Przez cały weekend na Twitterze dziennikarze i politycy śmiali się z ciszy wyborczej. Zaś w wyborczą niedzielę rozmawiali głównie o "targu warzywnym", czyli samych wyborach, Ale wariantów tego, jakie warzywo jest którą partią było tak dużo, że i tak przecieki były niewiele warte.
Papryka to PO, burak pastewny - PSL, burak cukrowy - PiS. Tak część dziennikarzy rozmawiała o wyborach do PE, choć określeń na partie było chyba tyle, ile dyskutujących. Muszki owocówki, owoce i warzywa, świńskie ryje i inne spożywcze wyroby królowały dzisiaj na polskim Twitterze.
Niestety, ukrycie się za targiem warzywnym i tak nie przyniosło żadnego skutku, bo... każdy chciał zabłysnąć i każdy prezentował inne wyniki przecieków. Od liczby doniesień na ten temat mogła rozboleć głowa, problem w tym, że w większości były sprzeczne, choć już pod wieczór pojawiły się informacje o domniemanej wygranej Platformy.
Kulminacją tego warzywnego absurdu stał się wpis Samuela Pereiry, który nie wytrzymał i... de facto złamał ciszę wyborczą, choć wątpliwe, by ktokolwiek się tym przejął. Dziennikarz "GPC" podał wstępne wyniki z godziny 18.00 i zamiast pisać o paprykach, po prostu podał nazwy partii. Od razu zorientował się w pomyłce, ale stwierdził jedynie, że "czeka na donosy do PKW".
Dość luźno do tematu warzyw podeszła też znana blogerka Kataryna, która stwierdziła na TT, że chciałaby, by do PE weszła Polska Razem, a odpadli Janusz Korwin-Mikke i Janusz Palikot. Gdy została zapytana, czy to nie agitacja, odpowiedziała tylko: