
Rosyjskie władze mogły dogadać się z Petro Poroszenką, ukraińskim oligarchą i narodowym bohaterem, który w sondażach do wyborów prezydenckich dostaje ponad połowę głosów. Jak sugeruje "Rzeczpospolita", to m.in. dlatego Putin ostatnio raczej tonował sytuację na Ukrainie.
REKLAMA
Choć sytuacja na Ukrainie, przynajmniej w przekazie medialnym, nieco się uspokoiła, to może to być cisza przed burzą. Jak wskazuje "Rz", Rosja nie zareagowała na prośby buntowników o przyłączenie Donbasu do Rosji. Z kolei Władimir Putin stwierdził, że wybory prezydenckie mogą być "dobrym sposobem na rozwiązanie kryzysu na Ukrainie". Czyżby dlatego, że przyszły prezydent, obecny faworyt wyborów, już siedział w kremlowskiej kieszeni?
Wskazywać mogą na to ostatnie zachowania rosyjskich polityków, podkreśla gazeta. Po pierwsze, ministerstwo obrony Rosji wydało rozkaz o powrocie do baz swoich żołnierzy, którzy prowadzili manewry przy granicy z Ukrainą. Prezydent Rosji oświadczył zaś - wbrew wcześniejszym, ostrym zapowiedziom - że eksport paliw na Ukrainę zostanie utrzymany, jeśli tylko spłacona zostanie duża część ukraińskiego długu. Jeszcze kilkanaście dni temu mówiło się o kompletnym odcięciu gazu już w czerwcu.
Przyczynami tej łagodności może być, jak podkreśla "Rz", wspomniany wcześniej Petro Poroszenko. To on jest faworytem wyborów prezydenckich, które mają odbyć się 25 maja. Eksperci w wypowiedziach dla gazety wskazują, że Rosji łatwiej jest się dogadać z Poroszenką, niż toczyć dalszą wojnę domową i cierpieć z powodu sankcji.
Oligarcha-faworyt byłby idealnym kandydatem dla Kremla do współpracy. Założył Partię Regionów, później był ministrem gospodarki za czasów Janukowycza, zajmował się umowa z Rosją. Sprzeciwia się wstąpieniu Ukrainy do NATO, a przy tym popiera "decentralizację kraju" - wskazuje "Rzeczpospolita". Olaf Osica, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, wskazuje jednak w rozmowie z gazetą, że zmiana taktyki Rosji może równie dobrze wynikać z problemów na wschodzie Ukrainy, gdzie spodziewano się szybkiego i silnego buntu, a tymczasem separatyści nie są w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Jednocześnie były minister w rządzie Julii Tymoszenko Ołeh Rybaczuk wskazuje w "Rz", że Moskwa mogła raczej dogadać się z Partią Regionów, która obiecała, że nie zmieni Rady Najwyższej Ukrainy przed 2017 rokiem. "Rosja będzie miała pewność, że Ukraina pozostanie sparaliżowana, co dla niej jest najważniejsze" – mówi gazecie ukraiński polityk.
Źródło: "Rzeczpospolita"
