– Jeśli będą skargi, że jakiś lekarz nie będzie świadczył usług na normalnym poziomie i będzie chciał leczyć nie lekarstwami, a wodą święconą, to takie przypadki będziemy natychmiast sprawdzali i reagowali – zapowiada w "Bez autoryzacji" wiceminister zdrowia. Jak mówi, niezależnie od tego w co lekarz wierzy, przede wszystkim ma leczyć ludzi.
Czy pan, jako wiceminister zdrowia, jest zaniepokojony tym, że 3 tysiące lekarzy w Polsce zamierza stawiać prawo boskie nad ludzkim?
Sławomir Neumann: Każdy ma do tego prawo. Jedni obnoszą się bardziej ze swoimi poglądami, a inni mniej. Jesteśmy w kraju demokratycznym, gdzie za religie nikt nie jest prześladowany. Ani wtedy, gdy tę religię bardzo mocno eksponuje, ani wtedy gdy jest agnostykiem czy ateistą. Jest to to indywidualna sprawa każdego. W całej tej sytuacji dostrzegam trochę teatru.
Teatru? W jakim rozumieniu?
Wie pan... Przekazywanie deklaracji na kamiennych tablicach trąci nieco starym testamentem i takimi jednak symbolicznymi scenami niż rzeczywistą potrzebą. No ale rozumiem, że ktoś miał taki pomysł.
Gdzie pańskim zdaniem jest granica? Lekarz reprezentuje środowisko naukowe, co nie jest dla ludzi bez znaczenia. Chcą mieć zaufanie, że zostaną obsłużeni zgodnie z obowiązującymi standardami i stanem wiedzy.
Myślę że demonizujemy całą tę sytuację. Jest wiele zawodów, w których pracują bardzo religijni ludzie i jakoś tam to nie przeszkadza. W Polsce mamy dość jasną sytuację, choćby w przypadku aborcji. Mamy klauzulę, według której lekarz może odmówić zabiegu. Dla mnie tylko jedna rzecz jest ważna. Aby ci lekarze, którzy uważają że będą prowadzić swoje pacjentki za pomocą kalendarzyka małżeńskiego, bo innych środków nie uznają, informowali wcześniej o tym, że podpisali taką deklarację i to jest ich jedyna metoda. Wtedy te pacjentki będą mogły zmienić lekarza, jeśli uznają, że nie jest to najlepsze rozwiązanie.
A nie martwi pana punkt, który mówi o pierwszeństwie prawa bożego przed ludzkim?
To pewnie ładnie brzmi, jest to stwierdzenie bardzo religijne. Natomiast mamy prawa boskie i prawa ludzkie. Lekarz ma obowiązek przestrzegania jednych i drugich. Nie chcę już przypominać cytatów, że "co boskie Bogu, a co cesarskie cesarzowi", bo to w tych samych księgach jest zapisane. Bardziej odczytuję to wszystko jako gest na fali kanonizacji Jana Pawła II i potrzeby podzielenia się z ludźmi informacją, że jestem bardziej wierzący niż inni. Ale to chyba nie jest jakiś kłopot. Przynajmniej nie mamy takich informacji, aby to był kłopot w jakimkolwiek szpitalu czy przychodni, gdzie lekarze odmawialiby jakichkolwiek czynności.
Rozumiem, że dla pana jednoznacznie wiążąca jest Przysięga Hipokratesa?
To jest oczywiste. Lekarz ma pomagać ludziom i myślę, że każdy lekarz będzie to robił. Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej. Ma ratować życie ludzie i to też jest prawo boskie. Lekarz dostał dar od Boga, że ma wiedzę i umiejętności, aby to robić. Nie widzę żadnej sprzeczności.
A czy ministerstwo w jakikolwiek sposób zareaguje na "deklaracje wiary"? Choćby prośbę o informowanie pacjentów o tym, że podpisali tą deklarację.
Lekarze podpisali deklarację prywatnie. Nie ma rozwiązań prawnych, aby teraz odwoływać się do jakichś deklaracji ideowych, deklaracji wiary, które ktoś w jakimś miejscu podpisał. To byłoby absurdalne. Jeżeli coś złego będzie się działo, jakiś pacjent nie uzyska pomocy od lekarza, bo będzie zasłaniał się jakąś swoją wiarą, deklaracją czy przekonaniami, czy Bóg wie czym, to wtedy będziemy reagować. Za bardzo demonizujemy sprawę i pokazujemy skalę, której nie ma.
Tak, ale sądząc po komentarzach w internecie, pacjenci są zaniepokojeni.
Nic złego się nie dzieje. Każdy ma prawo do swoich przekonań: i pacjenci, i lekarze. Mamy przypadki pacjentów, którzy nie zgadzają się na transfuzję krwi. Z tym też musimy sobie radzić. I radzimy.
Pacjenci nie powinni się niepokoić?
Nie straszmy pacjentów, bo nie ma zagrożenia. Myślę, że oni mają wybór. Jeśli uznają, że ich lekarz rodzinny czy specjalista nie spełnia ioczekiwań z różnych powodów, mogą go zmienić. A jeśli ktoś będzie podchodził do swoich pacjentów w sposób mało profesjonalny, to straci i pacjentów, i pieniądze.
Czyli jeśli ktoś będzie czuł dyskomfort, powinien informować ministerstwo?
Jeśli będą skargi, że jakiś lekarz nie będzie świadczył usług na normalnym poziomie i będzie chciał leczyć nie lekarstwami, a wodą święconą, to takie przypadki będziemy natychmiast sprawdzali i reagowali.