
„Europa może kupować od Ameryki tani ciekły gaz ziemny. Ameryka ma łupki i dobrego sąsiada w Kanadzie. Zróbmy Rosjanom dowcip i przestawmy się na własne źródła energii” – proponuje w „Magazynie Świątecznym” Anne Applebaum, amerykańska dziennikarka, żona ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
REKLAMA
Applebaum w tekście do weekendowego dodatku „Gazety Wyborczej” zastanawia się nad sensem sankcji, jakie wobec konkretnych polityków i urzędników rosyjskich stosują Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Jak twierdzi, „nawet jeśli umieścimy na tych listach pięćset czy pięć tysięcy nazwisk”, tego typu restrykcje nie rozwiążą problemu.
Przydatna w konflikcie z Rosją może okazać się za to nowa strategia dotycząca energii. Według dziennikarki „takie firmy jak Gazprom stwarzają długookresową groźbę” i stosują „monopolistyczne praktyki”. „Tymczasem Europejczycy płacą ponad dwa razy więcej niż Amerykanie za gaz ziemny również dlatego, że wielu z nich kupuje od dostawcy, który z rozmysłem podwyższa ceny. (…) Gdyby Unia Europejska myślała strategicznie o przyszłości, stworzyłaby unię energetyczną, jak to już proponowano, i zaczęłaby kolektywnie się targować. Europejczycy powinni też nasilić prace nad budową infrastruktury związanej z importem, transportem i magazynowaniem ciekłego gazu ziemnego LNG” – ocenia Applebaum.
Wniosek? Z Rosją można wygrać uniezależniając się od niej energetycznie. „Stany Zjednoczone winny wzmóc starania mające na celu zwiększenie eksportu gazu LNG, a jednocześnie powinny wykorzystać przestawienie gospodarki na ropę łupkową i w końcu zbudować rurociąg, który ma połączyć Kanadę z Teksasem i Nebraską. Niskie ceny ropy są złą wiadomością dla autokratów rządzących Rosją, Wenezuelą i innymi państwami naftowymi, ale bardzo dobrą dla sprzymierzeńców USA” – zaznacza dziennikarka.
„Według jednej z szeroko rozpowszechnionych w Rosji teorii spiskowych Związek Radziecki został zmuszony do załamania się, bo Ronald Reagan ukartował spadek globalnych cen ropy pod koniec lat 80. Można się uśmiać na myśl, że jakakolwiek administracja amerykańska zdołałaby celowo zrobić coś równie sprytnego. Ale może chociaż raz coś takiego nam się uda?” – podsumowuje.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
