Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Bild” powiedział, że sankcjami zawsze lepiej grozić, niż je zastosować, ale w sytuacji konfliktu z Rosją Unia Europejska „nie miała innego wyboru”. „Musieliśmy położyć na szali z jednej strony sankcje, a z drugiej - ich koszty dla nas samych. Bezczynność może być na dłuższą metę jeszcze kosztowniejsza” – przestrzegł.
Zdaniem ministra Sikorskiego sankcje, jakie wobec Rosji zastosowała UE (m.in. „czarna lista” współpracowników Putina), są na ten moment wystarczające. „Demonstrujemy solidarność i konsekwencję. I mówimy jasno: w przypadku eskalacji jesteśmy gotowi do dalszych kroków” – stwierdził w rozmowie z „Bildem”.
Zdaniem Sikorskiego te "dalsze kroki" mogą okazać się konieczne. Z tego powodu także NATO musi być przygotowane na "każdy scenariusz". "Widzimy dziś, że to, czego nie mogliśmy sobie wyobrazić w najczarniejszych snach, może stać się w każdej chwili rzeczywistością. To powinno nas zmobilizować do przemyślenia naszych planów" – powiedział szef polskiej dyplomacji.
Pytany był też o to, czy ewentualne przerwanie przez Rosję dostaw gazu i ropy byłoby ciosem dla naszego przemysłu chemicznego. "W przypadku ropy mamy alternatywne źródła. W przypadku gazu jedna trzecia zapotrzebowania pokrywana jest z własnych złóż. To wystarczy, by pokryć potrzeby indywidualnych odbiorców" – odpowiedział.
Na koniec Sikorski pozytywnie ocenił współpracę polsko-niemiecko-francuską w ramach Trójkąta Weimarskiego. Według niego doszło do "renesansu" tego ciała, a dzięki temu możliwe stało się przerwanie przelewu krwi na Ukrainie. "Jestem wdzięczny za to i uważam, że to dobry znak na przyszłość" – podkreślił polityk.