Jego deklaracja na temat prasy piszącej o Madzi z Sosnowca wzbudziła w Polsce poruszenie. Twardo broni merytorycznego dziennikarstwa i etosu tego zawodu. Kiedy o sobie mówi jest skromny, chociaż osiągnięć może pozazdrościć mu większość dziennikarzy w Polsce. Studenci się go boją, a współpracownicy nie potrafią mówić o nim inaczej, niż w superlatywach. Jaki jest Jacek Żakowski?
Jak mało kto, w mediach robił już wszystko. Miał własny program w telewizji, prowadzi poranne wywiady w radiu TOK FM, jest publicystą i dziennikarzem prasowym. Pracował w "Gazecie Wyborczej", tworzy artykuły dla tygodnika "Polityka". Przeprowadzał wywiady z wieloma wybitnymi osobistościami współczesnego świata. Kieruje Katedrą Dziennikarstwa na warszawskim Collegium Civitas. I, jak by tego było mało, z powodzeniem pisze książki. Dziś zaś wzbudził dyskusję swoją deklaracją o tym, że w trakcie porannego przeglądu prasy zacznie omijać tytuły, które na pierwszej stronie umieszczają Madzię z Sosnowca.
-Tak, jest jednym z najlepszych dziennikarzy w Polsce - stwierdza krótko Mariusz Janicki, szef działu politycznego w "Polityce". Z jego stwierdzeniem, nawet nie lubiąc Żakowskiego, ciężko się kłócić.
Kariera z lat '80
Jacek Żakowski od urodzenia, czyli 1957 roku, mieszkał w Warszawie. Tutaj, na na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego ukończył w 1981 roku studia - Już wówczas pracował dla tygodnika "Na Przełaj", szybko jednak zrezygnował na rzecz Biura Informacji Prasowej NSZZ "Solidarność". Później udzielał się jeszcze m.in. w "Tygodniku Polskim" i pełnił funkcję rzecznika prasowego Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego.
Zakładał "Gazetę Wyborczą", był też pierwszym prezesem Polskiej Agencji Informacyjnej - na początku lat '90. To jednak nie doświadczenie sprawiło, że został jedną z najwybitniejszych osób polskiego dziennikarstwa.
Człowiek-orkiestra
- To przede wszystkim multiinstrumentalista, co jest dość rzadkim zjawiskiem w mediach - mówi nam prof. Wiesław Władyka, który z Jackiem Żakowskim w redakcji "Polityki" siedzi biuro w biurko. - Robił program radiowy, pisze w prasie, w telewizji w zasadzie stworzył nowy format - wylicza prof. Władyka. - Rzadki przypadek, bo w każdym z tych mediów jest znakomity.
Nie da się ukryć: wszechstronność Jacka Żakowskiego to fakt. Programy Tok-Szok z Piotrem Najsztubem, Poranek TOK FM, Tydzień Jacka Żakowskiego w TVP Info i liczne teksty w prasie. Zdaniem Władyki, tak szerokie zdolności oparte są m.in. na zdolności… czytania.
- Czyta i uczy się, analizuje. Siedząc obok niego widzę, jak bardzo jest oczytany. Nie tylko w prasie światowej, którą przegląda, ale też literaturze. Socjologicznej, politycznej, filozoficznej - wymienia nasz rozmówca. Profesor przywołuje tu znane powiedzenie: "jeśli chcesz umieć pisać, to najpierw naucz się czytać". - Widać to po jego wywiadach. Żakowski rozmawiał z najwybitniejszymi ludźmi naszej epoki, nie wiem, czy jakiś inny dziennikarz w Polsce ma taką listę - przypomina Władyka.
Wiedza to jeden z podstawowych elementów sukcesu Żakowskiego, ale nie jedyny. - Ma niesamowity błysk dziennikarski. Żywe reakcje, cięta riposta. Nie taka prostacka, wulgarna i chamska, jak mają niektórzy, ale naprawdę błyskotliwe odpowiedzi, inteligentne - opisuje nasz rozmówca.
Tę opinię potwierdza Mariusz Janicki, bezpośredni przełożony Jacka Żakowskiego w "Polityce". W rozmowie z nami stwierdził krótko, że Żakowski faktycznie jest jednym z najlepszych dziennikarzy w Polsce.
Czy osiągnął już szczyt?
- Zawsze można coś wymyślić nowego, ale nie mam ambicji bycia, na przykład, managerem czy kimś takim - mówi nam Jacek Żakowski.
Zapytany, czy widzi dla siebie przyszłość w mediach stricte internetowych, nie odpowiada jednoznacznie.
- To jest nieuniknione, dzieje się w jakiś sposób samo, mechanicznie. Na pewno następuje schyłek tych tradycyjnych mediów i pewnie, za mojego życia, nie będzie już wyboru z przeniesieniem do internetu - dodaje ze śmiechem dziennikarz.
Jak jednak podkreśla, nie pała wobec sieci wielkim entuzjazmem. - Na początku to było bardzo słabe, na niskim poziomie. Teraz pojawia się coraz więcej ciekawych, dobrych miejsc w internecie, w których można robić coś merytorycznego - uważa Żakowski.
Surowy wykładowca
Dziennikarstwa Żakowski stara się też uczyć. Część studentów, z którymi ma zajęcia, uważa go za oschłego i bardzo surowego. - Jest wymagający, to prawda. Dlatego niektórzy twierdzą, że jest złośliwy i pastwi się nad młodymi. Ale to raczej ci leniwi - mówi nam jedna ze studentek Żakowskiego. - Owszem, bywa surowy, szczery aż do bólu, niektórzy się go boją. Ale w swoich ocenach postępuje bardzo uczciwie i można się od niego wiele nauczyć, jeśli tylko chce się ciężko pracować - dodaje 23-latka.
- Może po prostu stosuje wobec nich dorosłe miary, a oni tego nie czują - ocenia prof. Władyka. - Wymaga chociaż minimum, którego niektórzy, być może, nie osiągają. Choć na pewno jego minimum to bardzo wysoki poziom. Ale Jacek ostro krytykuje nawet znanych publicystów - wyjaśnia nasz rozmówca. - Po prostu wymaga od ludzi, których chce szanować. Studentów traktuje, zapewne, jak przyszłych partnerów z pracy. Jak ktoś ma zajęcia z Żakowskim, to powinien uznać to za przywilej.
Jak twierdzi Wiesław Władyka, Żakowski swoją profesją wykładowcy nie epatuje. - Nie chwali się tym, ba, podchodzi do tego wręcz skromnie. Na pewno nie jest próżny, zawsze ma dla kogoś czas - dodaje prof. Władyka. Potwierdza to nawet postawa Żakowskiego wobec innych mediów: nie zdarzyło się nam jeszcze, by redaktor "Polityki" odmówił nam komentarza, nawet jeśli miał mało czasu. - Polecałbym młodym dziennikarzom, żeby posłuchali jak taki mistrz jak on robi przegląd prasy - dodaje redakcyjny kolega Żakowskiego z "Polityki".
Niektórzy go nie lubią
Znany dziennikarz ma prawdopodobnie równie wielu zwolenników, co przeciwników, nie tylko wśród studentów. Niektórzy oceniają go jako przemądrzałego i nierzetelnego. - Można o nim powiedzieć wszystko: że przesadził, że gdzieś pojechał po bandzie, ale na pewno nie to, że jest nieuczciwy - odpiera te zarzuty Wiesław Władyka. - Zawsze wierzy w to, co pisze, moralnie i intelektualnie jest bardzo szczery.
- Znam takich, którzy twierdzą, że jest oschły i niedostępny, narcystyczny. Ale to zazwyczaj ludzie, którzy nie mieli z nim bezpośredniego kontaktu, być może mówią tak z zazdrości i zawiści - mówi nam inny, były współpracownik Żakowskiego. - Część polityków zarzuca mu, że jest stronniczy, szczególnie po ostatniej rozmowie z Leszkiem Millerem, ale to każdy ocenia wedle własnych poglądów - dodaje nasz rozmówca, pragnący zachować anonimowość.
Nałogowy palacz
- Widać go z papierosem. W naszym pokoju można palić i obydwoje z Paradowską robią dym - opowiada nam prof. Władyka. - Szczególnie jak pisze, to pali niemal bez przerwy. Przyjmuje to chyba jako radość życia.
Żakowski wcale nie kryje się ze swoim uzależnieniem. Czasem można nawet odnieść wrażenie, że jest z niego dumny. Gdy w Polsce wprowadzano zakaz palenia w lokalach gastronomicznych posiadających tylko jedno pomieszczenie, redaktor "Polityki" ostro protestował. - Wolę umrzeć od dymu. I nie widzę powodu, by mi to utrudniano, jeśli nie szkodzę innym. Zwłaszcza że według badań umrę dużo taniej niż niepalące grubasy. I wszyscy inni śmiertelnie zdrowi rodacy. Warto więc może poszukać odpowiedzi na nieśmiałe pytanie – czy antynikotynowa krucjata w tym kształcie jest po to, by ludziom żyło się lepiej – czy zamiast? - pisał wówczas Żakowski na łamach portalu gazeta.pl.
Będąc gościem programu "Dzień dobry TVN", redaktor TOK FM rzucił wówczas krótko: "jestem za wolnością". I to, w zasadzie, najlepiej podsumowuje jego poglądy.
Żakowski w skrócie
Z kim jeszcze Jacek Żakowski nie rozmawiał, a chciałby? - Doda, Jarosław Kaczyński, Paul Krugman (ekonomista - przyp. red.) - wymienia w rozmowie z nami. Spytany o Dorotę Rabczewską, odpowiedział krótko. - Wydaje mi się, że to wyjątkowo fascynująca osoba.
Wiesław Władyka określa go trzema słowami: żywy, młody, uczciwy. Duchem faktycznie Żakowski może czuć się młody - od swojej obecnej, drugiej żony jest starszy o 20 lat. Niegdyś zostawiony przez pierwszą małżonkę, wychowywał samotnie dwójkę dzieci. Dopiero gdy poznał Magdalenę Cytowską zdecydował się na ponowny ślub. I kolejne dziecko, kilkuletniego teraz Stefana.
Póki co, chociaż osiągnął już więcej niż tabuny dziennikarzy razem wziętych, nie ma zamiaru rezygnować. I dobrze, bo Żakowskiego można lubić lub nie, ale bez niego media na pewno nie byłyby tak barwne. Czego ostatnie dyskusje, wokół rozmowy z Leszkiem Millerem i dziś Madzi z Sosnowca, są najlepszym przykładem.