na co dzień w Atelier Zabłotny pracuje dwóch krawców. Mistrzem krawieckim w Atelier Zabłotny jest Zdzisław Walczyk. To krawiec z 45 letnim doświadczeniem w szyciu miarowym. Alena Bakanava od wielu lat specjalizuje się w krawiectwie damskim.
logo

– 15-20 lat temu krawca można było znaleźć na każdej ulicy. Ale dziś młodzież się do tego zawodu nie garnie, pozamykano też wiele szkół. Na rynku spotyka się przede wszystkim starych, bardzo doświadczonych krawców. Ja w zawodzie jestem od 1965 roku. Skończyłem szkołę w Warszawie i odbywałem tu praktyki, a następnie pracowałem w dużym przemyśle odzieżowym. Najbardziej interesowały mnie jednak zawsze usługi i bezpośredni kontakt z klientem. Przez cztery lata pracowałem w Londynie. Da się zauważyć większego zainteresowanie szyciem miarowym, ponieważ coraz więcej osób pracuje w garniturach, ale krawiec to obecnie zawód na wymarciu – mówi naTemat Zdzisław Walczyk, który w przeszłości szył m.in. dla Jerzego Waldorfa, profesora Bronisława Geremka, a także Roberta Lewandowskiego.
O ile odzież bespoke jest szyta na miejscu przez mistrzów, to szablony do made to measure i szycie wykonywane są w zakładzie wyposażonym w bogaty park maszynowy. Atelier Zabłotny, które powstało na bazie firmy z 25-letnim doświadczeniem w branży męskiej odzieży, specjalizuje się w garniturach męskich i damskich szytych na miarę z materiałów włoskich: Vitale Barberis, Zegna, Cerutti, Valentino czy Carnet i angielskich: Thomas Fisher, Harrisons.
logo

Dużym powodzeniem cieszą się także angielskie tkaniny z katalogu marki Hardy Minnis. Z tkanin tej firmy zamawia garnitury Książe Karol. Duże wybór dają też opasłe katalogi z kolorowymi podszewkami i karty prostych i grawerowanych guzików. Paletę powiększają oryginalne opcje wykończenia, jakim jest kolorowe obszycie dziurek od guzików. Klient może także zamówić spersonalizowanie marynarki przez ręcznie naniesienie haftowanego monogramu bądź umieszczenie wszywki z imieniem i nazwiskiem.
– Branża krawiectwa miarowego odradza się na nowo. Tylko w okolicy Placu Trzech Krzyży poza Atelier Zabłotny, krawiec jest także w hotelu Sheraton, na ulicy Mokotowskiej, a ostatnio nowy zakład także na Żurawiej. W obrębie kilometra można by się doliczyć nawet dziesięciu krawców – Izabela Zabłotny.