Wzrost notowań Janusza Korwin-Mikkego to zdaniem Pawła Grasia nie wynika zawodu PO, ale znudzenia Januszem Palikotem. – Jego wypowiedzi na temat kobiet są niedopuszczalne. Myślę, że przez nie straci część elektoratu, którą przyciągnął hasłami obniżenia podatków – mówi w "Bez autoryzacji" Sekretarz Generalny PO i minister w kancelarii premiera.
Kiedy rozmawiam z tymi, którzy w tych wyborach będą głosować na Janusza Korwin-Mikkego mówią, że głosowali na Platformę i się zawiedli. Więc to nie z partii Palikota, ale właśnie z PO przepłynęli do niego wyborcy?
Paweł Graś: Według mnie Janusz Korwin-Mikke zastąpił na polskiej scenie politycznej Janusza Palikota, ale bardziej w stylu uprawiania polityki. Janusz Palikot przez pewien czas stawiał na skandal, kabaret jako sposób uprawiania polityki i zdobywania poklasku. Teraz ta sztuka udaje się Januszowi Korwin-Mikkemu, bo Janusz Palikot trochę się opatrzył, a poza tym zawiódł część swoich wyznawców.
Od kilkudziesięciu lat na naszej scenie politycznej przychodzą okresy fascynacji jasnymi i prostymi rozwiązaniami, takimi skrajnie liberalnymi. Je lansuje właśnie Janusz Korwin-Mikke, ale z tej miłości do Korwin-Mikkego szybko się wyrasta, bo zauważa się, że świat nie jest czarno-biały, że te pomysły w rzeczywistości społecznej nie mają szans. Jestem przekonany i mam taką nadzieję, że sukces Korwin-Mikkego jest tylko sukcesem sondażowym i nie przełoży się na wynik w wyborach.
Wzrost poparcia dla Nowej Prawicy to po części efekt znudzenia skandalami Palikota, ale część wyborców decyduje na podstawie programu, szczególnie gospodarczego. Ogłoszenie przez Donalda Tuska, że został socjaldemokratą przełożyło się na wzrost poparcia dla Korwin-Mikkego.
Jego sądy z ostatnich dni, które nas wszystkich oburzyły, wypowiedzi na temat kobiet, ich roli w społeczeństwie i polityce są niedopuszczalne. Myślę, że przez nie straci część elektoratu, którą przyciągnął hasłami obniżenia podatków. To są poglądy niedopuszczalne.
PO ma słabe sondaże na końcu kampanii? Dziś intensywny kampanijny dzień premiera i powrót do tematyki bezpieczeństwa, czyli wizyta na poligonie w Żaganiu.
Sondaże są bardzo wyrównane, chyba nie było tak, że na dwa dni przed ciszą wyborczą sytuacja była tak wyrównana. Jeśli przypomnimy sobie z jakiego poziomu startowała Platforma dwa-trzy miesiące temu, jak ogromna była różnica widać, że liczy się każdy głos. Platforma i PiS mają około 30 proc., więc to powód do walki do samego końca, o każdy głos. I w przypadku tej kampanii to nie jest truizm, każdy głos może zdecydować kto wygra.
Dzisiejszy dzień pana premiera rzeczywiście jest bardzo aktywny, a Żagań to tylko krótki element jego programu. Są jeszcze Police, jest Gorzów Wielkopolski, Zielona Góra, Żagań, wieczorem Wałbrzych. Ale bezpieczeństwo, także bezpieczeństwo energetyczne, czemu była poświęcona wczorajsza wizyta w Brukseli, to nie element kampanii, ale kluczowy element naszej racji stanu i naszych relacji z Unią Europejską, NATO i naszymi sąsiadami, także na wschodzie.
Jak Sekretarz Generalny PO ocenia pracę sztabu wyborczego? Wszystkie spoty są, mówiąc kolokwialnie, na jedno kopyto: ładne plenery, inwestycje, ujęcia z loty ptaka, nuda. Dzisiejsza akcja rozdawania kawy to kalka akcji SLD. Sztab PO przysypia.
Nie mam takiego wrażenia. Zarówno sztab centralny, jak i regionalne, dobrze wykonują swoją robotę. Powstało najwięcej w historii naszej kampanii klipów, które trafiły do telewizji albo do internetu. Mieliśmy też zupełnie nowatorski pomysł, nie wiem, czy ktoś to w Polsce robił, czyli „Zostań człowiekiem Europy”. Ilość narzędzi, w tym także nowatorskich, które zostały w tej kampanii wykorzystane nie miała precedensu.
Ale tak naprawdę kampania toczy się najbliżej ludzi, kandydaci spotykają się z ludźmi w regionach, pracują sztaby, pracują wolontariusze, to tysiące ludzi w całej Polsce. Ich nie widać na co dzień w mediach, ale można ich spotkać niemal w każdej miejscowości przy ciężkiej harówie i przekonywaniu ludzi na miejscu. To zawsze najważniejszy element kampanii i kandydaci radzą sobie z nim dobrze.
Szefem kampanii miał być Jacek Protasiewicz, więc pewnie miał już przygotowaną koncepcję. Ile z niej zostało przejęte przez nowego szefa Tadeusza Zwiefkę? Jaki był wpływ Protasiewicza na pracę sztabu?
Zmiana nastąpiła na dosyć wczesnym etapie, jeszcze zanim główne osie kampanii zostały ustalone. Zresztą pod nowym szefem kampanii Tadziem Zwiefką one się zmieniały, sytuacja była dynamiczna. Ta kampania była wyjątkowa również ze względu na to, że sytuacja wokół Polski się zmieniała, trzeba było się dostosowywać do trudnej sytuacji międzynarodowej. Tak naprawdę wszystko było wykuwane na bieżąco, praktycznie żaden z elementów, o których myśleliśmy jeszcze kilka miesięcy temu, nie został wykorzystany.