
Poseł PiS Stanisław Pięta zapowiedział, że poprosi polskie placówki dyplomatyczne w Wielkiej Brytanii o „zbadanie położenia” chłopca wychowywanego przez dwie lesbijki. Poseł Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk chce zainteresować jego losem Rzecznika Praw Dziecka. – Nigdy wcześniej nie słyszałam, by ktoś mówił w podobny sposób. Pogląd tych posłów w opiece społecznej jest martwy – mówi naTemat Lidia Leońska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu. Panowie, zejdźcie na ziemię i zajmujcie się naprawdę potrzebującymi!
„Nie rozumiem, jak można narażać dziecko na dorastanie w tak zaburzonym środowisku. Gdyby te nieodpowiedzialne osoby nie wyjechały z Polski, to warunkami życia chłopca zainteresowałbym opiekę społeczną i właściwy sąd rodzinny” – powiedział portalowi Fronda.pl Pięta, dodając, że powiadomi polską dyplomację w Wielkiej Brytanii.
Rzeczpospolita Polska nie powinna tolerować sytuacji, w której dziecko może być narażone na krzywdę pod opieką osobników nie wykazujących dostatecznej troski o prawidłowy rozwój i wychowanie dziecka. CZYTAJ WIĘCEJ
Wtórował mu Mularczyk, który napisał na Twitterze, że to sprawa dla Rzecznika Praw Dziecka. W rozmowie z naTemat mówi dziś o „nienaturalnych warunkach rozwoju dziecka” i o możliwych „zaburzeniach rozwoju emocjonalnego i psychicznego”.
Z danych Kampanii Przeciw Homofobii wynika, że w naszym kraju kilkadziesiąt tysięcy dzieci jest wychowywanych w rodzinach gejowskich i lesbijskich. Dziwić może już sam fakt, że posłowie z prawicy dopiero teraz się obudzili i chcą sprawdzać, jak im się żyje. Poseł Pięta powołuje się przy tym na badania profesora socjologii z Teksasu, który rzekomo dowiódł, że dzieci wychowywane w związkach homoseksualnych "narażone są na zaburzenia psychiczne, częściej podejmują próby samobójcze, w większym stopniu dotyka ich bezrobocie i częściej popadają w konflikty z prawem".
Sam Mularczyk, któremu przytoczyłem opinie pracowników pomocy społecznej, nie daje za wygraną. Nikt go nie przekona, że wychowanie przez homoseksualistów nie prowadzi do "zaburzeń rozwoju". – To się okaże, jak dziecko dorośnie. Jakie będzie miało cechy charakteru, jak będzie się zachowywało, jaki będzie poziom jego inteligencji emocjonalnej. Ja takich badań nie prowadziłem, ale chciałbym, by państwo wzięło odpowiedzialność za los tych dzieci, bo one przecież nie mają szans zdecydować, czy będą się wychowywać w normalnej rodzinie – ripostuje.

