
Studenci potrafią zadziwić... służby specjalne. Takie wrażenie można mieć, gdy patrzy się na policyjne żniwo zebrane wśród nieuczciwych studentów, którzy mieli zamiar ściągać na egzaminie.
REKLAMA
Kamery w długopisach, koszulki przerobione na "podsłuchowe kamizelki", elektronika do ściągania w medalikach, czy różnego rodzaju szpiegowskie okulary i wtyczki do uszu. To wszystko nie zdobycze, które wpadają dzisiaj w ręce oficerów kontrwywiadu, a... nauczycieli akademickich. No i policji, która zajmuje się stosującymi nieuczciwe metody na zdanie egzaminu delikwentami.
Tysiące tego typu sprzętu ostatnio wpadło przede wszystkim w ręce chińskich stróżów prawa, którzy już przed jednym z najważniejszych egzaminów państwowych w Państwie Środka zostali poproszeni i zrewidowanie studentów. I co ciekawe, większość tej kosmicznej technologi do oszukiwania na egzaminie została stworzona w domowych warunkach. Młodzi Chińczycy okazuję się więc zdolni bardziej w kwestiach skomplikowanej inżynierii niż umiejętności zapamiętania podstawowej wiedzy.
Oburzeni zachowaniem młodych Chińczyków są dziś przede wszystkim Amerykanie, którzy od dawna bardzo konserwatywnie i surowo podchodzą do ściągania na egzaminach. Studenci tam sami chętnie donoszą na ściągających i skazują ich potem na towarzyski ostracyzm.
Nieco inaczej jest jednak wciąż nad Wisłą, gdzie podczas rozpoczynającej się sesji egzaminacyjnej na uczelniach wyższych z pewnością znajdą się tacy, którzy swoimi rozwiązaniami na ściąganie zawstydzą w tym roku najzdolniejszych Chińczyków.
Źródło: Shanghaiist.com
