Aleksander Kwaśniewski potwierdził, że pracuje u Mikołaja Złoczewskiego, który był ministrem w kontrolowanym przez Janukowycza rządzie Mykoły Azarowa. Ale bronił się, że to firma, która ma uniezależnić Ukrainę od rosyjskiego gazu. Starał się też wygasić konflikt z Januszem Palikotem, który ocenił jego potencjał polityczny na 1-2 proc.
Ryszard Kalisz chce postawić tamę publikacjom tabloidu "Fakt", który atakuje jego i jego rodzinę. Ale konferencja prasowa, na której zapowiedział złożenie pozwu przeciw redakcji, skupiła się głównie na Aleksandrze Kwaśniewskim, który przyszedł, by Kalisza wesprzeć. Były prezydent musiał tłumaczyć się ze współpracy z firmą, należącą do byłego ministra w rządzie Mykoły Azarowa.
– Jestem od stycznia w tzw. niezależnej radzie dyrektorów spółki Burisma, ciągle ją tworzę – przyznał Kwaśniewski. – Moje zadanie to mówienie o prognozach politycznych, czyli o czymś, na czym się znam – wyjaśniał. – Mikołaj Złoczewski był ministrem technologii w rządzie Azarowa, został zwolniony, bo był zbyt niezależną osobą – opowiadał o swoim mocodawcy.
Zaprzeczał też informacjom, że Złoczewski ukrywa się w obawie przed karą za rzekome przestępstwa z czasów Janukowycza. – Zdecydowałem się przyjąć tę propozycję, bo to nie ma nic wspólnego z tym, co działo się na Ukrainie – mówił patron koalicji Europa Plus-Twój Ruchu. – To osoba niezwykle odpowiedzialna, bardzo zdystansowana od tego, co działo się wtedy u Janukowycza – zapewniał.
– Nie miałem oporów, bo on nie należał do nomenklatury Janukowycza. Tak samo, jakby o Poroszence, który niedługo może zostać prezydentem Ukrainy powiedzieć, że to człowiek Janukowycza, bo był kiedyś w jego rządzie – tłumaczył.
Kwaśniewski przekonywał, że pomagając tej firmie działa na rzecz Ukrainy. – To największy wydobywca gazu na Ukrainie. Im więcej będzie wydobywała, tym lepiej. Nie dość, że nie widzę w tym nic złego, to uważam, że to dobre – przekonywał. – Ta spółka jest w ekonomicznej konkurencji z Federacją Rosyjską – dodał.
Mimo to były prezydent nie zamierza ujawniać ile zarabia. – Kontrakty są objęte tajemnicą, nie mam prawa ujawniać ich treści – uciął. – Mam konto w Polsce, w państwowym banku, płacę w Polsce podatki. O moich dochodach mogę rozmawiać z Urzędem Skarbowym, ale na pewno nie publicznie – dodał.
Były prezydent, chociaż nie jest aktywnym politykiem, nadal odgrywa ważną rolę w życiu partyjnym, chociażby teraz popierając Europę Plus-Twój Ruch. Mimo to nie zamierza w imię jawności i przejrzystości ujawniać swoich biznesowych aktywności. Tych, "które mają miejsce i które będą miały miejsce". – To jawne informacje. Nie mam zamiaru ułatwiać zadania tym, którzy będą ich szukać, z przekonaniem, że te informacje są zbierane w złej wierze – stwierdził.
Kwaśniewski tłumaczył też, że nie zamierza rezygnować z pracy dla zagranicznych firm. – Byłoby wręcz niemoralne, gdyby mając te lata żył tylko z pensji byłego prezydenta – powiedział. – Jestem dobrym towarem eksportowym, podobnie jak mój poprzednik – dodał. Wyjawił też zasadę, którą kieruje się w takich sprawach. – Ta aktywność nie może być sprzeczna z interesem państwa polskiego.
Były prezydent odniósł się też do słów Janusza Palikota, który mocno zdezawuował jego pozycję polityczną. – Jestem realistą, wiem, że czas mija i wiem, że Kwaśniewski, który uzyskał w 1995 roku prawie 9 mln głosów czy 10 mln pięć lat później nie jest w stanie zapewnić tyle samo teraz. To byłoby oderwanie od rzeczywistości – zbagatelizował słowa Palikota.
Ale delikatnie skrytykował lider Twojego Ruchu. – Uważam za nierozsądne ocenianie, czy coś jest warte 1-2 proc., szczególnie w koalicji. Europa Plus-Twój Ruch to dwie nogi: partia Palikota o dużym stopniu radykalizmu, a druga to Europa Plus, która nie miała pretensji o mój wyjazd do Watykanu, która nie zawsze jest zadowolona z radykalizmu drugiego skrzydła – oceniał. Nazwał też Twój Ruch "antyklerykalnymi radykałami".
Kwaśniewski przekonywał też, że nie ma złudzeń co do swojego wpływu na dzisiejszą politykę. – Mam świadomość upływającego czasu i tego, że musi nastąpić zmiana pokoleniowa w polskiej polityce – mówił. – Jak się patrzy na nowszą generację, to ma się wrażenie, że to klony starego pokolenia, tylko gorszej jakości – dodał cierpko.
Byłego prezydenta pytano też, czy takie oceny nie zaszkodzą kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. – Z tego punktu widzenia uważam, że to było nierozsądne – przyznał. – Nazywam to tak delikatnie, bo nie ma sensu tego ciągnąć. Z młodej piersi się wyrwało – stwierdził były prezydent.
– Pracuję według planu, który został przyjęty. Realizuję to, jakie były wobec mnie oczekiwania. Od początku mówiłem, że mam ograniczenia czasowe i nie mogę się tak zaangażować jak kandydaci – mówił o swojej roli w kampanii.
Ale zapewnił, że nie zamierza być "aktywny w formalnej polskiej polityce", czyli kandydować do parlamentu czy starać się o posadę ministra. – Moja rola formalna, aktywna, tak jak większości byłych prezydentów, się skończyła. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki – ocenił.
Nieco na uboczu konferencji pozostała informacja, że Ryszard Kalisz pozywa wydawcę, redaktora naczelnego i dwoje dziennikarzy "Faktu". Poseł był mocno wzburzony, kiedy mówił o tym, jak nieprawdziwe były publikacje tabloidu na temat jego matki. Polityk domaga się przeprosin na pierwszej stronie gazety i 250 tys. zł na cele społeczne.
– Jestem po to, by wesprzeć rodzinę Ryszarda Kalisza. Znam ją od lat 70. – mówił Kawśniewski. – Wiem, jaki jest rodzaj relacji Ryszarda z jego mamą. To relacje wyjątkowe, gotowość do poświęceń – mówił były prezydent. – Odwiedzałem ten dom, to europejski poziom – mówił o placówce, gdzie trafiła Izabella Kalisz.
Oceniał, że publikacje "Faktu" szkodzą dyskusji o starości w naszym kraju. – Czas biegnie, starość to nie jest najlepszy pomysł pana Boga. Wszyscy stajemy się mniej sprawni – przypominał Kwaśniewski. – Myślenie o starości powinno być tematem poważnej debaty, a nie szyderstw. Dziennik "Fakt" zaszkodził tej debacie – ocenił i dodał, że ze względów politycznych stosuje się oszczerstwa
Kwaśniewski skrytykował też tabloid za ujawnienie niesprawdzonej informacji o śmierci gen. Wojciecha Jaruzelskiego. – Chciałbym jutro zobaczyć w "Fakcie" przeprosiny za takie dziennikarstwo. Należy się to nam wszystkim i gen. Jaruzelskiemu – wzywał.