
Bartłomiej Sienkiewicz miał wiedzieć, że grupa byłych funkcjonariuszy służb, których pominięto przy awansach, ma „jeździć za ministrami”. Ale zlekceważył wiadomość. Część informatorów wskazuje też, że za nagrania mogą odpowiadać rosyjskie służby. Prezydent „ocenia sytuację jako poważny kryzys instytucji państwa” i czeka na ruch premiera.
Jeszcze w sobotę większość rozmówców w rządzie i w PO uważała, że dymisja jest nieunikniona. Sam minister milczy. Z relacji tych, którzy z nim rozmawiali, wynika, że jest całą sprawą "przerażony" i "wstrząśnięty", "nie da się z nim normalnie rozmawiać". (…) Rozmówcy z otoczenia Sienkiewicza twierdzą, że dymisji nie będzie. Tusk powie, że rząd wtedy pracował nad zmianą ustawy o NBP i on chciał znać opinię prezesa Banku. I że Sienkiewicz tylko przekroczył dany mu mandat. CZYTAJ WIĘCEJ
Kwestionowana jest też teoria, że dymisja Jacka Rostowskiego to efekt wpływu prezesa NBP. O zmianie na tym stanowisku mówiło się już w czerwcu 2013 r. (spotkanie Belka-Sienkiewicz było w lipcu), po tym, gdy nagle okazało się, że trzeba znowelizować budżet. Otwarte jest pytanie kto dokonał nagrań, a później zdecydował się je wypuścić. Jeden z ministrów mówi „GW”, że to może być sprawka Rosjan.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

