Polacy rozsmakowali się w winie, co podgrzewa konflikt wokół jednej z najbardziej znanych marek - Sophii
Polacy rozsmakowali się w winie, co podgrzewa konflikt wokół jednej z najbardziej znanych marek - Sophii fot. Tymon Markowski / Agencja Gazeta

Kosztuje niecałe 10 złotych. Znawcy mówią, że to ledwo „pijalna”, mieszanina kwasku cytrynowego, alkoholu i cukru, ale handel nim przynosi milionowe profity. Na kultowym winie Sophia łapę położył warszawski biznesmen, opatentował markę i pozywa gigantów handlu.

REKLAMA
– Tylko ja mam prawo sprzedawać wino Sophia – twierdzi Piotr Wojcicki, warszawski biznesmen związany z Polską Grupą Supermarketów (Top Market). Na Portalu Spożywczym, ogłosił się jedynym, wyłącznym, licencjonowanym dystrybutorem wina Sophia w Polsce. Potwierdza to wyszukiwarka Urzędu Patentowego RP przyznająca prawo do znaku towarowego współpracującej z nim firmie.
- Myśleliście, że znak towarowy Sophia jest bezpański, a tak nie jest, ma właściciela - zwraca się do konkurentów Wojcicki. W styczniu i lutym pozwał do sądu największych tuzów w handlu winem. Notowaną na giełdzie spółkę Ambra, największego dystrybutora win w Polsce, a także Domain Menada część francuskiej grupy Belvedere. Kolejny z dużych importerów Bartex ma jeszcze szanse zakończyć sprawę ugodowo, ale po uiszczeniu opłat licencyjnych.
Jaka jest skala odszkodowań? Prawnik prowadzący sprawę Grzegorz Gładysz, radca prawny z Warszawy odmówił komentarza. Można jednak zakładać, że idą w setki tysięcy jeśli nie miliony złotych. Bułgarska Sophia, której na rynku jest z kilkadziesiąt wersji handlowych to prawdopodobnie druga po Carlo Rossi marka wśród win w Polsce. Kilka lat temu tylko jeden z dystrybutorów tego wina chwalił się, że sprzedaje 8 mln butelek rocznie.
Wojcicki odgraża się, że konsekwencje prawne mogą ponieść nawet sklepy. Wśród nich grupa Eurocash, zaopatrująca nieduże sklepy osiedlowe. Zamieszanie wokół marki może spowodować, że na jakiś czas wino zniknie z rynku.
Hit z Bułgarii
O co chodzi w tej bezpardonowej wojnie? Polacy wydają na wino ponad 2 mld złotych rocznie (dane Nielsen), ale to i tak najmniej w Europie. Najwięksi sprzedawcy win Ambra, Domain Menada, Bartex twierdzą, że biznes będzie rósł w tempie kilku procent rocznie, a wraz z nim ich zyski. W tej biznesowej układance bułgarska Sophia zajmuje ważne miejsce. To marka, która świetnie pamiętają Polacy w wieku około 50-60 lat. Bo bułgarski trunek zalał polski rynek około 1990 roku. Wtedy właśnie, dzięki międzynarodowej umowie Bułgarzy zaczęli spłacać swoje zadłużenie wobec PRL. Walutą było tanie wino.
Markę Sophia wymyślił na cześć swojej żony szef Vinintexu, bułgarskiej państwowej centrali handli zagranicznego. W czasach komuny wino to było głównym towarem eksportowym m.in do Kanady, ZSRR i Czechosłowacji. Co ciekawe wino nie jest związane z żadnym konkretnym producentem czy regionem. W zasadzie każdy z bułgarskich producentów mógł nalać swojego trunku do butelek przykleić etykietkę i sprzedać jako własną Sophię.
Ten bałagan i brak jednego konkretnego właściciela wykorzystali polscy przedsiębiorcy. Znane bułgarskie wino w różnych wersjach importowało kilkanaście firm a każda z nich starała się o prawo wyłączności. Wraz z upadkiem komuny zbankrutowało polskie przedstawicielstwo Vinintexu, którego szefowie ponoć w ostatniej woli przekazał prawo do brami firmie Dimyat Polska. Po nim markę przejął polski Elit-Pol. W 1992 roku o prawa do Sophii upomnieli się winiarze z bułgarskiej izby producentów win. Sprawa ugrzęzła na 10 lat w sądach i urzędach patentowych. Aż do chwili obecnej kiedy niespodziewanym zwycięzcą, przynajmniej potyczki w tej bitwie, okazał się jeden z menedżerów Polskiej Grupy Supermarketów.
- Sprawa jest nie do wygrania. Już w 2010 roku w podobnym przypadku sąd oddalił wnioski o odszkodowanie. Przez lata Sophia stała się rodzajową nazwą bułgarskiego wina, a sprzedawane w Polsce marki odmiany są wyraźnie oznaczone np. Sophia melnik czy Sophia Sakar - mówi anonimowo przedstawiciel jednego z dystrybutorów win Sophia.
Alkohol, cukier kwasek
Inaczej uważa Wojcicki. Mało tego twierdzi, że kiedy uporządkuje rynek Sophia znowu stanie się marką numer jeden. Teraz jedyna oryginalna i prawowita Sophia pochodzi od bułgarskich zakładów winiarskich Vinprom Byala. - Przy przyzwoitej jakości produktu i adekwatnej cenie, sprzedaż tej marki ma szanse powrócić na pierwsze miejsca, chociaż nie będzie to nigdy produkt adresowany do wyrafinowanych smakoszy. To jest proste wino stołowe, szczere, bez szkodliwych dodatków - zapowiada na Portalu Spożywczym Piotr Wojciński.
Według ekspertów na taką reaktywację może być już za późno. Bo skandal; zaszkodził samej marce. Bo gdy jedni producenci starali się budować markę taniego, ale wypijalnego wina inni zalewali Polskę tanimi kwasiorami. - Wino Sophia ma swoją legendę wśród wszystkich miłośników win tańszych. Sama nazwa Sophia stała się synonimem wina taniego o – mówiąc oględnie – nie najlepszej jakości - twierdzą autorzy recenzującego wina bloga dotrzechdych.pl.
Według nich na przykład Sophia Muskat z Vinpromu Sandansky (cena 9,90 zł) nie nadaje się do wypicia: …czuć wyraźny alkohol, lekką kwasowość i nic poza tym. Podobny efekt można uzyskać mieszając wódkę z wodą, cukrem i kwaskiem cytrynowym. Niby można, ale po co? - czytamy w recenzji.