Opozycja zgłasza różne propozycje wyjaśnienia afery taśm PO. – Komisja to jedna z dwóch możliwych dróg. Trudno się spodziewać, żeby obecny rząd ujawnił kulisy własnej kompromitacji. Inna droga to powołanie rządu technicznego – mówi w "Bez autoryzacji" Jarosław Gowin, lider Polski Razem.
Bywał pan u Sowy i Przyjaciół? Jeszcze kiedy był pan ministrem sprawiedliwości?
Jarosław Gowin: Ministerstwo organizowało tam spotkanie, na którym podejmowałem jakiegoś gościa, ale nie pamiętam szczegółów.
Miał pan poczucie, wrażenie, że mógł pan być nagrywany? Zachowywał pan z tego powodu ostrożność?
(chwila milczenia) Nie. Oczywiście były poufne rozmowy, ale zawsze odbywałem je w gabinetach rządowych. Albo ministerstwie sprawiedliwości, albo w innych ministerstwach.
W rządzie panował przekonanie, że ktoś nagrywa ministrów? Oficer BOR mówił w „GW”, że ostrzeżono Sienkiewicza, że „ktoś jeździ za ministrami” i coś na nich zbiera.
Przekonanie, że jesteśmy podsłuchiwani jest w klasie dość powszechne. Jeszcze za rządów PiS-u, koło Sejmu spotkałem jednego z ówczesnych ministrów. Zaczęliśmy rozmawiać i on wzrokiem dał do zrozumienia, żeby wyjąć baterie z telefonów. A po chwili stwierdził „Ee, zostaw, i tak nas podsłuchują z powietrza”.
Potraktowałem to jako nadmierną podejrzliwość, uznaję, że podsłuchiwanie polityków nie jest rzeczą powszechną. Ale te nagrania pokazały z jak przerażającą łatwością mogą być podsłuchiwane nawet najważniejsze osoby w państwie.
Jak można wyjaśnić tę sprawę? Bo patrząc na ostatnie lata nie sądzę, żeby rozwiązaniem była komisja śledcza.
Komisja to jedna z dwóch możliwych dróg. Trudno się spodziewać, żeby obecny rząd ujawnił kulisy własnej kompromitacji. Inna droga to powołanie rządu technicznego, który przygotuje Polskę do szybkich przedterminowych wyborów i zajmie się wyjaśnieniem tej afery.
Pamięta pan przecież jak wyglądała komisja śledcza ws. afery hazardowej i niesławny przewodniczący Sekuła.
Pamiętam…
Co zrobić, żeby to się nie powtórzyło?
To była kpina z państwa. Ale to dlatego, że koalicja miała nad nią całkowitą kontrolę. Jeśli ta komisja ma odegrać jakąś rolę na jej czele musi stanąć polityk opozycji.
Na co oczywiście Platforma się nie zgodzi…
Pytanie, czy w tej sprawie Platforma będzie jeszcze miała większość.
PSL się wyłamie? Ma dość kłopotów koalicjanta?
Głosowanie większości klubu PSL ws. Mariusza Kamińskiego może na to wskazywać. Ale nawet w obrębie samego klubu Platformy narasta oburzenie na to, do jakiego stanu doprowadziło państwo Polskie 7 lat rządów Donalda Tuska.
To teraz drugi scenariusz, o którym pan mówił, czyli premier techniczny. Jeśli PiS chciałoby wrócić z prof. Glińskim, może liczyć na poparcie Polski Razem?
Zapewne tak, choć ze świadomością, że miałoby to charakter czysto symboliczny. Nie ma szans, żeby za rządem technicznym z premierem Glińskim na czele zagłosowała lewica. Trzeba szukać kogoś, kto będzie akceptowalny zarówno dla prawej, jak i lewej strony.
Kto to może być?
Już mówiłem, że to mógłby być prof. Jerzy Hausner, który ma zdecydowanie więcej walorów, niż te, o których dyskutowali Marek Belka i Bartłomiej Sienkiewicz. Zapewne takich osób można wskazać więcej. Innym kandydatem mógłby być prof. Kleiber, prezes PAN.
Czy pan już z nimi rozmawiał, pytał o gotowość podjęcia takiego zdania?
Nie, oczywiście, że nie. Taka rozmowa musiałaby być poparta konsultacjami politycznymi, sondującymi, czy jest poparcie dla rządu technicznego ze strony PiS-u, SLD, Twojego Ruchu czy Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W tym wszystkim jest jeszcze prokuratura. Czy pan podziela opinię, że ona nic nie zrobi, bo Andrzej Seremet jest zależny od premiera, który przyjmuje coroczne sprawozdanie z działalności?
Wbrew tym opiniom ja uważam Andrzeja Seremeta za osobę bardzo niezależną. Ale prokuratura jest instytucją bardzo nieudolną. A po drugie tutaj jak na razie nie widać pola do działania dla prokuratury, bo nawet nielegalne nagranie rozmów tych polityków jest naruszeniem kodeksu cywilnego, a nie karnego.