Nie wiem. Jest to jedno z tych miast, które z jakiegoś powodu nigdy nie dotarły na moją listę polskich "must see". Coś się tam w ogóle dzieje? To jakoś strasznie daleko, pewnie prowincja, jakiś inny, nie mój zupełnie świat... Prawda? Coraz częściej jednak słyszę, że Lublin w rzeczywistości ma wiele do zaproponowania, zarówno tym, którzy lubią miejskie życie, jak i osobom poszukującym spokoju i odpoczynku od warszawskiego pędu.
Po raz kolejny zapytałam dwie miejskie specjalistki, Dorotę Szopowską i Magdalenę Kalisz, autorki serii przewodników Ogarnij Miasto! Ich najnowszym dziełem jest przewodnik właśnie po Lublinie.
Dlaczego powinnam pojechać do Lublina?
Magda: Lublin to kilka zupełnie innych światów funkcjonujących obok siebie w niezwykłej symbiozie. Jest świat przeszłości na staromiejskim wzgórzu, ukryty w kamienicach, kościołach, wąskich uliczkach i w kamiennych bruku. Nieopodal jest świat teraźniejszości, który najlepiej widać na Krakowskim Przedmieściu, w twarzach ludzi spieszących do kogoś lub po coś.
Jest też świat kolejny - inspirujący, kreatywny i pełen wyobraźni, gdzie ludzie tworzą, spotykają się, by wspólnie coś odkryć, zdobyć nowe umiejętności, by pokazać innym swoje dzieła, razem śpiewać, grać, malować i bawić się. Zwłaszcza latem pełno jest tu dobrych festiwali, wydarzeń kulturalnych, street-artowych i muzycznych.
W ten weekend na przykład polecam Noc Kultury i Most Kultury, w lipcu Landart Festiwal z niezwykłymi instalacjami artystycznymi w środowisku naturalnym, a w sierpniu słynny Carnaval Sztuk-Mistrzów oraz Meeting of Styles, festiwal sztuki muralu. Lublin jest wielokulturowy, gościnny, przyjazny i ciekawy ludzi. W Lublinie trzeba pobyć, nasycić się nim, zbadać go i odkryć. Jedna wizyta może nie wystarczyć, ale na szczęście Lublin jest znacznie bliżej niż się wydaje!
Czy do Lublina jedzie się po to, żeby poznać nowe miasto, czy w okolicy niedalekiej można się zrelaksować w jakiejś naturce?
Magda: W okolicy jest mnóstwo atrakcji. W samym Lublinie Zalew Zemborzycki - niezwykle popularne miejsce relaksu mieszkańców Lublina - jest tu kąpielisko, plaża, można wypożyczyć kajaki, pojeździć na rowerze, uprawiać jogging i nordic walking na ścieżkach wokół zalewu. Dla tych spragnionych ciszy i spokoju polecam Jezioro Białe i Jezioro Firlej. A tym, którzy szukają niezwykłego noclegu polecam hotel W Drzewach, w pobliskim Nałęczowie.
Czy młodzi ludzie w Lublinie działają tak prężnie jak np. w Katowicach i zakładają lokalnie patriotyczne kluby, sklepy i kawiarnie?
Dorota: Młodzi przedsiębiorcy w Lublinie nie identyfikują się chyba tak bardzo z Lubelszczyzną jak ci z Katowic z Górnym Śląskiem, ale oczywiście bardzo prężnie i kreatywnie działają na swoim podwórku. Nowych, młodych miejsc nie brakuje w całym Lublinie. To w końcu miasto akademickie.
Bardzo polecam sklep o wdzięcznej nazwie Sky Is the Limit Store prowadzony przez Kamilę i Michała. Znajdziecie tam mieszankę streetwearu, designu i szeroko pojętego lifestyle’u. Oprócz zakupów dobrze mieć chwilę na rozmowę z gospodarzami, posiedzenie na kanapie, posłuchanie dobrej muzy czy przejrzenie kilku światowych magazynów. Atmosfera jest gościnna, wybór ciuchów i dodatków staranny. Sklep organizuje czasami z zaprzyjaźnionymi lubelskimi kawiarniami miejskie pikniki i imprezy.
Niedaleko od Sky znajduje się cafe bar z prawdziwego zdarzenia czyli Kap Kap Cafe. Konrad i Andrzej, gospodarze miejsca, wiedzą wszystko o alternatywnych sposobach parzenia kawy. Stworzyli miejsce przyjazne i pełne pasji i pyszności. Wnętrze zostało zaaranżowane z pomocą lokalnego artysty. W dzień jest pełne słońca, wieczorami jest rozświetlonym punktem w środku miasta. Przyjeżdża się tu na rowerach i zostaje do ostatniej kropli kawy.
Kolejnym bardzo kreatywnym miejscem, pełnym pasji i zaangażowania jest Autonimiczne Centrum Społeczne Cicha 4. W pięknej secesyjnej kamienicy użyczonej przez właściciela, powstało najbardziej niezależne miejsce w Lublinie. Każdy kto pamięta nieodżałowane warszawskie 5.10.15 odnajdzie tam podobne klimaty. Na Cichej 4 znajdziecie warsztat rowerowy, FabLublin, Hacker Space, Queerowe Ambulatorium, Brain Damage Gallery, czytelnię Wolność, Słoneczny Pokój, pracownię sitodruku, Federację Anarchistyczną i Amnesty International Lublin. Warsztaty, targi żywności i umiejętności, spotkania, wykłady, pokazy filmów, wystawy czy kursy jogi. Na Cichej dzieje się dużo, bywa gwarno i kolorowo. Miejsce dla ludzi z otwartymi umysłami!
Gdzie siedzą wszyscy lokalni foodies?
Magda: Jest wiele takich pysznych miejscówek. Polecam proekologiczny i slowfoodowy bar Zielony Talerzyk, oldskoolowy bar Promyk z domowymi obiadami, najlepszej żydowskiej kuchni doświadczymy w Mandragorze, a na pyszne śniadanie można wpaść do Caffe Trybunalska. W Lublinie dobrze karmią prawie wszędzie!
Najlepsze ciastka zdecydowanie wychodzą spod rąk cukiernika Jakuba Przysuchy, rewelacyjne gofry zjemy u Ireny na osiedlu Juliusza Słowackiego, a babeczki polecam od Katie's Cupcake... Właściwie to mogłabym polecać dalej... Do Lublina spokojnie można przyjechać głodnym, bo wszędzie karmią smacznie i od serca!
Macie swoje ulubione miejsce znalezione podczas pracy nad przewodnikiem?
Dorota: Jednym z niezwykłych miejsc Lublina jest Latarnia Pamięci, która powstała z inicjatywy Teatru NN. W XIX w. Żydzi stanowili w Lublinie ponad połowę mieszkańców miasta. Pamięć o tamtych wymazanych czasach wciąż jest żywa. Przy ul. Podwale, w miejscu dawnej żydowskiej dzielnicy, dniem i nocą świeci jedna z niewielu ocalałych przedwojennych lubelskich latarni. Świeci i nie pozwala zapomnieć.
Niezwykłym miejscem odkrytym przez nas w trakcie wędrówek po Lublinie, choć lokalnym mieszkańcom dobrze znanym, jest Izba Drukarstwa.
W dawnej drukarni Popularna, jest miejsce, gdzie czeka Was niezwykła podróż historyczna, w której najważniejsze jest słowo drukowane.
Unikatowe, zabytkowe maszyny drukarskie, niczym wielkie stwory z przeszłości zachwycają swoją niezmienną aktywnością. Są tu też różnorakie urządzenia introligatorskie, do litografii i cała masa czcionek mieszkających w wielkich szufladach. Pracownicy pięknie opowiedzą wam o wszystkim, pokażą dawne materiały, w których tak ważna była wolność słowa i zaproszą na warsztaty. Niezwykle wnętrze, niezwykła historia. Polecamy!
A komu mało przenosin w czasie musi odwiedzić Pracownię Marcina Sudzińskiego w Bramie Grodzkiej, na ul. Grodzkiej 21. Pasją Marcina jest niezwykły rodzaj fotografii, jeden z najstarszych sposobów utrwalania obrazu - XIX w technika kolodionowa. Każdy kto zapragnie mieć portret w tej efektownej technice może odwiedzić Marcina, a przy okazji obejrzeć pracownię i działającą przy niej galerię.
Gdzie w Lublinie jest najwięcej sztuki?
Dorota: Lublin obfituje w kulturę i sztukę i ma mnóstwo miejsc, w których możemy się nimi nasycić. Jednym z najważniejszych jest Centrum Kultury w Lublinie. Wbrew obiegowym opiniom na temat tego typu instytucji, to miejsce prężnie działające, odważne, nowoczesne i dzieje się tam tyle, że czasami ciężko się zdecydować. Centrum jest też organizatorem wielu ciekawych wydarzeń i festiwali w Lublinie. A wszystko w neobarokowym, poklasztornym budynku, którego forma została ze smakiem uwspółcześniona. Prawdziwy “dom wyobraźni”. Na odpoczynek pomiędzy kulturalnymi atrakcjami można się wybrać do kawiarni Szklarnia, która znajduje się pośrodku budynku, w wirydażu.
Fani sztuki współczesnej będą zachwyceni Galerią Labirynt, w której znajdziecie malarstwo, rzeźbę, grafikę, performance, instalacje, sztukę obiektu, wideo czy akcji. W kolekcji galerii sporo znanych nazwisk. Jej filia znajduje się na ulicy Grodzkiej.
Moim ulubionym miejscem jest jednak maleńki Kiosk Ze Sztuką - inicjatywa Dzielnicowego Domu Kultury Węglin, której kuratorem i duszą jest Ludomir Franczak. W oryginalnej, dawnej budce kioskowej sztuka objawia się i objaśnia nie tylko lokalnym mieszkańcom. Czasami punkt jest galerią sztuki współczesnej, czasami miejscem warsztatów, czasami księgarnią z artystycznymi wydawnictwami. Goszczą tu słowa, obrazy i dźwięki. Warto zajrzeć do okienka.
No dobra. Jest parę powodów żeby odwiedzić Lublin. Dodatkowo - w najbliższy weekend 25 stopni i słońce! :)