Dlaczego młodzi biorą ślub bez wesela? Względy ekonomiczne, ale nie tylko.
Dlaczego młodzi biorą ślub bez wesela? Względy ekonomiczne, ale nie tylko. Fot. Artur Kubasik / Agencja Gazeta

Ślub bez wesela to jak "lunch bez gitary i Lipski bez Siary”? W polskiej tradycji przyjęło się, że wesele być musi. I to z pompą, najlepiej jak największą. Setki godzin planowania, tysiące wydanych złotówek i wielki kłopot organizacyjny – bo "tak wypada, i trzeba". Zwolennicy wesela przekonują, że to tradycja i wyprawia się je dla rodziny. Tymczasem coraz więcej młodych osób wyłamuje się z tego schematu i wesela odpuszcza. W końcu to młoda para jest najważniejsza i do nich powinna należeć decyzja.

REKLAMA
Szczęście jest bezcenne, ale środki do jego osiągnięcia są już całkiem policzalne. Nasz rozmówca, który chce pozostać anonimowy przyznaje, że zdecydował się na tradycyjne rozwiązanie – ślub i wystawne wesele. Choć minęło już dziesięć lat od najważniejszego dnia w jego życiu, to dopiero dwa lata temu skończył spłacać kredyt, który wziął aby móc opłacić koszty wesela. Czy było warto? Na to pytanie musi odpowiedzieć sobie każda para, która planuje swój ślub.
Stanowisko "obrońców" wesel bardzo dobrze wyłożył jedne z bohaterów tekstu na łamach WP.pl. Oddajmy mu głos. – Wesele to tradycja, jest robione dla rodziny i przyjaciół. Jest oznaką chęci przynależności do rodziny i jednym z rytuałów pogłębiających więzi społeczne. Mężczyzna przekonuje, że "wybieranie wycieczki czy hobby zamiast wesela to zwyczaj zupełnie obcy, egoistyczny, którym młodzi ludzie dają swoim bliskim do zrozumienia, że tak naprawdę to mają ich gdzieś”. – O ile jestem w stanie zrozumieć, że para młoda rezygnuje z wesela z powodów finansowych, o tyle realizowanie swoich fanaberii kosztem wesela jest niepokojącym sygnałem – dodaje.
Wait for it
Marek i Gabi z Warszawy są już po ślubie. Samym, bez wesela. Po uroczystości w urzędzie stanu cywilnego, najbliższa rodzina spotkała się na wspólnym obiedzie w restauracji. Choć nie są przeciwnikami wesel, to wiązanie się kredytem w tym celu nazywają co najmniej „nierozsądnym krokiem”. – Brać kredyt tylko po to, aby ludzie mogli się najeść i napić w ciągu jednej nocy? – dziwią się. I dodają: – Wesele zrobimy, ale tylko jeśli będzie nas na nie stać. Nie chcemy brać kredytu na jego zorganizowanie. Bez różnicy, czy mamy się zapożyczać w banku, czy u rodziny. Wesele zrobią, ale dopiero jak będzie ich stać. I jak panna młoda wróci do formy, bowiem szybszy ślub wymusiło na niech dziecko w drodze.
Kasa, misiu, kasa
Pieniądze to najczęstsza motywacja młodych ludzi, którzy planują wspólne życie. Wielu z nich od tradycji wybiera pragmatyzm i przekonuje, że szkoda im „kasy na jeden wieczór”. O kredycie nie wspominając. Tym bardziej, że w perspektywie większość z nich czeka kredyt hipoteczny na mieszkanie.
Kupno mieszkania przyspieszyło decyzję o ślubie Asi i Maćka. – Naszym zdaniem największym dowodem miłości jest wzięcie kredytu hipotecznego na 30 lat. W każdej chwili można się rozwieść, ale decyzja o wspólnym mieszkaniu i spłacaniu razem kredytu jest już nieodwołalna i trzeba być naprawdę pewnym swoich uczuć – wyjaśnia Asia.

Tak wyglądają polskie wesela


Para cieszyła się, że ma wymówkę w postaci mieszkania i rodzina zrozumie ich, że pieniądze, które mogli przeznaczyć na wesele, zostaną inaczej wykorzystane. Asia i Maciek postanowili zorganizować w mieszkaniu małe przyjęcie dla rodziny i drugie dla znajomych połączone z parapetówką. – Wszyscy się cieszyli, że bierzemy ślub bez nadęcia. Jednakże pod naciskiem rodziny zdecydowaliśmy zorganizowanie wesela dla rodziny bliższej i dalszej, na około 30 osób, w domu.
O tradycyjnych weselach mają bardzo jasne zdanie. – Zwyczajnie nas na to nie stać, podobnie jak 90 proc. młodych ludzi. Uważamy, że to jedna z głupszych tradycji, by młodzi ludzie na jeden wieczór wydawali 60 tys. zł tylko po to, by urządzić wielką imprezę na 150 osób (głowiąc się jeszcze, kto „zasługuje” na zaproszenie, a kto nie i narażając się na „obrazę majestatu”) – wyjaśnia Asia.

Ile kosztuje wesele w Warszawie?

Ceny zaczynają się od kilkudziesięciu tysięcy złotych do górnej granicy, której tak naprawdę nie ma. Wszystko zależy od liczby gości, miejsca, zaplanowanych atrakcji, a przede wszystkim od zasobności portfela. Korzystając jednak z przelicznika na stronie slub-wesele.pl wyliczyliśmy, że impreza na 150 osób będzie kosztowała ponad 50 tys. zł. W ramach tej kwoty znajduje się m.in. suknia za 2 tys., 400 zł "co łaska" dla księdza, 1000 zł na obrączki, 4 tys. na zespół oraz 30 tys. zł za przyjęcie (jedzenie bez alkoholu).


Z tradycyjnego wesela zrezygnowała również para z Trójmiasta – Maciek i Wioletta. Wzięli ślub cywilny w zeszłym roku i wspólnie z rodziną postanowili, że zaproszą najbliższych do restauracji na obiad. – Zrobiliśmy tak ze względów ekonomicznych. Szkoda nam było brać kredyt na salę, kapelę i inne cuda – wyjaśnia Maciek.
Przekonuje, że w przypadku tradycyjnego wesela często zaprasza się daleką rodzinę, bo tak wypada. Żeby ich ugościć popada się w długi. – Tylko po to, aby się popisać? – pyta retorycznie. Dodaje, że z Wiolettą planuje ślub kościelny przy udziale najbliższej rodziny. – Żona założy białą suknię, ale duże wesele jest nam niepotrzebne – przekonuje. Od ich ślubu minął prawie rok i dzisiaj podjęliby taką samą decyzję.
Ślub dla nieśmiałych
Koszty samej imprezy to jedna, istotna kwestia. Przyjęło się, że pieniądze z prezentów powinny zwrócić koszt wesela, ale nigdy nie wiadomo, jak się skończy.
Są także inne powody, dla których odchodzi się od hucznej tradycji. Niektóre pary nie są wcale młode i taneczna, mocno zakrapiana noc wcale im się nie marzy. A co z osobami nieśmiałymi? Wesele to skupianie na sobie uwagi. Każdy ruch młodej pary obserwuje ponad setka oczu. Dla wielu osób to bardzo stresujące i niekomfortowe przeżycie.
Niestety, w wielu przypadkach rodzina nie rozumie, albo nie chce zrozumieć argumentów przyszłych małżonków i brak wesela traktują jak obrazę. – Nie stać nas było na wesele, na kredyt zresztą też. Rodzina męża tego nie zrozumiała i wszyscy się obrazili. Nie zapraszają nas nawet na niedzielną herbatkę – czytamy w sieci. Podobnych komentarzy nie brakuje.
Jeśli nie wesele, to co w zamian? Zazwyczaj w grę wchodzi dłuższa i zagraniczna podróż poślubna. Młodzi wybierający taki wariant przekonują, że wycieczkę będą lepiej i dłużej wspominać niż zabawę w jeden wieczór. Gdy małżonkowie dzielą wspólne pasje, to może warto na to poświęcić pieniądze? Np. na sprzęt do nurkowania, którym będzie im służył przez całe życie. Wielu młodych ludzi myśląc o przyszłości zamiast organizowania wesela, wolałoby przeznaczyć pieniądze za urządzenie własnego mieszkania albo na wkład własny na kredyt hipoteczny.
Można również zrezygnować z wesela, ale w konserwatywnym tego słowa znaczeniu. O swoim nietypowej imprezie poślubnej opowiada internautka roksana111. – Najpierw był tradycyjny obiad dla babć i ciotek. Potem młodzi pojechali w plener robić zdjęcia i wrócili razem z resztą gości. Młoda w międzyczasie przebrała się w krótką sukienkę. A wieczorem zaczęła się impreza przy ognisku.
Bez wesela się nie liczy
Taka decyzja nie jest łatwa i wiąże się z wieloma kompromisami. Czasem jednak jedna strona ulega drugiej. Niestety nierzadko to naciski rodziny wymuszają tradycyjne rozwiązania. "Bo wesele musi być, bo co sąsiedzi powiedzą".
– Mój mąż nie chciał wesela, jego rodzina również kiwała głową, że wymyślam, bo fotograf, bo kamerzysta, bo kwiaty do kościoła, bo samochód, a to wszystko kosztuje... Ja chciałam mieć duże wesele i postawiłam na swoim – czytam wypowiedź Ani. – Do tej pory, a minęło już kilka lat, wszyscy wspominają nasze wesele jako najlepsze w rodzinie, a mój mąż powtarza, że z chęcią przeżyłby to jeszcze raz i że dobrze zrobiłam, że postawiłam na swoim – dodaje.
A co Wy byście zrobili mając w perspektywie ślub? Z weselem czy bez?