– W rozmowie przy kielichu, jak wyrwiemy niektóre zdania z kontekstu, to każdy miałby kłopoty – powiedział były premier Jan Krzysztof Bielecki w RMF FM. Jego zdaniem, Bartłomiej Sienkiewicz to dobry minister, który mówi jakie są problemy. Nie wskazuje tym samym na konieczność jego dymisji.
Gość Konrada Piaseckiego stara się wyraźnie studzić emocje, które wywołały "taśmy platformy". Były premier odczytuje rozmowę Bartłomieja Sienkiewicz z Markiem Belką jako spotkanie młodego i niedoświadczonego ministra z profesorem, który udzielił mu wykładu na temat możliwości finansowania deficytu.
– Jeśli byłyby to targi, to byłaby jakaś konkluzja z tej rozmowy. Jacek Rostowski, mój bardzo dobry kolega i wybitny ekonomista przynajmniej od dwóch lat mówił o odejściu. Pytał, czy mogę go zastąpić. To, że poczuł się zmęczony i odszedł nie ma nic wspólnego z tymi wydarzeniami – tłumaczy Krzysztof Bielecki, który nie dostrzega zbieżności z rozmową i zmianą na stanowisku ministra finansów.
Gość "Kontrwywiadu RMF FM" próbował tłumaczyć, że wydźwięk rozmowy jest efektem anturażu, w jakim została ona nagrana. – Nie wiem, czy przy wódce w rozmowach kuluarowych nie zacznie pan mówić o niechęci do mnie – tłumaczył były premier. Jego zdaniem, każdy mógłby mieć kłopoty, jeśli jego rozmowy przy wódce zostały nagrane, wyrwane z kontekstu i opublikowane.
– Nie wiemy kto nagrywa i jaki jest jego motyw. Robi to na masową skalę. Minister (Sienkiewicz) ma największy problem z tym, jak minister funkcjonuje w ramach bezpieczeństwa państwa i to jest problem. Natomiast od etyki są etycy – stwierdził gość RMF FM.
Bielecki dodał również, że jak słyszy "dziewice orleańskie", które mówią, że one by inaczej wszystko robiły, to chciały usłyszeć ich rozmowy o OFE i jak wyrażają się o oponentach w tej sprawie. – Za dużo widziałem rzeczy z bliska, aby dzielić świat na dziewice i niedziewice – mówił były premier.