Choć książkę otwierają dramatyczne wspomnienia z poranka 10 kwietnia 2010, wywiad prowadzony przez Dorotę Łosiewicz z "wSieci" długo broni się przed bieżącą polityką.
Jest wtedy ciepłą opowieścią, o niezmanierowanych ludziach, których szereg coraz ważniejszych funkcji sprawowanych przez Lecha Kaczyńskiego w ogóle nie zmienił.
Dowiadujemy się więc o fotograficznej pasji Marii Kaczyńskiej, jej liberalnym wychowaniu córki, a także o poczuciu humoru pierwszej damy.
Lech Kaczyński jawi się z kolei jako człowiek wielu talentów. Jednym z nich była zadziwiająca zdolność operowania liczbami.
Sporo fragmentów poświęconych jest też Jarosławowi Kaczyńskiemu. Dowiadujemy się, że poselską pensją wspierał Martę, że potrafi z kamienną miną wmawiać wnuczkom brata niestworzone historie, że w końcu ma dość lekki stosunek do doniesień o swoich kolejnych wybrankach.
W takich momentach książka jest najlepsza. Trudno jednak, żeby w "Moich rodzicach" nie było Smoleńska. I tu zaczyna się polityka. Zwłaszcza, gdy Marta Kaczyńska zaczyna oceniać reakcję rządu i mediów na katastrofę.
Podobnych fragmentów jest oczywiście więcej ze znamiennym "jeśli to był zamach, to nie mógł być zorganizowany bez współpracy kogoś ze strony polskiej".
Kaczyńska deklaruje, że do polityki się na razie nie wybiera ("fundamentalnym planem jest dobre wychowanie córek"), jej ukazująca się na cztery dni przed wyborami książka na kampanię się jeszcze załapie.
Chciałoby się tu napisać, że "Moi rodzice" mogą zaważyć na wyniku wyborów, ale to zakładałoby, że w cztery dni książkę przeczyta kilkaset tysięcy ludzi, którzy dopiero pod wpływem lektury rzucą się głosować na PiS.
Jeśli z czymś książka Marty Kaczyńskiej będzie walczyć, nie będzie to Tusk, ale wynik sprzedaży wspomnień jego żony.
Umiała się śmiać. W trakcie bankietu na stwierdzenie jednego z dyplomatów: "Jak pani młodo wygląda" odpowiedziała: "Ależ ja jestem młoda".
Marta Kaczyńska
Bezbłędnie potrafił obliczyć jaki dzień tygodnia będzie na przykład za trzy lata, trzy miesiące i trzy dni.
Marta Kaczyńska
Czasem słyszę różne plotki i przekazuję je stryjowi, a on żartuje, na przykład mówiąc, że "jedna z pań rozbiła się pod domem w namiocie, a druga śpi na kanapie w salonie".
Marta Kaczyńska
Ludzie Putina wciąż z Polski kpią. (...) Choć wydaje się, że rządowi to nie przeszkadza, bo przyzwyczaił się do uniżonej postawy. Tusk woli odbierać kolejne nagrody od Niemców niż dbać o polskie interesy.