Czy grzeczność i skromność to aby na pewno dobre cechy, których warto uczyć młode dziewczynki? Do czego to tak naprawdę to prowadzi i dlaczego „niegrzeczne dziewczynki” też nie dojdą wcale tam gdzie chcą. Czym tak naprawdę objawia się zdrowa niegrzeczność i czemu skromność prowadzi do frustracji? Dzisiaj Święcicka rozprawia o tym.
Jakiś czas temu przypadkiem podsłuchałam rozmowę matki i małej dziewczynki. Wracały razem z przedszkola i mama zapytała swoją córeczkę, co robiła i czy była grzeczna. Córeczka oczywiście odpowiedziała: tak mamo, byłam bardzo grzeczna. Zaczęłam zastanawiać się, co to znaczy, być grzecznym dzieckiem. A no w większości przypadków będzie chodziło o to, żeby siedzieć cicho i wypełniać polecenia pań przedszkolanek, rodziców i nauczycieli.
Mała była bardzo dumna ze swojego dobrego zachowania, ponieważ nauczono ją, że grzeczność to dobra cecha. Podobnie uczy się nas, że należy być skromnym i niesamolubnym. To prowadzi do problemów (i zwyczajnego smutku, bo jest po prostu nienaturalne) w dzieciństwie i dorosłości.
Jasne, dzieciaki muszą rozumieć, że kiedy rodzic krzyknie „zatrzymaj się!”, bo akurat jedzie samochód, to muszą się zatrzymać, bo może stać im się krzywda, jednak doprowadzenie do stanu, w którym maluszek siedzi cicho i spokojnie, grzecznie słuchając pani, jest jakimś wynaturzeniem. Podobnie jak skromność. Dobre wychowanie dziecka może być bardzo zdradliwe. Nie jest tutaj moją intencją rozwodzić się nad rodzicielstwem, ale znaleźć źródło pewnego problemu.
Wracam więc do grzeczności. W moim życiu grzeczność szybko się skończyła. Chyba nigdy nie miałam wzorowego zachowania na świadectwie i z czasem, zaczęłam zauważać, że z wiekiem to tak naprawdę niegrzeczność się opłaca. Bo to ci, którzy trochę łobuzowali, mieli najwięcej siniaków i najwięcej zabawy, byli uważani za najfajniejszych. Potem ci, którzy nie do końca zgadzali się z interpretacją nauczyciela (pozdrawiam wszystkie moje panie polonistki), a potem ci, którzy nie wstydzili się mówić o swoich potrzebach i nie bali się czasem zachować samolubnie. Podwyżki dostawali ci, którzy nie bali się podkreślać swoich zasług i egzekwować umów.
Skromność prowadzi do frustracji
Szybko zauważyłam, że skromność łączy się z niezadowoleniem i jeżeli nie będę dumna z moich osiągnięć, to nikt nie będzie mnie za nie chwalił. Z wiekiem, im więcej czytałam, tym bardziej zauważałam, że bardzo wiele artykułów w magazynach kobiecych (oczywiście, że kobiecych, przecież łobuzujący chłopcy są traktowani pobłażliwie i nie nagradza się ich wcale za grzeczność, a za osiągnięcia na boisku,więc nie mają z tym problemu!) jest poświęconych samoakceptacji, pozwoleniu sobie na mówienie o własnych potrzebach.
Nauczenie kobiet skromności i wbicie im do głowy, że nie zostaną zaakceptowane, jeżeli będą zachowywać się jak „chwalipięty” i „samochwały”, moim zdaniem, jest dużym stopniu odpowiedzialne za problemy kobiet z niezadowoleniem i niedocenieniem w pracy (nierówne płace), w związkach (bo on nie docenia tego co dla niego robię) no i oczywiście w łóżku.
„Niegrzeczna dziewczynka” nie musi lubić klapsów i szpilek
Wpisałam w Google „niegrzeczna dziewczynka” i znalazłam prawie same artykuły nawołujące do seksualnej rozwiązłości, noszenia seksownej bielizny, głośnych orgazmów i klapsów. To naprawdę szczyt niegrzeczności? Klapsy i koronkowe majtki?
Odnoszę wrażenie, że większość tych artykułów jest pisanych z przekonania, że najważniejszym zadaniem kobiety jest zadowolenie mężczyzny. To bardzo... grzeczne założenie.
Niegrzeczność naprawdę nie objawia się przez noszenie szpilek i wymierzanie swojemu chłopakowi (najlepiej na jedną noc) klapsów.
Prawdziwa i zdrowa niegrzeczność, to odwaga, przekonanie o swojej własnej wartości, realizowanie własnych ambicji i brak zahamowań przy spełnianiu swoich potrzeb. Niegrzecznie jest nie mieć ambicji uszczęśliwienia wszystkich dokoła i grać w nogę, zamiast chodzić na kobiecą zumbę, czy jogę.
Niegrzeczność to nie tylko libertynizm seksualny, ale także asertywność. Niegrzecznie jest pozwolić sobie być po prostu sobą, zarówno w łóżku, jak i poza nim, nie martwić się, jeżeli to tak naprawdę Ty wolisz (zupełnie nie niegrzecznie ;) dostać klapsa, niż go jemu wymierzyć. Cieszyć się z tego, co naprawdę sprawia Ci przyjemność, w taki sposób, w jaki uważasz za stosowne, a nie taki, jaki opisany jest w poradniku dla "niegrzecznych dziewczynek".
Niegrzecznie jest mieć świadomość, że wcale nie musisz próbować 69 gorących pozycji, które podobają się Twojemu chłopakowi, jeżeli 64 z nich zwyczajnie do Ciebie nie przemawia. Żaden normalny mężczyzna Cię za to nie rzuci, nie przestanie pożądać i kochać.
Realizowanie swoich potrzeb i chęci tak naprawdę nie jest niegrzeczne.
Nie jest też nieskromne. To podstawowa sprawa, bez której zwyczajnie nie ma szans na dobry seks i fajne życie.