Solidarna Polska zdaje się tracić wyborców na rzecz Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego. – Ten elektorat jest zbyt leniwy, by zagłosować w wyborach – przekonuje w "Bez autoryzacji" Jacek Kurski, który kandyduje w Warszawie.
Jacek Kurski: Nie egzaltujmy się zanadto. Ale przyzna pan, że jak facet z siwym zarostem wyskakuje z krzaków w podmiejskiej okolicy, to ta przeróbka jest zabawna. To w sumie działa na korzyść Boniego, który mimo, że był ministrem to mało kto go kojarzy i może przegrać z siedzącym mu na plecach Zalewskim.
Wie pan, ja lubię się pośmiać, lubię humor, jednak ten Piskorski machający szablą czy Boni wyskakujący z krzaków albo Kalisz mierzący obwód pasa to kampania zbyt kabaretowa. A Europa potrzebuje powagi, dlatego mój spot… Widział pan mój spot?
Oczywiście.
Więc wie pan, że on jest zrobiony na kontrze do tych kabareciarzy. Uważam, że w tej chwili brakuje w polityce powagi i merytoryki. Pokazałem pięć spraw, w które się zaangażowałem. Ich było kilkadziesiąt, ale wybrałem te, bo pasowało mi chronologicznie – każda była w innym roku.
Gdzie się nie spojrzy w Warszawie, to Jacek Kurski. Upatrzył pan szansę na sukces w słabej kampanii prof. Krasnodębskiego, jedynki PiS?
Po pierwsze Warszawa to wyzwanie, wymagający wyborca, więc to powód osobisty. O Warszawę trzeba walczyć, pokazać ludziom, że mi na Warszawie zależy, oni to, mam nadzieję docenią. Po drugie Warszawa to trzeci okręg według liczby głosujących, więc zły wynik Solidarnej Polski mógłby położyć cały projekt, a przyzwoity wynik w Warszawie może zadecydować o sukcesie w skali kraju. Po trzecie PiS zlekceważył Warszawę dając na jedynkę profesora z Bremy i z Berlina, a na drugie germanistkę z Sopotu.
Swoją drogą ta fascynacja Niemcami jest ciekawa. (śmiech) Dlaczego w Warszawie na czele jest dwoje ludzi tak zaangażowanych w niemieckość? Choć oczywiście krytycznie, bo nie przepadają za Niemcami. W każdym razie jeżeli ktoś jest prawicowcem i ma do wyboru w Warszawie i na Mazowszu duet Krasnodębski-Jasiński i duet Kurski-Dorn, to kto jest prawdziwym PiS-owcem? (śmiech) W każdym razie PiS dość słabą listą otworzył szansę dla nas, Solidarnej Polski.
Wiem, że kampania to pana żywioł, ale chyba zabrakło panu czasu, żeby zająć się kolegami. Tomasz Adamek jest w kampanijnym dołku, to raczej objazd sportowca, a nie polityka.
To dobrze, nie udajemy, że Adamek jest profesorem europeistyki.
Ale na sportowców się nie głosuje, głosuje się na polityków.
Adamek uczy się polityki, jego dziedziną jest boks, sport. A poza tym to nie jest nasz główny przekaz merytoryczny kampanii, tylko dodatek, powiew świeżości do młodych ludzi, bądźcie sobą „idźcie i zwyciężajcie”. Poza tym to dobry przykład, by po odniesieniu sukcesu, zarobieniu pieniędzy wrócić z emigracji.
Nie chodzi mi o jego braki w wiedzy, bo to można nadrobić. Ale w świadomości wyborców on nie funkcjonuje jako człowiek, na którego oddaje się głosy, tylko któremu się kibicuje.
To będzie ciekawe doświadczenie socjologiczne tej kampanii. Opatrzność podała nam dłoń, mamy numer jeden na liście numer jeden. Nagle siedem bardzo znanych prawicowych nazwisk jest na czele listy, nie można nas nie zauważyć. Adamka nie można nie zauważyć, bo zaraz wpada w oko. Mamy dar od losu i mocne kampanie, promowanie nazwisk nam się opłacają.
Zapowiadaliście przed wczorajszą konwencją, że „będzie z nami Nigel Farage”. Był tylko filmik, i to z lutego. Farage odwołał swój przyjazd czy tylko próbowaliście tak przyciągnąć uwagę?
Nie wiem, nie zajmuję się tym.
Rozmawialiście z Faragem kogo wybierze w nowym Parlamencie Europejskim? Was czy Korwina, do którego chyba nawet mu bliżej?
Będziemy we frakcji, która będzie działała na rzecz polskiego interesu narodowego, nic nie jest przesądzone. Farage miał pokazać, że eurorealiści nie muszą głosować na formację, która chce odbierać prawa wyborcze kobietom, bo uważa je za głupsze, chce zlikwidować ruch prawostronny, pasy bezpieczeństwa i izolować dzieci od niepełnosprawnych, bo mogą się od nich zarazić. Nie trzeba głosować na partię, której lider jest dziwolągiem i ma trochę od śmigła, tylko głosować na sprawdzoną w Europie partię.
Są u nas ugrupowania, które przyszywają sobie Farage’a na sztandarach, choć nie mają do niego zbytnio tytułu. My mamy duże prawa, bo jesteśmy w jednej frakcji, ale nie wyszywamy go na sztandarach, to był akcent. Nie jesteśmy od niego uzależnieni, ale jeśli trzeba, to mamy i jego.
Bylibyście gotowi być w jednej frakcji z Nową Prawicą Korwin-Mikkego?
(ciężkie westchnięcie) Nie sądzę, żeby Korwin-Mikke wszedł do Parlamentu Europejskiego, wydaje mi się, że to hit sondażowy. Ci, których wkurza polityka, kartel PiS-PO, wybierają największy dziwoląg na scenie politycznej, jak kiedyś Leppera czy Palikota. Ale ten elektorat jest zbyt leniwy, by zagłosować w wyborach. Nie zawsze internetowa popularność przekłada się na wynik w wyborach.