Wreszcie czeka go spotkanie ze sprawiedliwością. Proces Andersa Braivika rusza i już od jutra cały świat będzie czekał z niecierpliwością i zaciekawieniem na wyrok dla mordercy 77 niewinnych osób. Z niecierpliwością czekać będzie na to także wielu Norwegów, którzy nie mogą się doczekać, by wreszcie zniknął z pierwszych stron gazet. Proces zamachowca będzie też ważną lekcją dla całej Europy o zagrożeniu jakie stanowi skrajna prawica. Proces może bowiem ukazać szokującą prawdę nie tylko o działalności Breivika.
Oczekiwanie na tą chwilę, gdy autor najgłośniejszej zbrodni ostatnich lat, stanie przed sądem w Oslo, towarzyszyło od wielu miesięcy praktycznie wszystkim Norwegom. Z tym, że połowa z nich nie mogła doczekać się, kiedy wreszcie morderca zostanie skazany, a druga połowa modliła się każdego dnia, by roztrząsanie tragedii wreszcie się skończyło. Sprawa Andersa Breivika jest bowiem w norweskich mediach przypadkiem podobnym do tego, który w Polsce stanowi historia śmierci Madzi z Sosnowca. Na jednym z portali informacyjnych zmęczeni oglądaniem twarzy Breivika użytkownicy mają więc nawet możliwość kliknięcia w specjalny przycisk wyłączający związane z nim treści.
Przed procesem w Norwegii w ogóle dużo mówi się o tym, by w jego trakcie przykładać wagę do polityki informacyjnej. Ponieważ wiele osób obawia się, że dopiero teraz opętany skrajnie prawicową, antymuzułmańską ideologią zbrodniarz dostanie możliwość swobodnego dzielenia się swoimi chorymi poglądami. Spore kontrowersje budzi też lista świadków powołanych przez obronę. Niektórzy mówią, że to istny cyrk i pole do politycznych popisów. Na korzyść Breivika będzie zeznawał na przykład Carl I. Hagen, twórca nacjonalistycznej Partii Postępu. Stanie skądinąd po stronie członka swojego ugrupowania. Twórca masakry na wyspie Utoya był bowiem dumnym członkiem postępowców. W Oslo obawiają się, że Hagen wykorzysta udział w procesie, by krytykując metody mordercy, promować jednocześnie przyświecające mu poglądy. A takie ma niestety coraz więcej Norwegów. Postępowość partii, której działaczem był Breivik, w ostatnich latach najlepiej przedstawia się w wynikach wyborów. Jeszcze pod koniec lat 80-tych miała ona zaledwie kilku przedstawicieli w parlamencie. Dzisiaj to druga siła w Stortingu.
Proces reklamą skrajności?
Skrajna prawica w Europie
Gdzie jest najwięcej zwolenników ruchu antymuzułmańskiego
Tymczasem z drugiej strony, obrońcy powołali na świadka skazanego niedawno na pięć lat więzienia islamistę, który stał za groźbami wobec konserwatywnych członków parlamentu. Nie trudno więc zgadnąć, czyje argumenty będą przez Norwegów lepiej odebrane. Ilu z nich skłoni to do zweryfikowania, czy Anders Breivik nie ma racji broniąc się, że działał po prostu w samoobronie? Może specyficznie ujętej, ale w końcu samoobronie... Przecież Breivik sam dowiedział się o zagrożeniach, jakie podobno stoją przed Europą od pasjonatów czystości rasowej takich, jak on.
Dzisiaj, w przeddzień rozpoczęcia jego procesu, organizacja "Hope Not Hate" opublikowała specjalny raport świadczący o tym, jak dynamicznie postępuje na Starym Kontynencie popularyzacja tego typu poglądów. Najlepiej rozprzestrzeniają się na Wyspach Brytyjskich, w Niemczech, w krajach Beneluksu i właśnie w Skandynawii. "Hope Not Hate" - interesując się głównie sprawą Breivika - skupiła się tylko na śledzeniu aktywności organizacji antymuzułmańskich. Nie monitorowano innych grup, np. o poglądach stricte faszystowskich i antysemickich. Dlatego w raporcie nie ma wzmianek o skrajnej prawicy z Polski i innych krajów Europy Centralnej. Wiadomo jednak, że i w naszym kraju działa m.in. oddział Europejskiej Ligii Obrony.
Jednak nawet bez tego antyfaszyści naliczyli aż 193 aktywne organizacje skupiające chętnych do walki z dżihadem w Europie. I twierdzą, że mamy już do czynienia ze zjawiskiem proliferacji skrajnych poglądów w Europie, a podczas procesu ujawnione zostaną informacje, które tylko to potwierdzą.