- Jestem zdecydowanym przeciwnikiem takiej dowolności - mówił w programie "Tomasz Lis na żywo" Leszem Miller, który w ten sposób komentował traktowanie śmierci gen. Wojciecha Jaruzelskiego w sposób odmienny od tego,
- Odszedł wielki Polak do końca gnębiony przez polityczne hieny i pospolite chłystki - komentował od poniedziałkowego poranka śmierć gen. Wojciecha Jaruzelskiego były premier i szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszek Miller. W podobnym tonie o zamieszaniu wokół przygotowań do pogrzebu ostatniego przywódcy komunistycznego reżimu w Polsce i pierwszego prezydenta III RP mówił także w poniedziałkowym programie "Tomasz Lis na żywo" na antenie TVP 2.
Były premier przekonywał, że jednym z najgorszych dla polskiej demokracji rozwiązań może być różnicowanie pozycji byłych przywódców. Szczególnie w przypadku oddania im ostatniego hołdu. - Jestem zdecydowanym przeciwnikiem takiej dowolności - przekonywał Leszek Miller. I podkreślał, że jest głęboko przekonany, iż wszyscy przywódcy III RP zasługują na równe traktowanie po śmierci.
W ocenie Millera, pogrzeb gen. Wojciecha Jaruzelskiego powinien być wstępem do ustalenia stałych reguł tego, w jaki sposób Polska powinna żegnać nie tylko byłych prezydentów, ale także te osoby, które zajmowały w przeszłości stanowisko szefa rządu.
W poniedziałkowym programie "Tomasz Lis na żywo" Leszek Miller odniósł się także do relatywnie słabego wyniku, który SLD osiągnęło w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jego zdaniem, najważniejszym sygnałem dla wyborców lewicy jest jednak wynik Twojego Ruchu-Europy Plus, który ma dowodzić, iż żaden projekt skierowany przeciw SLD lub realizowany obok tej partii nie ma w Polsce szans.