
Powiedzieć, że Polacy nie czytają, to jakby nic nie powiedzieć. Ciekawy obraz czytelników wyłania się również z relacji osób pracujących w księgarniach, którzy codziennie spotykają się z nietypowymi sytuacjami. Klienci mylą tytuły z autorami, a sprzedawców biorą za "wszechwiedzących". W praktyce jest gorzej niż w starym dowcipie. Przychodzi milicjant do księgarni: "Dzień dobry. Czy jest "Pan Tadeusz"? Panie Tadziu! Przyszli po pana!'.
Wyszukiwanie książek po kolorze okładki to częsty przypadek. Pracownicy księgarni, którzy znajdą potrzebną pozycję po fragmencie nazwiska czy tytułu w systemie komputerowym, nie są w stanie posiadać szczegółowiej wiedzy na temat tysięcy posiadanych tytułów, a tym bardziej ich okładek.
Podaje też kolejny przykład. Inny klient pyta – Przepraszam szukam takiej książki, nie pamiętam tytułu. Po czym wali się dłonią w czoło i mówi: "K...a! No jak się nazywała ta autorka?!". Nie pomogło.
Znalezienie jednej książki to kłopot, ale klienci przynajmniej próbują opisać o co im chodzi. A może być jeszcze gorzej. Paulina na Facebooku regularnie dzieli się swoimi przeżyciami z pracy. – Przychodzi pan, na oko 30 lat, taki karczek, tribal, krok jakby miał pełną pieluchę między nogami i mówi: "Ej sorry, ale gdzie są książki jakieś takie ogólnie w ogóle?".
Poziom czytelnictwa w Polsce
Wyniki badań Biblioteki Narodowej nie pozostawiają złudzeń - niemal 61% rodaków nie sięgnęło w 2012 roku po ani jedną książkę. Problem jest o tyle niepokojący, że w 2010 r. ten odsetek wynosił 56 proc. Dla przykładu we Francji w tym samym czasie 31 proc. społeczeństwa nie zajrzało do żadnej książki.
Wprawdzie Empiki oprócz książek i multimediów oferują wiele różnego asortymentu, to widać, że powinni sprostać nowym wymaganiom klientów.
– Klienci przychodzą także z bardzo konkretnymi prośbami – wyjaśnia nasza rozmówczyni. – Jeden pan szukał prezentu dla kolegi. Był wyraźnie zawstydzony i nie chciał powiedzieć tytułu, którego potrzebował, więc zapisał mi go na kartce. Czytam na głos: "Poradnik o seksie analnym". Agnieszka wyjaśnia, że zazwyczaj, gdy w grę w chodzi literatura dla dorosłych, to klienci ściszają głos.
Ten film mówi wszystko o czytelnictwie Polaków
Jak przekonuje Mateusz, przygody pojawiają się także przy zakupie biletów na koncert. – Dzień dobry dostanę bilety na polankę? – pyta klient. – W sensie, że na łąkę? – dopytuje sprzedawca. – Nie! Na polankę – utrzymuje klient. – Aaa, chodzi panu o Paula Ankę? – rozszyfrował prośbę klienta. I o jedną zagadkę mniej na świecie.
Nasi rozmówcy wspominają także o dzieciach, które swoimi bezpośrednimi pytaniami potrafią rozśmieszyć, ale także zadziwić. Mateusz: – Przychodzi dziecko, ok. 4-5 lat i pyta, czy mamy książkę o wulkanach. Pomyślałem sobie – pewnie chce pooglądać jakieś obrazki. Podszedłem z nim do półki i pokazałem dużą książkę o wulkanach, którą od razu zaczął oglądać z zainteresowaniem – wyjaśnia. Po chwili do wraca do mnie. – Bo wie pan, ja się bardzo interesuje wulkanami, ponieważ w przyszłości chciałbym wykorzystać magmę wulkaniczną jako alternatywne źródło energii.
