Wyborcza porażka Europy Plus-Twój Ruch rozgoryczyła Janusza Palikota i jego politycznych sojuszników. – To, czy mam 40, 30 czy 20 posłów nie ma żadnego znaczenia, nic z tego nie wynika. Już teraz wiemy, że na tych posłach w parlamencie niczego nie zbudowaliśmy – mówi w "Bez autoryzacji". Zapowiada też wnioski personalne.
Jak sam pan powiedział Kwaśniewski to 2 proc., więc Palikot i cała reszta Europy Plus-Twój Ruch to niecałe 1,5 proc., bo razem macie 3,44 proc.?
Janusz Palikot: Nie wyciągałbym takich wniosków, na razie trudno to ocenić. Kwaśniewski się nie przekładał na poparcie i to mówiłem w tym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. To, że jest kochany przez Polaków nie oznacza zaraz poparcia w wyborach partyjnych. Ale to też nie oznacza odpowiedzialności Kwaśniewskiego za ten słaby wynik.
Odpowiedzialność ponoszę ja, moi kandydaci, my, którzy walczyliśmy. Kwaśniewski pomagał lepiej lub gorzej, jestem mu za to wdzięczny. Mimo wszystkich kłopotów on wnosił dużo, był bardzo lojalnym patronem, bardzo lojalnym współpracownikiem, ale to nie oznaczało poparcia.
Niczego nie nauczyła was historia poprzedniego projektu, któremu patronował Kwaśniewski, czyli Lewicy i Demokratów?
Ocenimy to za jakieś dwa tygodnie, bo dzisiaj trudno to ocenić tylko na podstawie tego wyniku, który jest słaby, beznadziejny, zły i który rozczarowuje. Łatwo byłoby zrzucić winę na Kwaśniewskiego czy na kogoś innego, ale nie chcę tak łatwo podejmować tej decyzji, chcę to przemyśleć. Jestem pewien, że za mniej więcej dwa tygodnie będziemy wiedzieć co przeszkadzało wyborcom w Ruchu Palikota z 2011 roku, a nie pozwoliło zagłosować na Europę Plus. Poddamy to pod publiczną ocenę i wyciągniemy wnioski.
Ale aż tak bardzo się tym nie przejmuję. To słaby wynik, uczy nas pokory myślenia. Trzeba dokonać korekty i wszystko jest możliwe, możemy mieć jeszcze w 2014 roku sensacyjnie dobry wynik. Nie ma co załamywać rąk.
Jak rozumiem ten wynik oznacza rozwód z Aleksandrem Kwaśniewskim. Ale czy też rozwód z Markiem Siwcem, Ryszardem Kaliszem i innymi „ludźmi Kwaśniewskiego”?
Tego nie wiem, ale po otrzymaniu szczegółowych danych z exit poll otwarcie, publicznie i poważnie tę sprawę podejmiemy. Dzisiaj wszystko wskazuje na to, że ta koalicja nie pomogła, a raczej była pewnym balastem. Ale też nie chcę tego przesądzać, bo być może jest tak, że nam zabrakło czasu na wypromowanie Europy Plus-Twój Ruch. Ludzie chcieli nas poprzeć, ale nie bardzo wiedzieli kogo.
Tym balastem był sam sztandar Europy Plus, którego nikt nie znał, czy konkretni ludzie, którzy przyszli spoza Twojego Ruchu?
Naprawdę tego nie wiem, chciałbym to wiedzieć, jestem pewien, że musimy to wiedzieć i będziemy to wiedzieli. Nie mamy jeszcze na tyle szczegółowych danych, żeby to stwierdzić, ale w ciągu dwóch tygodni będziemy to wiedzieli.
Będą wnioski personalne?
Tak, i dotyczące siebie, i koalicjantów i różnych kandydatów. Ale na razie bazujemy na niepełnych danych, nie wiemy co się stało w poszczególnych okręgach.
Wbrew temu, co mówił pan przed głosowaniem, pana wyborcy przeszli do Korwin-Mikkego.
No tak, ale to tylko 18 proc. wyborców z 2011 roku, czyli jakieś 1,8 proc. To nie jest duża liczba. Ludzie przeszli do Korwin-Mikkego, ale my straciliśmy na czymś innym. Nie byliśmy w stanie pokazać tej identyfikacji z Ruchem Palikota, być może na tym egzotycznym mariażu dawnych ludzi SLD i Ruchu Palikota, być może też na formule koalicyjnej. Ludzie w Polsce oczekują silnych partii, partii jednoznacznych, że nawet pod pewnymi względami sensowna koalicja nie zyskała wystarczającego poparcia w kraju, nad czym ubolewam.
Wojna Twojego Ruchu z SLD szkodzi lewicy w ogóle, nie tylko waszym partiom.
Tak, to prawda. Myśmy przecież proponowali Leszkowi Millerowi współpracę. Jego zwycięstwo w tej chwili też jest mało wyraźne. Ma o 1 pkt. proc. więcej niż dostał Napieralski w 2011 roku, ale to nie jest wynik, na którym można coś zbudować. To pokazuje, że ten sposób postępowania zarówno SLD, jak i Europy Plus-Twój Ruch ma przyszłość. To raczej marginalizacja lewicowego sposobu myślenia.
Leszek Miller dostał kubeł zimnej wody na głowę, bo niedawno mówił o 20 proc. Sądzi pan, że wyciągnie do was rękę?
Nie, nie. Miller nie jest do tego zdolny, to polityk tak skupiony na swoim własnym ego, że nic z tego nie będzie. Czeka nas trudny rok, czy półtora. Ale wie pan, ja wierzę w nasz program, wierzę w to co głosimy, wierzę w tych ludzi, którzy byli w Europie Plus-Twój Ruch.
Zmienimy narzędzia, zmienimy nazwę, zmienimy formułę. Wcześniej czy później ta wizja Polski, Polski bardziej zintegrowanej z Europą, Polski z większym kapitałem społecznym, Polski skoku technologicznego. Ta wizja wygra, bo jest dobra dla Polski. Ta porażka boli, to jest też kryzys w relacjach SLD z dawną lewicą, ale mamy rok. Poczekajmy i będzie lepiej niż się wydaje.
No boi się pan, że SLD będzie próbowało podebrać wam posłów, albo oni sami będą chcieli odejść?
To nie ma żadnego znaczenia, to, że kilku posłów wyjdzie, jakie to ma znaczenie? Albo się przekona Polaków do pewnej wizji, albo nie. To wszystko jest gra o 5-6 proc. Jestem człowiekiem zmiany, zależy mi na tym, żeby ta wizja była realizowana. To, czy mam 40, 30 czy 20 posłów nie ma żadnego znaczenia, nic z tego nie wynika.
Już teraz wiemy, że na tych posłach w parlamencie żeśmy niczego nie zbudowali. Musimy wymyślić jak dojść do tego, żeby większość polskiego społeczeństwa chciała związków partnerskich, chciała innej polityki społecznej, chciała emerytury obywatelskiej, chciała większej integracji z Europą, a nie to, że ja mam kilku posłów więcej. To naprawdę bez znaczenia.
Jadwiga Staniszkis diagnozowała w TVN24, że przegraliście, bo postawiliście na „koniunkturalny antyklerykalizm, a nie na liberalizm gospodarczy, którym zajmuje się Łukasz Gibała”.
Być może tak jest, nie wykluczam tego, nie boję się żadnych decyzji i podejmę je w swoim czasie. Ale za dwa tygodnie będziemy wiedzieć dlaczego mieliśmy taki słaby wynik.
Prezydent Komorowski powinien ogłosić żałobę narodową po śmierci gen. Jaruzelskiego?
Jestem raczej za pogrzebem z jakimś podkreśleniem jego znaczenia. To była postać tragiczna, wielowymiarowa. Trudno z tego robić święto narodowe, ale trudno to całkiem pominąć. Trzeba znaleźć formę, która nie jest prostą żałobą, ale i nie jest lekceważeniem tego faktu, to powinno być uczczenie jego śmierci. Sam byłem ofiarą, w jakimś sensie, stanu wojennego i jestem w stanie uświadomić sobie krzywdy, które wyrządził. Ale polska polityka byłaby bliżej Białorusi czy Ukrainy, gdyby nie gen. Jaruzelski. Nie można marginalizować tej postaci.
Powinien spocząć na Powązkach?
To na pewno, to były prezydent demokratycznej Polski.