Fot. archiwum prywatne - Alice Reder

Jest ciągle w ruchu. Gra w tenisa, jeździ na snowboardzie, uprawia jogę, windsurfing, biega i jeździ konno. Pracę w korporacji farmaceutycznej łączy z wychowywaniem dwóch córek. Leczy zwierzaki w klinice weterynaryjnej i dużo podróżuje: zwiedziła już pół świata. Poznajcie Alice Reder, dziewczynę która nawet na chwilę nie staje w miejscu. Jej metoda? - Grunt to zapał i dobra organizacja - mówi Alice.

REKLAMA
Jesteś bardzo rodzinna. Masz jakieś rytuały, tradycje które spajają całą rodzinę? Bo wspólnego czasu chyba nie ma zbyt wiele...
Nasza rodzina to mój partner Piotrek, który jest lekarzem pediatrą i dwie córki: 7- i 5-latka. Oboje pracujemy w pełnym wymiarze i poza pracą mamy jeszcze mnóstwo innych zainteresowań więc wspólnego czasu, owszem, nie mamy zbyt wiele. Staramy się jednak, żeby był to czas spędzany wartościowo, aktywnie. Jeździmy z dziećmi na rowerach, gramy w tenisa, w planszówki. Na weekendy często wyjeżdżamy na Mazury lub na Hel, a zimą - w góry. Rytuałem są wspólne śniadania, kiedy wszyscy jesteśmy jeszcze w domu. Zawsze czytamy córkom przed snem i opowiadamy bajki na dobranoc. Rytuałem są też duże, rodzinne Święta Bożego Narodzenia, raz na dwa lata. Spotkamy się wtedy w Wiedniu z moją rodziną z Austrii i Francji.
Masz bardzo ciekawą pracę w korporacji farmaceutycznej, prowadzisz badania nad nowymi lekami. Jak to wygląda w praktyce ?
Pracuję w irlandzkiej firmie CRO (Clinical Research Organization), która prowadzi międzynarodowe badania kliniczne nowych leków na zlecenie firm farmaceutycznych. Moja firma jest jedną z pięciu największych na świecie. Wśród klientów mamy zarówno duże koncerny farmaceutyczne, jak i mniejsze firmy biotechnologiczne, farmaceutyczne. Nowa substancja - od wynalezienia do momentu wejścia na rynek - przechodzi całą serię badań klinicznych. Od badań na zwierzętach, zdrowych ochotnikach po ostatnią fazę tuż przed rejestracją, zgodnie z wymogami prawa i wielu wytycznych międzynarodowych.
Prowadzimy takie badania na całym świecie, a ja zajmuję się ich organizacją w Polsce. Konkretnie jestem line managerem grupy monitorów i asystentów, którzy nadzorują projekty prowadzone przez lekarzy w szpitalach, przychodniach i prywatnych ośrodkach.
Praca w tej branży wymaga dużego zaangażowania, komunikatywności. Ja lubię ją za to, że umożliwia mi kontakty z ludźmi: lekarzami, cudzoziemcami w wielu krajach... A moi współpracownicy to bardzo ciekawi ludzie, o różnych zainteresowaniach. Trafiłam tam 12 lat temu, po studiach weterynaryjnych i spełniłam szereg wymagań, żeby móc pracować w tej branży.


Jesteś też wolontariuszem, leczysz zwierzaki w klinice weterynaryjnej.
Idąc na weterynarię myślałam o pracy z dzikimi zwierzętami w Afryce. Na razie nie zrealizowałam tego planu, ale jest na mojej liście rzeczy do zrobienia :) Ponieważ mam prawo wykonywania zawodu, raz w tygodniu jadę do kliniki weterynaryjnej i pomagam jako wolontariusz. Przyjmuję wtedy pacjentów jako "lekarz pierwszego kontaktu" - psy, koty, świnki morskie, chomiki i inne gryzonie. To mi daje mnóstwo radości: pomaganie zwierzakom i kontakt z ich właścicielami - a to naprawdę bardzo różni ludzie. Ciekawe doświadczenie socjologiczne.
Bardzo dużo podróżujesz, zjechałaś już pół świata. Pochwal się, gdzie już byłaś? :)
W trakcie studiów mieszkałam pół roku w Wiedniu, później w Nowym Jorku. W pierwszych latach pracy sporo podróżowałam, teraz już trochę mniej - z czego akurat jestem zadowolona. Zanim urodziły się dziewczynki, często wędrowaliśmy z Piotrkiem z plecakami. Byliśmy m.in.: w Azji: Indiach, Nepalu, Tajlandii, Laosie, Wietnamie i w Afryce: w Namibii, Botswanie i RPA - tutaj jeździliśmy terenowym samochodem z namiotem rozstawianym na dachu :) Podróże w ciąży też były mi niestraszne. W pierwszej wędrowałam po Maroko, a w kolejnej - już z naszą starszą córeczką w nosidle - jeździliśmy kamperem po Nowej Zelandii.

Jak się podróżuje z małymi dziećmi? Dużo utrudnień?
Nie lubimy luksusowych podróży, mieszkania w hotelach, zorganizowanych wyjazdów. Zawsze organizowaliśmy je sami, na własną rękę. Pojawienie się dzieci zatrzymało nas tylko na chwilę: już z dwoma dziewczynkami zaczęliśmy zwiedzanie świata od wyjazdu na kajty do Egiptu. Ninka miała wtedy 6 miesięcy. Potem byliśmy w Tajlandii, a ostatnio na Kubie - z plecakami, zmieniając co kilka dni miejsce pobytu. Bardzo zachęcam wszystkich do podróżowania z dziećmi w odległe zakątki świata: maluchy są dużo grzeczniejsze w podróży niż w domu:)
Uprawiasz mnóstwo sportów: tenis, snowboard, windsurfing, kajty, jazda konna, joga... Jakim cudem starcza Ci czasu?
W tenisa gram dwa razy w tygodniu. To trudny sport, w którym postępy przychodzą powoli. Snowbard kocham, bo kocham góry. Od wielu lat jeżdżę na desce, uprawiam głównie freeride czyli jazdę poza trasami. Co roku wyjeżdżam w Alpy na dwa tygodnie i czasem na weekendy do Zakopanego - oczywiście tylko na Kasprowy, który jest świetną górą freerajdową dla tych, którzy znają jej zakazane trasy. Tak, zakazane, bo niestety oficjalnie nie wolno w Polsce jeździć poza trasami ;/. W Alpach mam swoją ukochaną miejscowość Lech, gdzie moja rodzina ma mieszkanie. Jeździmy tam z przewodnikiem, wspinamy się z górnych stacji wyciągów na okoliczne grzbiety i zjeżdżamy często w nietkniętym puchu.
Uprawiam też jogę iyengara - dla zdrowia, dobrego samopoczucia i wyciszenia. Chodzę na zajęcia do szkoły blisko domu, ale robię też krótkie sesje poranne przed wyjściem do pracy. I jeżdżę konno, od dzieciństwa. Wychowałam się z końmi, moja mama była trenerem jeździectwa i hodowała konie. Raz w tygodniu chodzimy z córkami na basen, więc mam okazję popływać.
Kiedy poznaliśmy się z Piotrkiem, miał przyczepę kempingową na Półwyspie Helskim. I tak zostało do tej pory - co roku stawiamy naszą przyczepkę na kempingu i jesteśmy tam w każdy weekend: od czerwca do początku września. Dzieci spędzają tam prawie całe wakacje. Najpierw zaczęłam pływać na windusrinfgu, potem na kajcie. Wiatr, woda, słońce i rozwijanie dużych prędkości dają wielką frajdę. Każdego roku jeździmy też na tydzień w nasze ulubione miejsce do pływania - na plażę Prasonisi na wyspie Rodos.
Niedawno zaczęłam przygodę ze wspinaniem się na ściance i w skałkach. Jeżeli nie mam warunków albo czasu na inne sporty, to biegam - rekreacyjnie, 40 minut w okolicznym parku. Lubię się ruszać, jestm bardzo aktywna. I cenię sobie ładną figurę :)
logo
Fot. archiwum prywatne
Interesujesz się też modą, trendami...
Regularnie bywam na targach mody w Warszawie, w klubie 1500m2 i w Pałacu Kultury. Bardzo nie lubię robić zakupów w galeriach handlowych. Kupuję je najchętniej na wakacjach za granicą,lub właśnie na targach mody. Bardzo fajne ubrania przywozi mi ze swoich podróży mój partner. Zadziwia mnie, że ma tak dobre oko do rozmiaru i kolorów. Ubieram sie sportowo i bardzo kolorowo, bardzo lubię też polskie firmy.
...i często bywasz na koncertach, festiwalach.
Nie jestem wielkim znawcą, ale lubię muzykę elektroniczną, wesołą i taneczną. Dość często chodzę na koncerty - muzyka na żywo jest zawsze większym przeżyciem i spektaklem i słucha się jej zupełnie inaczej niż muzyki odtwarzanej. Bywam na festiwalach muzyki elektronicznej - jak Audioriver w Płocku czy FreeForm Festival w Warszawie. Nie lubię za to muzyki rockowej i hitów, które grają najpopularniejsze stacje radiowe w Polsce. I oczywiście szant i muzyki country :)

Jak udaje Ci się połączyć tyle rzeczy: fajną pracę, rodzinę, zainteresowania, mnóstwo sportów...Jest na to jakiś patent?
Chcę zachęcić wszystkie dziewczyny do aktywnego życia, rozwijania swoich zainteresowań, uprawiania sportów i bogatego życia towarzyskiego. Często wydaje nam się, że nie mamy na dodatkowe rzeczy czasu, ani sił. Mnie wydaje się, ze przy dobrej organizacji i zapale można dużo więcej niż się większości z nas wydaje:) I naprawdę można to pogodzić z udanym życiem rodzinnym.

Zapraszamy do dyskusji

Co Wy o tym sądzicie? Czy doba powinna być dluższa? ;-) Czy myślicie, że pogrzebiemy wreszcie topos Matki-Polki, która ma pracować dla dobra społeczeństwa, dzieci i mężczyzny, a nie może się spełniać sama w tym co robi? Czy zdrowy egoizm musi się wykluczać z miłością do partnera i dzieci?