Były szef "Solidarności" Janusz Śniadek krytycznie ocenia organizację i przebieg obchodów Święta Wolności. – Dla mnie te osoby nie są zdolne do czynności honorowych i nie zależy mi w ogóle na ich przeprosinach – mówi o organizatorach w "Bez autoryzacji" poseł PiS.
Jarosław Kaczyński miał podobno atak alergii. Na co zachorował szef „Solidarności” Piotr Duda, który nie pojawił się na wczorajszych obchodach na pl. Zamkowym?
Ta dolegliwość polegała na niedochowaniu elementarnych form przyzwoitości. Zaproszenie Dudy jako osoby prywatnej, i to wysłane na jakimś świstku, w mailu, ze wskazaniem tylko sektora, bez przepustek, co przy tych formach ochrony mogło się skończyć tym, że by go nie wpuszczono, było obraźliwe. Nie dla Piotra Dudy, ale dla autorytetu związku. Piotr Duda uosabia całą „Solidarność”.
Wczorajsze obchody były bez „Solidarności”, obrażono wszystkich jej członków, nie tylko Piotra Dudę. Obowiązkiem przewodniczącego było przykładanie wagi do poszanowania dla całej instytucji.
Naprawdę myśli pan, że to Bronisław Komorowski albo Donald Tusk kazali urzędnikowi wysłać maila, a nie polecony i nie dołączyć przepustek? To zaniechanie jakiegoś urzędnika.
Niech mnie pan nie rozśmiesza. Nie musieli tego mówić. Ale to ich odpowiedzialność. Jeśli w jakimś więzieniu albo innej instytucji dzieje się coś złego, to do dymisji podaje się minister odpowiedzialny za dany resort. Więc proszę nie zdejmować odpowiedzialności z organizatorów tego przedsięwzięcia.
Oczekuje pan przeprosin od szefa Kancelarii Prezydenta? Od samego prezydenta?
Wie pan, przedwojenny kodeks honorowy Boziewicza mówi, że do czynności honorowych mają zdolność ludzie honorowi. Dla mnie te osoby nie są zdolne do czynności honorowych i nie zależy mi w ogóle na ich przeprosinach. Mówię to w pierwszej osobie, bo jako członek „Solidarności” także czuję się obrażony.
Mówiąc „te osoby” ma pan na myśli prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska i szefów ich kancelarii?
Osoby odpowiedzialne za organizację wczorajszych uroczystości. Stan wojenny, Okrągły Stół i inne wydarzenia nie miałyby miejsca bez „Solidarności”, to była kontynuacja przesłań Sierpnia ‚80. I w wyborach też ludzie głosowali za wolnością i solidarnością, a dzisiaj tą „Solidarność” chce się usunąć. Te obchody bez niej to oszukiwanie ludzi z wykorzystaniem do tego aparatu państwa. To kontynuacja tradycji z państwa totalitarnego. Władza nadużywa państwa do wprowadzania w błąd obywateli i trzeba to zmienić.
Nie obawia się pan, że wczorajsza demonstracja Dudy to utrwalanie wizerunku „Solidarności” jako instytucji upolitycznionej, a nawet upartyjnionej
Przepraszam, muszę panu przerwać, bo nie mogę słuchać tych bzdur. Nie szanowałbym Piotra Dudy jako przewodniczącego, gdyby pozwolił tak pomiatać całym związkiem. Wczoraj obrażono cały związek.
Przemówienie Bronisława Komorowskiego przed Zgromadzeniem Narodowym to początek kampanii prezydenckiej naznaczonej konfliktem z Donaldem Tuskiem?
Wczorajsze Zgromadzenie Narodowe było dziwne. Całą powagę tego przedsięwzięcia zrujnowały pewne formalne procedury, odczytywanie protokołu z tego, co się działo. Zrobiło się bardzo, przepraszam, zarembiście. [Śniadek odnosi się do odczytania protokołu przez Renatę Zarembę z PO - przyp. naTemat]
Wracając do pytania: prezydent wygłosił expose premiera. Można by to traktować poważnie, gdyby nie to, że dzieje się to po siedmiu latach rządów Platformy i pod koniec kadencji pana prezydenta, który wczoraj zyskał nowy przydomek: Bronisław „Zamierzam” Komorowski. Gierki premiera i prezydenta nie bardzo mnie interesują, więc nie uważam, żeby to wczorajsze przedsięwzięcie, zwoływanie Zgromadzeń Narodowych, na łeb, na szyję, żeby wysłuchać słów prezydenta, to wszystko urąga powadze państwa.
Zgromadzenie Narodowe 4 czerwca było w ogólne niepotrzebne?
Nie sądzę, żeby to w jakiś istotny sposób wpłynęło na doniosłość tego, co się chciało powiedzieć. To podkreślało sztuczność tych wysiłków, pokazywało, że to coś sztucznego i dziwnego.
A w ogóle warto świętować państwowo 4 czerwca?
Mamy już w kalendarzu Święto Wolności i Solidarności. Zostało przyjęte ustawą 31 sierpnia. Sejm większością Platformy przyjął uchwałę 4 czerwca Święto Wolności. Intencja była jasna – zrobić święto bez „Solidarności”. Jeśli to ma być robione z takim przesłaniem, to to oszukiwanie ludzi, okłamywanie.
W takim wymiarze nie jest warto tego robić. Ale warto uszanować i docenić wolę narodu wyrażoną w wielkim plebiscycie 4 czerwca. To nie były żadne wolne wybory, wolne wybory były dopiero dwa lata później, byliśmy ostatnim krajem w demoludach, który to zrobił.
W listopadzie 2011 roku, kiedy wszyscy w klubie PiS martwili się tym rozłamem, odejściem kolegów, którzy nadużywając nazwy „Solidarna Polska”, bo jak można się tak nazywać odchodząc z klubu, ja byłem spokojny. Kamień mi spadał z serca, że nie będę musiał się tłumaczyć przed przyjaciółmi z „Solidarności”, że jestem w jednym ugrupowaniu z Jackiem Kurskim.
Osobiście nie toczyłem z nim sporów, ale doceniając jego inteligencję i błyskotliwość, nie rozumiałem jego meandrów politycznych, trików, tego cynizmu. Ludzie „Solidarności” go za to nie szanowali.