Podczas piątkowej trasy wyborczej po bastionach PiS miło Jarosławowi Kaczyńskiemu było tylko w Lublinie. Kilka godzin później w Rzeszowie KNP zepsuło mu zakończenie kampanii wyborczej.
Podczas piątkowej trasy wyborczej po bastionach PiS miło Jarosławowi Kaczyńskiemu było tylko w Lublinie. Kilka godzin później w Rzeszowie KNP zepsuło mu zakończenie kampanii wyborczej. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

W tej wyjątkowo nudnej kampanii wyborczej nikt nie musiał zmierzyć się z takim wyzwaniem, jak to, które czekało na Jarosława Kaczyńskiego w Rzeszowie. Zakończenie kampanii Prawa i Sprawiedliwości skutecznie zepsuła tam garstka głośnych zwolenników Kongresu Nowej Prawicy.

REKLAMA
Ludzie Janusza Korwin-Mikkego zwykle potrafią robić szum tylko i wyłącznie w internecie. W piątek rzeszowscy zwolennicy Kongresu Nowej Prawicy na chwilę opuścili jednak internetowe fora, by nieźle pograć na nerwach Jarosława Kaczyńskiego. Gdy był premier sądził, że w rzeszowskim bastionie Prawa i Sprawiedliwości w sympatycznej atmosferze zakończy kampanię do Parlamentu Europejskiego, korwiniści skutecznie zagłuszyli właściwie każde słowo z jego ostatniej konferencji.
Zwolennikom Janusza Korwin-Mikkego najskuteczniej posłużyło do tego hasło "PiS, PO - jedno zło". Niestudzenie skandowali je tak długo, aż prezes PiS zniknął sprzed mikrofonu. Wcześniej Jarosław Kaczyński mocno próbował uderzać w Platformę Obywatelską i ludowców za złą politykę w stosunku do wsi. Jego zdaniem, tylko PiS jest dziś ugrupowaniem, które potrafi równie skutecznie zadbać o wielkie miasta, co i prowincję.
Kiedy młodzi korwiniści stali się jeszcze głośniejsi, były premier odniósł się także do udziału w wyborach ich ugrupowania. - Czy ci młodzi ludzie chcą nam przeszkodzić, czy nam pomóc - pytał Kaczyński. I przypomina, że pod szyldem KNP kryje się przecież dawna UPR, która była kuźnią kadr dla wielu czołowych polityków, którzy uczestniczyli we władzy w ostatnich latach.