O tej twarzy mówią dziś wszyscy. Niestety nie na temat jej bogatej mimiki czy genialnej gry aktorskiej w filmie o Grace Kelly. Twarz Nicole Kidman wywołała burzę w sieci swoją: „nieruchomością”. A jeszcze nie tak dawno aktorka deklarowała, że botoksowi i medycynie estetycznej mówi NIE…
Medycyna estetyczna i chirurgia plastyczna to dla wieluaktorekwydłużenie sobie możliwości odtwarzania ról młodych kobiet. Niestety jest pewna granica pomiędzy tym, co aktorka może poprawiać w swojej urodzie, a czego robić nie powinna. Bo kiedy kobieta, która ma na ekranie być autentyczna, a jej twarz - odzwierciedlać każdą emocję - zamienia się w nieruchomą maskę, ta granica zdecydowanie zostaje przekroczona.
Jedną z ofiar zbyt dużej ingerencji lekarzy medycyny estetycznej, prosto z czerwonego dywanu jest właśnie australijska aktorka Nicole Kidman. Kiedyś piękna (pamiętacie film „Oczy szeroko zamknięte”? ) - dziś karykaturalna i pozbawiona mimiki. Zresztą styl.natemat.pl nie mówiłby o niej, gdyby nie fakt, że nie tak dawno (bo jakieś 1,5 roku temu) aktorka deklarowała, że przesadziła z botoksem i wypełniaczami i że z nich rezygnuje. I była piękna sesja dla magazynu o modzie, był wywiad - rzeka i szczere wyznania diwy.
I nagle wydarzył się Festiwal w Cannes 2014 i Kidman nie schodzi z ust wszystkich. Niestety nie dzięki swojemu niekwestionowanemu talentowi, ale złej robocie pana lub pani doktor od wypełniaczy.
Co dokładnie stało się z twarzą aktorki? Sądząc po zdjęciach, w jej czoło wstrzyknięto zbyt dużą ilość botoksu, który zamienił je w naciągnięte i kompletnie nieruchome. Toksyna botulinowa (zwana też jadem kiełbasianym) paraliżuje mięśnie i uniemożliwia im normalną pracę. Efekt: czoło nieskalane żadną zmarszczką, ale niestety także żadną myślą czy emocją.
Dobrze zrobiony botoks na czole to taki, przy którym można unieść brew w górę, a nie być zmuszonym podnosić rękę na czoło w geście zdziwienia. Natomiast źle zrobiony i mówiąc wprost - przedawkowany botoks, paraliżuje wszystkie mięśnie do tego stopnia, że czoło przypomina sztuczną niedopasowaną część głowy zapożyczoną od lalki lub manekina. Skutkiem ubocznym zbyt dużej ilości toksyny botulinowej lub złego miejsca wkłucia jest opadanie jednej powieki, co niestety dość wyraźnie widać u aktorki.
Ale do czoła Nicole byliśmy już przyzwyczajeni. Szok mógł natomiast wywołać miks nieruchomego czoła i jakby „dokręconych” do reszty twarzy policzków. Niepojęte po co taka piękna kobieta robi sobie taką krzywdę?
Bo znów, wolumetria pewnych partii twarzy, czyli zabieg, który polega na ostrzykiwaniu skóry zagęszczonym kwasem hialuronowym, do pewnego momentu może twarz optycznie odmłodzić. Wypełniając policzki preparatem na zagęszczonym kwasie hialuronowym, spod oczu znika tzw. dolina łez, a przy okazji sińce. A proporcje twarzy tzw. trójkąta młodości, wracają na swoje miejsce.
Ale kiedy poda się zbyt dużą ilość zagęszczonego kwasu hialuronowego, twarz nabiera karykaturalnych kształtów (podobnie stało się po dodaniu twarzy Madonny policzków, które zmieniły jej wygląd nie do poznania). I policzki, a raczej poliki Kidman na czerwonym dywanie były tak duże, że rzucały cień na resztę jej twarzy. A także na jej rolę w filmie…
Żałujemy, że aktorka nie wyciągnęła wniosku z wcześniejszych sugestii widzów i mediów. Pytanie: jak będzie wyglądać za kilka lat?
Niektórzy twierdzą, że medycyna estetyczna to broń w rękach kobiet i mężczyzn, którzy chcą starzeć się z godnością. Ale dla nas ta godność oznacza chyba coś zupełnie innego niż to co widzimy na zdjęciach z festiwalu w Cannes.