Kuwejcki dyplomata przez półtora roku więził w swojej rezydencji dwie służące z Filip i traktował je jak niewolnice. Normalnie nikogo by to nie oburzyło, ale akurat ta historia wydarzyła się w Polsce. Tymczasem w Arabii Saudyjskiej, Kuwejcie i Katarze podobny los spotyka miliony pracowników. Bici, głodzeni, bez pieniędzy czy paszportu. I nie słyszy się o nich, póki arabski pan wyjątkowo brutalnie nie skatuje sługi, np. wbijając w jego ciało 24 rozgrzane gwoździe.
W sierpniu 2010 roku 49-letnia kobieta ze Sri Lanki trafiła do szpitala, po tym jak odważyła się poskarżyć na warunki pracy w domu saudyjskiej rodziny. Spotkała ją surowa kara. Pryncypał powbijał w jej ciało 24 rozgrzane gwoździe i igły. Miała rany na czole, nogach i rękach. Jako że tortura była wymyślna, sprawa szybko trafiła na nagłówki gazet i portali. Efekt? Służąca wróciła do ojczyzny. Nic nie wiadomo o tym, by pracodawca poniósł odpowiedzialność.
Niewolnik XXI-wieku
Najbogatsze kraje Zatoki Perskiej, w tym Kuwejt, gdzie miały nieszczęście pracować służące z Filip (bo polska rezydencja dyplomaty jest obszarem eksterytorialnym), to stolice współczesnego niewolnictwa. Poddaństwo pracownika jest tam prawnie usankcjonowane. Służy temu tzw. system sponsorski, według którego imigrant nie może opuścić kraju i zmienić miejsca pracy bez zgody pracodawcy. Zabiera mu się paszport, co w praktyce oznacza, że szef jest panem losu swojego pracownika.
W przypadku nisko wykwalifikowanej siły roboczej, która do krajów Zatoki ciągnie najczęściej z Bangladeszu, Indii i Nepalu, najczęściej jest „panem” dosłownie. Pracownicy harują po kilkanaście godzin na dobę i siedem dni w tygodniu, czasem bez dostępu do wody pitnej. Wielu miesiącami nie może doprosić się pieniędzy, a spora część pada ofiarą przemocy.
Trudno o statystyki, bo władze poszczególnych krajów robią niewiele, by zająć się problemem. Jedynie w Katarze, gdzie mieszka i pracuje 1,3 mln imigrantów, udało się rzucić na sprawę trochę światła. To dlatego, że niewolniczą pracą buduje się tam obiekty na mistrzostwa świata, które odbędą się w 2022 roku.
„Guardian” w raporcie o wykorzystywaniu pracowników podał, że od czerwca do sierpnia 2013 roku na katarskich budowach zmarło co najmniej 44 Nepalczyków. Z kolei Międzynarodowa Organizacja Pracy szacuje, że podczas przygotowań do mundialu może zginąć w sumie nawet 4 tys. imigrantów. Żyją w przepełnionych barakach, muszą żebrać o jedzenie, a budowy nie spełniają standardów bezpieczeństwa.
Ropa za wolność od praw człowieka
Arabia Saudyjska mistrzostw nie organizuje, ale skala niewolnictwa jest tam jeszcze większa. 1/3 mieszkańców, czyli około 8 milionów, to zagraniczni pracownicy, którzy stanowią połowę siły roboczej kraju. Filipiński komitet ochrony pracowników podaje, że 70 proc. imigrantów z Filipin pada w Arabii ofiarą przemocy psychicznej bądź fizycznej. W 2010 roku głośna stała się sprawa 27-letniej filipińskiej służącej, która w ciągu dziewięciu miesięcy została pięciokrotnie zgwałcona. Pani domu biła ją, wyzywała i karmiła resztkami ze stołu. I znów: mimo medialnego oburzenia pracodawcy kobiety nie ponieśli konsekwencji.
W kwietniu ubiegłego roku król Arabii postanowił rozwiązać część problemu i zmusić imigrantów, którzy przebywają w kraju nielegalnie, do zarejestrowania się. Dał im trzy miesiące na załatwienie odpowiednich dokumentów. Szybko okazało się, że procedury są zbyt powolne. Okres ochronny minął, a w Arabii wciąż przebywają miliony nielegalnych imigrantów. Teraz służby organizują łapanki, brutalnie traktują złapanych, a potem wyrzucają ich z kraju.
Przyczyną kłopotów imigrantów jest również wszechobecny w królestwie rasizm. Obok przyjezdnych z Filip, Malezji czy Sri Lanki najbardziej cierpią Etiopczycy. Nie tylko zresztą ze względu na kolor skóry. Wielu z nich to prawosławni, a Arabia Saudyjska nie toleruje religii innych niż islam.
Cały świat patrzy
Niewolnictwo w krajach Zatoki Perskiej kwitnie niestety przy bierności reszty świata. Arabia Saudyjska to sojusznik Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie. Nie słyszy się, by światowi przywódcy byli nawet "głęboko zaniepokojeni" drastycznymi przypadkami łamania praw człowieka.
Przypadek służących z Filipin więzionych w warszawskiej rezydencji przez kuwejckiego dyplomatę tylko potwierdził, że wobec współczesnego niewolnictwa pozostajemy bezradni. Arab może mieć w Warszawie niewolnika, bo i tak jest u siebie.