
Matka jest tylko jedna...? No nie, matek jest przecież wiele. Ale każda stara się być tą jedyną, najlepszą dla swojego dziecka. Okazuje się jednak, że matka matce wilkiem, bo między kobietami wychowującymi małe dzieci rodzi się niezdrowa konkurencja, objawiająca się przez wzajemne wytykanie błędów, pomyłek i niekompetencji. Czy "wojny matek" są efektem ubocznym poświęcenia i miłości do własnego dziecka, czy po prostu dowodem na to, że wszyscy jesteśmy ludźmi, tylko ludźmi?
Czego dowiedziała się mama dwojga dzieci od innych mam piszących na forum? Przede wszystkim tego, że jest złą matką i źle wychowuje swoje dzieci. Jak pisze, została zlinczowana za to, że chciała poznać zdanie innych kobiet. – Kto by pomyślał, że młode matki – te które powinny najlepiej rozumieć Twoją sytuację, postanowią cię publicznie rozszarpać – napisała blogerka.
Walczą tak długo, aż pozostałe nie zwieją, albo nie padną, bo jak już matka zostanie sama na polu bitwy to będzie to najlepszym wyznacznikiem, że właśnie ona miała rację, że ona jest najlepszą matką i wychowuje dzieci najlepiej – reszta się myliła i do pięt jej nie dorasta. CZYTAJ WIĘCEJ
To, co autorka bloga zobaczyła na internetowym forum, jest jedynie formą zjawiska obserwowanego co dzień na polskich podwórkach, placach zabaw, szkołach czy na spotkaniach towarzyskich. Niektóre matki chcą na siłę udowodnić światu, że są "dobre", a pozostałe kobiety są od nich gorsze i niekompetentne.
– Są matki, które w normalny sposób wspierają się, ale niektóre starają udowodnić, że jesteś najgorszą matką na świecie – mówi zbliżająca się do czterdziestki Monika, matka 3-letniej Ani. Moja rozmówczyni dowiedziała się na placu zabaw, że jest wyrodną matką, bo nie siedzi ze swoim dzieckiem w piaskownicy, tylko czyta książki lub wypełnia dokumenty.
Niemal za każdym razem słyszę od którejś z mam nieprzyjemne komentarze. Przestałam reagować na te zaczepki, więc do dziś matki na placu zabaw koło którego mieszkam nie rozmawiają ze mną.
36-letnia Zosia wskazuje inne pole, na którym "wojna matek" to standard. – Chodzi o szczepienia. Jak spotka się kilka matek, to każda ma swoje i jedynie słuszne zdanie na ten temat. Jedne są za, inne absolutnie przeciw szczepionkom. Gdy urządzi się babski wieczór, to zawsze prędzej czy później rozmowa schodzi na ten temat – mówi Zosia.
Zdaniem Moniki, matki w Polsce mają bardzo wysoko ustawioną poprzeczkę, z czym sobie po prostu nie radzą i dlatego reagują w ten sposób. – Społeczeństwo wymaga od nich, aby były najlepsze na świecie we wszystkim, a jednocześnie nie mają tego, co miały matki pokolenie przede mną, czyli silnego wsparcia rodzin. Kobiety w naturalny sposób przekazywały wtedy wiedzę swoim córkom i wnuczkom – mówi Monika, która stara się zrozumieć konkurujące z nią matki.

