– Mamy do czynienia z sytuacją, gdy dziecko jest traktowane przedmiotowo do zaspokajania własnych egoistycznych potrzeb kobiet – mówi w "Bez autoryzacji" o lesbijkach wychowujących ośmioletniego chłopca Jacek Żalek, poseł Polski Razem Jarosława Gowina.
Pańscy koledzy posłowie z prawicy oburzają się, że instytucje państwowe nie interesują się sytuacją dziecka wychowywanego przez lesbijki, których historię opisał „Newsweek”. Pana też to oburza?
Przede wszystkim trudno za taki stan rzeczy winić dziecko. Niestety mamy tutaj do czynienia z sytuacją, gdy jest ono traktowane przedmiotowo i służy instrumentalnemu zaspokojeniu egoistycznych potrzeb tych kobiet. Co do komentarzy posłów, to trzeba pamiętać o tym, że państwo nie powinno mieć wszechpotężnej władzy nad ludźmi. To nie urzędnicy powinni w tej sprawie decydować. Oczywiście środowiska homoseksualne próbują przedefiniować pojęcie rodziny, tyle że niekoniecznie upatruje w państwie instytucji, która ma być stróżem moralności. Urzędnik nie zatroszczy się o dobro dziecka wychowywanego przez lesbijki.
O jakich „egoistycznych potrzebach” rodziców tego chłopca pan mówi?
Czy dwie lesbijki to rodzice - tata i mama? Nie, ani dwie mamy nie zastąpią taty, ani dwóch tatusiów nie zastąpi mamy. Te dzieci są narażone na odebranie naturalnego wzorca zachowań. W tym przypadku mamy ułomny model, gdzie jednego z rodziców nie ma i z góry zakłada się, że go nie będzie. Z tym, że nie jest to właściwe nie da się dyskutować, bo tak już uczyniła natura. Kobiety mają pewne cechy, które powodują, ze inaczej się zachowują. Tak samo mężczyźni. Dopiero suma tych zachowań i opartej na nich trwałej relacji składa się na zdrowe warunki odpowiadające naturalnym potrzebom dziecka. I to nie jest zarzut do lesbijek czy pedałów. Oni po prostu nie są w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb dziecka. Jak zabraknie ojca w rodzinie, to dzieci są nadpobudliwe i emocjonalnie rozchwiane. Jak brakuje matki, są bardziej zamknięte. Relacje homoseksualne wychowawców mogą powodować okaleczanie emocjonalne dziecka i nie mam na myśli jedynie większego niż w rodzinie narażenia dziecka na skutki molestowania seksualnego.
Ale ja pytałem o „egoistyczne potrzeby”.
Rozmawiamy o konkretnym przypadku lesbijek z „Newsweeka”, które z dziecka zrobiły przedmiot ideologicznej manifestacji. Nie mieści mi się w głowie, bym mógł iść z dzieckiem do mediów i manifestować swoją orientację. Generalnie rodzice dziecko chronią i chcą zachować intymność. Jeśli te kobiety chodzą po mediach, to nie jest to normalne. Dziecko staje się zakładnikiem ich stylu życia, traktuje się je instrumentalnie. A już argument, że wyjeżdżam z kraju, bo politycy coś powiedzieli, jest absurdalny. Nie rozumiem tej ostentacji.
W Polsce kilkadziesiąt tysięcy dzieci wychowuje się w takich związkach. Zgodnie z pana rozumowaniem będą emocjonalnie ułomne. Czy tak?
Każde dziecko pozbawione mamy lub taty pozbawione jest naturalnego środowiska rozwoju. To nie dzieci są ułomne tylko nieodpowiedzialni wychowawcy mogą wyrządzić im krzywdę. Nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego. Znam przypadki lesbijek, które mają dziecko z małżeństwa. Rodzi się pytanie: dlaczego taka kobieta okłamywała wcześniej mężczyznę i traktowała go jak dawcę nasienia? Jeśli raz się okłamało, co do swoich uczuć, to niestety jest duże prawdopodobieństwo, że tak samo egoistycznie będzie się traktować dziecko.
To według pana dla dziecka byłoby lepiej, gdyby wychowywała je tylko biologiczna matka? Rozmawiałem z pracownikami opieki społecznej. Mówią, że w sytuacjach, gdy rodzicami są osoby tej samej płci dzieci rozwijają się normalnie.
Według mnie zdecydowanie lepsze jest dla dziecka wychowywanie przez jednego z rodziców niż okłamywanie dziecka, że jeden facet jest ojcem, a drugi matką. Statystycznie związki homoseksualne nie przeżywają roku. Są więc bardzo nietrwałe. Doskonale wiemy, że tak jak przy rozwodach takie rozstania burzą emocjonalny świat dzieci. Dziecko potrzebuje stabilizacji. Rodzicielstwo wymaga odpowiedzialności i o tym powinni pamiętać wszyscy, bo nie dotyczy to tylko homoseksualistów. Tak jak wymagamy wyrzeczeń, w imię dobra dziecka, od rodziców w małżeństwie, tak też osoby homoseksualne powinny się liczyć z koniecznością zaspokojenia naturalnych potrzeb dziecka.
To co pan chciałby zrobić z dziećmi wychowywanymi w takich związkach?
Mogę tylko apelować, ale na pewno nie narzucać. Nie należy milczeć w sytuacji, kiedy zwykły egoizm jest podnoszony do rangi altruizmu. Rezerwuję sobie prawo do głośnego mówienia o tym, że takie związki i relacje są obarczone ogromnym ryzykiem patologii. Według mnie lesbijki wychowujące dziecko to taka sama dysfunkcja, jak rodzic alkoholik. Jeden i drugi przypadek jest pozbawieniem dziecka matki albo ojca.