Zauważyliście, że zawsze jest moda "na coś"? Także w kwestii gotowania? Było sushi, potem burgery. A teraz idzie nowe. I już nie chodzi o konkretną kuchnie, tylko o... studiowanie jedzenia! Tak, tak. Teraz będziemy nie tylko pałaszować, ale i się tego pałaszowania uczyć.
I tak, Instytut Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego otwiera kierunek “Kultura Kulinarna”. Podczas trwającego dwa semestry kierunku można nauczyć się nie tylko o dystrybucji, przetwarzaniu czy samej konsumpcji jedzenia, ale także “liznąć” aspektów historycznych, politycznych a także socjologicznych! Brzmi to naprawdę apetycznie. Pytanie tylko, czy takie studiowanie ma jakikolwiek sens?
- Takie kierunki pokazują, że jest zapotrzebowanie na tego typu wiedzę. Brak na polskim rynku uczelni wyższej czy uniwersytetu, które kształtowałyby profesjonalny personel gastronomiczny - mówi Grzegorz Łapanowski, mistrz kuchni, pomysłodawca projektu “Szkoła na widelcu” oraz prowadzący polską edycję programu “Top Chef”.
Zapytałem Anny Januszewicz, która jest psychodietetyczką współpracującą z wrocławskim SWPS, czy psychologia powinna na takim kierunku się znaleźć:
- Trzeba się zastanowić, jaki jest cel studiowania na takim kierunku. Wątek psychologiczny jeżeli chodzi o sztukę kulinarną jest na pewno istotny i myślę, że takie studia powinna być interdyscyplinarne.
Skoro przy SWPS jesteśmy. Uczelnia nie zostaje w tyle i przygotowuje się do otwarcia podobnego kierunku, co “Kultura Kulinarna”. Pokazuje to nam, że gotowanie jest trendy. I na tym byciu trendy szkoły wyższe chcą zarobić. No dobrze, a ile MY za to wszystko zapłacimy? Studiowanie jedzenia na “Uniwerku” to koszt 5 tysięcy złotych za dwusemestrowy kierunek. Jeżeli chodzi o SWPS to danych na razie brak.
Ok, ale dla kogo taki kierunek?
Studiowanie jedzenia z pewnością przyda się wszystkim tym, którzy chcą o jedzeniu pisać, rozmawiać czy je pokazywać. To wydaje się być świetna propozycja zarówno dla dziennikarzy, jak i blogerów. W opisie kierunku, jako potencjalni “klienci” wymieniani są również pracownicy organizacji pozarządowych. Oczywiście mowa o pracownikach tych instytucji, które trudzą się zagadnieniami zdrowego żywienia i bezpieczeństwa żywnościowego. Grzegorz Łapanowski zdradza, że wymienieni przez nas dziennikarze i blogerzy jako potencjalni studenci tego kierunku to dobry pomysł, ale podkreśla, że na takie studia czeka niemal cała branża gastronomiczna:
- Jeżeli chcemy zajmować się profesjonalnie dziennikarstwem kulinarnym, managementem gastronomii, być dobrym szefem kuchni, dobrym restauratorem czy dobrym kelnerem, to powinniśmy wiedzieć, skąd jedzenie jest i jak powstaje. Powinniśmy umieć o jedzeniu mówić czy nawet umieć sprzedać nasz produkt.
Tańsza nauka? Można iść na kurs albo skorzystać z Groupona
O ile kulinarne kierunki studiów na Uniwersytecie Warszawskim czy prywatnej SWPS to kosztowna nowość, o tyle kursy gotowania to oferta, która od kilkunastu sezonów dostępna jest dla każdego Kowalskiego. I ma niezłe wzięcie.
W Instytucie Sztuki Kulinarnej możemy zapisać się na szybki kurs kuchni bałkańskiej. - Uczestnikiem kursów gotowania może być każdy, nawet najmłodszy adept sztuki kulinarnej. Słuchacze nabywają wiedzę na temat poszczególnych kuchni świata i uczą się krok po kroku jak przygotować prezentowane potrawy, własnoręcznie je gotując - czytamy na stronie instytutu.
Jak zapewniają organizatorzy, gotować będziemy nie tylko własnoręcznie, ale także w obecności samych mistrzów! W przypadku kursu bałkańskiego to mistrz śródziemnomorskich smaków - Petar Simić. W ofercie znalazło się także miejsce na kurs francuski, włoski a nawet kurs cukierniczy! Takich kursów jest więcej. Ba, w internecie roi się od ofert tego typu. Koszt to średnio 200 złotych za kilkugodzinne zajęcia. O czym świadczy popularność takich kursów? Że kochamy nie tylko jeść, ale także gotować.
Korzystając z oferty Groupona za naukę gotowania zapłacimy jeszcze mniej. Kurs robienia sushi to koszt stu złotych zamiast dwustu. Jest nawet oferta dla chcących nauczyć się… nadziewać czekoladki. Cenowo - podobnie jak w przypadku sushi. Jest więc w czym wybierać.
A czy można uczyć się gotowania w towarzystwie gwiazdy? Oczywiście! Od słynnego Kurta Schellera możemy nauczyć się przygotowywania deserów, dziczyzny czy przejść kurs z kuchni francuskiej. Słono możemy jednak za to zapłacić. Ceny wahają się od 250 do nawet 850 złotych!
Jest jeszcze opcja: Nauka w domu
Jeżeli jednak jesteśmy nieśmiali, albo z innych powodów nie możemy wybrać się na kurs gotowania, to świetną opcją jest… nauka w domowym zaciszu. Coraz częściej szkoły czy firmy oferujące gastro-kursy umożliwiają taką opcję. Ale nie tylko firmy. Na Kamilgotuje.pl - stronie oferującej “korepetycje” z gotowania, możemy zamówić zajęcia indywidualne: - Takie warsztaty mogą się odbyć w miejscu wskazanym przez klienta, np. w jego domu. Wówczas cena jest ustalana indywidualnie, podobnie jak cały program szkolenia – czyli wybrane potrawy - wyjaśniają organizatorzy.
Jest jeszcze inna opcja. Całkiem darmowa:
- Szczerze? Gdybym miała faktycznie ochotę na kurs gotowania i chciałabym koniecznie poznać tajniki jakieś kuchni, to zaczęłabym od kuchni polskiej - mówi mi Agnieszka, moja znajoma dziennikarka. I po chwili wyjaśnia, dlaczego: - Potrafię ugotować gołąbki czy nawet przygotować pieczeń, ale czy kurs u własnej babci czy mamy to nie jest nauka bezcenna? Pod każdym chyba kątem taki kurs byłby niepowtarzalny.
Trzeba przyznać, że pomysł na kurs gotowania u babci jest pomysłem naprawdę trafionym (Dzięki, Aga!). Darmowy i do tego indywidualny. Kto wie, może nawet babcia zdradzi nam tajniki swojej kuchni. A jak wiemy, każda babcia gotuje najlepiej. W końcu to mistrzynie i prawdziwe szefowe kuchni polskiej!
W ostateczności można uczyć się na własną rękę. Z książek, internetu czy popularnych programów telewizyjnych. Skoro tak, to po co płacić bajońskie sumy za kulinarne studia? To pytanie zadałem Grześkowi Łapanowskiemu:
- Oczywiście można zdobyć taką wiedzę na własną rękę, ale to jest tak, jakbyśmy chcieli na własną rękę nauczyć się gry na skrzypcach.