Jestem zapaloną, miejską rowerzystką i przy okazji wielką fanką Veturilo. Nie lubię się spieszyć i nie jestem wielką fanką podróżowania autobusami, a o prawo jazdy nigdy się nie postarałam. Kiedy chcę szybko dojechać na drugi koniec miasta najczęściej wsiadam w taksówkę, albo metro. Swojej starej, niemieckiej damki nie biorę wtedy na plecy, ale jeżeli mam ochotę wrócić do siebie na spokojnie, po prostu wypożyczam miejski rower.
Oczywiście zdarza się czasem, że rowerów po prostu nie ma, albo nie działają. Jeden z flakiem, drugiemu nie działa hamulec, jeszcze inny ma urwane siodełko, ale wszyscy po prostu odchodzą zrezygnowani i nikt nie zgłasza usterek. To nie musi być kwestia ani nieodpowiedzialnego użytkowania, ani niesprawnego serwisu.
– W słoneczne dni, każdy rower jest wypożyczany statystycznie około 6-8 razy dziennie, a niektóre nawet częściej. Trudno się dziwić, że przy tak intensywnej eksploatacji zdarzają się usterki. Pracownicy serwisu, którzy zajmują się przeglądami, konserwacją i naprawami rowerów są na stacjach codziennie, jednak, ponieważ te rowery tak naprawdę ciągle krążą i zmieniają lokalizacje, nie jest możliwe, żeby wszystkie były non stop sprawdzane, a w związku z tym zdarzają się rowery niesprawne. Jesteśmy wdzięczni za wszelkie sygnały i zgłoszenia od użytkowników, będzie nam na pewno dużo łatwiej w takich sytuacjach szybko i skutecznie zareagować – mówi Michał Dąbowski z NextBike Polska.
Służby, które się zajmują zepsutymi rowerami, przyjadą na miejsce i zabiorą do serwisu uszkodzone modele, które zostaną zaraz zastąpione sprawnymi. Jeżeli podczas jednego wieczoru, ani jedna osoba nie zadzwoni zgłosić usterek, to następnego dnia, zepsutych rowerów po prostu będzie więcej i do pracy trzeba będzie jechać droższą i mniej zdrową dla ciała i środowiska taksówką, lub zatłoczonym metrem. Mój osobisty apel: dzwońcie!
Karne łosie, krowy i kutasy za kiepskie parkowanie.
Zgłosić usterkę roweru Veturilo można na wiele sposobów: telefonicznie, poprzez facebooka, maila, albo sam system, w którym po oddaniu wypożyczonego roweru, można zgłosić problem. Od samych użytkowników wyszedł partyzancki pomysł, który ma ułatwić konserwatorom i rowerzystom identyfikację uszkodzonych pojazdów.
Jeżeli znajdziesz na stacji, lub odstawisz właśnie uszkodzony rower – przekręć siodełko w drugą stronę. Dzięki temu nikt nie będzie próbował bez sensu wypożyczyć „flaka”.
Takich partyzanckich inicjatyw było więcej, chociażby słynny „karny kutas”, akcja nalepiania trudnych do zdarcia naklejek na szyby bezczelnie, lub zupełnie nieumiejętnie parkujących kierowców. Czy pomogło? Niektórym ta „nagroda” uświadomiła, że powinni uważniej wybierać miejsce parkowania.
Śmieci w mieście i nonszalanccy troglodyci
Lubimy mieć zawsze czysto, pięknie i wygodnie. Po parkach chodzić wśród zadbanej zieleni, na chodnikach nie potykać się o śmieci. Mimo tego, nie widzę zbyt wielu osób, które schylą się po pustą butelkę, porzuconą gdzieś koło śmietnika, nawet podczas spaceru w parku pod domem. Wspólna odpowiedzialność, za przestrzeń publiczną to odpowiedzialność jakby niczyja. Można zupełnie anonimowo naśmiecić, zbić coś, czy zepsuć.
Nonszalanccy troglodyci, którzy „nie trafiają” do śmietnika nie mają chyba świadomości, że przestrzeń publiczna, jest tak samo przeznaczona dla nich, jak i innych. I oczywiście, od sprzątania ulic i wynoszenia śmieci są specjalne służby. One jednak nie działają 24 godziny na dobę. Widoki raczej nieciekawe czekają biegaczy, którzy trening zaplanują na sobotni poranek. Imprezując robimy naprawdę niezły syf!
Kampania „NARZEKAJ”
„Zmieńmy Warszawę razem”. To krótkie hasło, promujące numer 19116 bardzo mnie ujęło i ładnie podsumowało sedno sprawy. Narzekanie dla narzekania nie jest fajne, ale narzekanie, w sensie zgłaszania szkód i niedogodności jest jak najbardziej twórcze i na miejscu. To naprawdę nie ma nic wspólnego z donosicielstwem i nie jest jakimś wielkim zachodem. Dzwońcie tutaj: 19116, jeżeli musicie codziennie wspinać się z wózkiem po schodach bez podjazdu i tu: 22 244 13 13, jeżeli mieliście problem z rowerem Veturilo.