
Dziennikarz Szymon Hołownia w ubiegłym roku założył Fundację Kasisi, która pomaga w prowadzeniu domu dla osieroconych i chorych dzieci w Zambii. Jak mówi w rozmowie z "Newsweekiem", zaskoczyło go to, jak wielu Polaków chce finansowo wspierać fundację. „Crowdfunding naprawdę robi cuda. Przez ten rok zrealizowaliśmy osiem dużych projektów, w ciągu dwóch miesięcy zebraliśmy 115 tysięcy na ambulans. Zwykli ludzie zostawiają u nas czasem ostatnie kilkadziesiąt złotych” – opowiada.
To nie ma sensu. Oni miesiącami trzęsą się nad każdą pięciozłotówką, żądają spotkań, biznesplanów, by w końcu oznajmić: ‚Jak wam damy, to kupicie za to jedzenie, jedzenie dzieci zjedzą, a przecież trzeba ludziom dawać wędkę, a nie rybę’. Zawsze wtedy odpowiadam: ‚Świetnie, więc niech pan/pani daje ludziom te wędki, a ja będę ich karmił rybą, żeby byli w stanie owe wędki wziąć do ręki’.
Z pracy w fundacji, która wymaga dużego zaangażowania i spędzania wielu godzin w samolotach, ma olbrzymią satysfakcję. "Bywa, że czuję ekscytację. Z tego, że czegoś nie było, a jest. Że udało się poprawić pięć centymetrów świata, a nie lamentować nad tym, że ludzie generalnie są źli i nic nie ma sensu" – zaznacza.
Na świecie można wyprodukować żywność dla 17 miliardów ludzi. Jest na nim dość leków, wody, tylko są cholernie niesprawiedliwie podzielone. Więc zamiast psioczyć na polityków i szatana, zmień te proporcje. Zalajkuj nas, uśmiechnij się, zmów zdrowaśkę, zrób przelew na dychę. A gdy masz ochotę po raz 120. zadać mi pytanie: „Dlaczego pan pomaga afrykańskim, a nie polskim dzieciom? Bo co, kręci pana bieda pod palmami?”, zauważ, że prosząc o dychę, zawsze zostawiam ci w portfelu drugą, którą możesz przeznaczyć na pomoc polskim dzieciom.
Sam nie adoptował żadnego dziecka. Przekonuje jednak, że właściwie to wszystkie są jego. "Mógłbym wymieniać i wymieniać: Chile, Agnes, Moses, Joseph, Elisha, który ma 16 lat, wygląda na dwa razy więcej, ale umysł i serce ma wciąż nastolatka. (...) Mnie to kompletnie rozwala, gdy na mój widok lecą z każdego zakątka domu, krzycząc: „Shimoni, Shimoni, we love you!”. Krzyczą nawet, jak widzą samolot" – mówi.

