Unikniesz wyroku, jeśli policja złapie Cię tylko ze skręconym jointem? Sprawdzamy mit
Unikniesz wyroku, jeśli policja złapie Cię tylko ze skręconym jointem? Sprawdzamy mit Fot. Franciszek Mazur / AG

Jeśli masz przy sobie gotowego, skręconego jointa, a nie np. torebkę z marihuaną, to prokuratura potraktuje cię łagodnie i nie zostaniesz skazany/a za posiadanie? Taka informacja krąży w sieci wśród jej palaczy, którzy dyskutują o tym, jak uniknąć więzienia za palenie. Pytanie tylko: czy naprawdę tak jest, czy to tylko miejska legenda?

REKLAMA
Wśród palaczy marihuany, między innymi na internetowych forach poświęconych temu tematowi, krąży mit na temat narkotyku „gotowego do spożycia”. W micie tym posiadanie skręconego jointa pozwala uniknąć wyroku skazującego, bo nie jest to traktowane jako „posiadanie”. Do tego, wedle plotek, policja łagodniej traktuje tych, którzy posiadają przy sobie gotowego skręta zamiast torebeczek z narkotykiem. A jak jest naprawdę?
„Prawo to prawo”
Tej ostatniej teorii – jakoby policja łagodniej traktowała skręty – stanowczo zaprzecza Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji. – To tylko i wyłącznie plotka. My realizujemy polskie prawo, a ono mówi wyraźnie: posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyków jest przestępstwem – podkreśla nasz rozmówca.
Sokołowski dodaje, że oczywiście sądy lub prokuratura mogą odstąpić w pewnych sytuacjach od kary. – Jeśli ktoś na przykład ma problem z narkotykami, jest uzależniony lub decyduje się na przekazanie informacji skąd ma narkotyki. Jest kilka takich ściśle określonych sytuacji, ale to decyzja prokuratora lub sędziego. Jeśli zaś chodzi o policję, to prawo jest prawem i policja musi je realizować – wyjaśnia rzecznik.
Czy wymiar sprawiedliwości będzie łagodniejszy?
Jak jednak podkreślił Sokołowski, wymiar sprawiedliwości faktycznie może odstąpić od kary. Tylko czy rzeczywiście robi to, gdy policja złapie nas tylko ze skręconym jointem? Teoretycznie – istnieje taka szansa, ale w praktyce i tak opiera się to na łasce i niełasce prokuratora czy sędziego.
Magazyn „Spliff” opisywał bowiem sprawę z 2009 roku, w której Stanisław J. został skazany za posiadanie marihuany, choć tak naprawdę został tylko „złapany” pod wpływem – nie znaleziono przy nim wówczas narkotyku. Ostatecznie jednak Sąd Najwyższy uniewinnił mężczyznę. To właśnie w uzasadnieniu tego uniewinnienia znajduje się fragment wskazujący na to, że wymiar sprawiedliwości może odstępować od kary, gdy dana osoba zostanie złapana z marihuaną gotową do spożycia.
Część uzasadnienia decyzji Sądu Najwyższego o uniewinnieniu
Cytat za "Spliffem"

„Dysponowanie środkiem odurzającym (lub substancją psychotropową) związane z zażywaniem go lub chęcią niezwłocznego zażycia przez osobę dysponującą nim, nie jest posiadaniem tego środka (lub substancji) w rozumieniu art. 62 ust.1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii.

Poza obszarem penalizacji nadal pozostaje więc proces zażywania środka odurzającego lub substancji psychotropowej, który przecież zawsze nierozerwalnie wiąże się z jakąś formą ,,posiadania”, ,,dysponowania”, ,,dzierżenia”, czy po prostu ,,trzymania” tego środka (substancji). Na użytek tego ,,procesu zażywania”, przytoczone określenia muszą być traktowane jako synonimy.”


"Spliff" zaznaczał przy tym, że ów fragment potwierdza jedno: posiadając środek nielegalny, ale "przygotowany do zażycia", nie musi to zostać uznane za posiadanie w rozumieniu przestępstwa. Jednocześnie jednak pismo przestrzega: wyrok Sądu Najwyższego, choć może zostać uwzględniony przez innych sędziów i prokuratorów, nie jest wiążący – a więc równie dobrze w innej sprawie może zostać zignorowany i wówczas biada temu, kto liczył na łagodniejsze potraktowanie.
Jak mówi nam rzecznik Wolnych Konopi Maciej Kowalski, tej metody faktycznie można próbować, ale nie należy na pewno uznawać jej za pewną. – Orzeczenie orzeczeniem, a twarda rzeczywistość jest taka, że sędzia może mieć to orzeczenie gdzieś. I interpretować sprawę jak chce – podkreśla Kowalski. I dodaje: – Większość głosów mówi jednak, że jest to posiadanie.
– Na pewno jest to mniej skuteczne niż powoływanie się na paragraf drugi z pierwszego artykułu Kodeksu Karnego – zaznacza rzecznik Wolny Konopi.
Kodeks Karny też pozwala walczyć
To, o czym wspomina Kowalski, to jedna z najczęstszych linii obrony osób, które zostały złapane z niewielką ilością narkotyków, na własny użytek. Art. 1 KK mówi bowiem:
ARTYKUŁ 1 KODEKSU KARNEGO

§ 1. Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia.

§ 2. Nie stanowi przestępstwa czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma.

§ 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego, jeżeli nie można mu przypisać winy w czasie czynu.


W przypadku spraw o posiadanie marihuany istotny jest właśnie drugi paragraf. Możemy powołać się na niego i przekonywać w sądzie, że społeczna szkodliwość naszego czynu jest znikoma – i wówczas istnieje szansa nawet na umorzenie sprawy. – Tą linią należy się bronić, jest najbardziej skuteczna, ale oczywiście nie stuprocentowo. Choć faktycznie wiele spraw dzięki takiej linii obrony kończy się umorzeniem – mówi Maciej Kowalski.
Twarde prawo
Jak jednak przypomina rzecznik Wolnych Konopi, i tak zawsze jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę wymiaru sprawiedliwości. Kowalski przestrzega też, by nie popadać w myślenie, że skoro niektórym osobom udaje się uniknąć kary w ten sposób, to znaczy, że istnieje przyzwolenie na posiadanie drobnej ilości narkotyków – bo nie istnieje.
Kowalski przypomina, że takie przeświadczenie powstało przy okazji nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z 2011 roku. Wprowadziła ona przepisy o możliwości odstąpienia od kary w przypadku posiadania „niewielkiej ilości” narkotyku, gdy ukaranie byłoby bezcelowe. Wówczas często powtarzano nieprawdę, jakoby od teraz posiadanie małej ilości marihuany było praktycznie legalne, a przynajmniej nie karane. Oczywiście, nigdy tak nie było i nie jest.
Jak więc widać, plotki o rzekomym pewnym sposobie na uniknięcie kary poprzez noszenie gotowych skrętów należy włożyć między bajki. Wszystko zależy od sytuacji i sędziego czy prokuratora, na którego trafimy. A jeśli ktoś chce mieć pewność, że nie zostanie ukarany za posiadanie narkotyków – niech po prostu ich nie bierze.