Plan był taki. Wracam z pracy do domu, gotuję pyszną kolację i spędzam czas na oglądaniu powtórek “Sherlocka”. Nie wyszło. Pech chciał, że akurat w środę wieczorem telewizja wyemitowała “Debiutantów” - poruszający i mocny film o samotności. Film zaznaczmy - festiwalowy, nagrodzony i warty obejrzenia, ale na Boga - nie jest to film dla osób samotnych! Zamiast zajadać się kolacją i cieszyć ulubionym serialem, wydzwoniłem znajomych, by zapytać - czym jest samotność?
Cztery na pięć osób wyznało mi, że czują się samotne. Myślę - nie jest dobrze. Z każdą historią robiłem się coraz bardziej głodny wiedzy o tym, czym samotność we współczesnym świecie jest. I skąd się bierze.
- Jakie to uczucie? Hmmm, to jest tak, jakbyś stał na wielkim, pustym polu, a jedynie co cię otacza to cisza - mówi mi Aneta - moja przyjaciółka, która po rozstaniu z facetem, nie może, albo bardziej nie umie, znaleźć sobie partnera. - Pustka - dodaje.
Skoro przy miłości jesteśmy. Oglądaliście "Kochankowie z księżyca"?:
Zaraz, zaraz, przecież partner to nie cały świat! Czas spędza się przecież z przyjaciółmi czy rodziną. Dopytuję zatem Anety, czy jej samotność to nie jest po prostu tęsknotą za ukochaną osobą:
- Nie jest mi źle, bo faktycznie mam z kim pójść do kina, mam z kim wyjść na imprezę czy najnormalniej w świecie – porozmawiać. O, na przykład z tobą. O samotności. Ale przychodzi moment, że przyjaciele wracają do domu, rodzina się rozjeżdża i zostajesz sam. Nikt nie ma obowiązku się tobą zająć, przy tobie być. A tego samotna osoba właśnie chce. Co robię, aby od tej samotności się uwolnić? Pracuję.
Praca lekiem na brak miłości? Michał potwierdza mi wersję Anety. Możesz być otoczony wiankiem dziewczyn, ale nie mieć dziewczyny. Możesz mieć przyjaciół tylu, ilu znajomych na Fejsie. Ale - ty, z tymi znajomymi nie dzielisz swojego życia. A nawet jeśli, to - nie oszukujmy się - samotność wynika z braku miłości, nie z deficytu ludzi w twoim życiu. Jak jednak zaznacza, to właśnie towarzyskie życie potrafi uśpić poczucie osamotnienia. Dzwonię do Agnieszki:
- Rozstałam się z chłopakiem po jakiś trzech latach związku. Pewnego dnia oznajmił mi, że bycie razem nie ma sensu - mówi mi. - Nagle zostałam sama. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, jak się sobą zająć. Mówiłam sobie - nie udźwignę tego, nie poradzę sobie z tym. Z czasem jednak zaczęłam czerpać z samotności korzyści. Skupiłam się na sobie i myślę, że to jest lek na samotność. Zrobiłam po prostu wiele dla siebie. W pewnym momencie nawet zrozumiałam, że samotność uszlachetnia. Dziś mam partnera i wiesz, co? Zupełnie inaczej kocham, intensywniej. Doceniam więcej. A samotność przestałam traktować tak poważnie. Może to kwestia doświadczenia. Marię łapię na Facebooku i pytam, jak to z tymi związkami jest:
- Związek? Nie gwarantuje ci, że nie będziesz samotny. Można być z kimś, kochać tę osobę i czuć, że jest się samotnym. Zaniedbanym przez partnera, niezrozumianym. Nie ma nic gorszego niż bycie w takim związku. Zupełnie inaczej na ten temat patrzy Maciek, który na pytanie o samotność, po chwili namysłu, powiedział mi tak:
- Nigdy nie miałem poczucia, że jestem samotny. Nie wiem jakie to uczucie. Myślę jednak, że lepiej być samotnym niż robić coś na siłę.
Może i Maciek ściągnął mnie na ziemię, ale nie pozbyłem się wrażenia, że jesteśmy społeczeństwem osamotnionym. Ludźmi żyjącymi w 2014 roku, którzy są zbyt multi-towarzyscy, aby skupić się na na osobie. Tak rozkojarzeni współczesnym światem, że nie zauważamy, że do naszego życia wkradła się samotność. Jak wyznali bohaterowie tego tekstu - przyjaciele się rozchodzą, rodzina rozjeżdża, a my zostajemy w ciszy i spokoju, którego tak bardzo nie chcemy. Wniosek? Pustkę może wypełnić - według mnie - tylko miłość.