Narodowcy wiodą lud na barykady. Ruch Narodowy ma nową taktykę: organizuje spontaniczne protesty
Narodowcy wiodą lud na barykady. Ruch Narodowy ma nową taktykę: organizuje spontaniczne protesty Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta

Od kilkudziesięciu do kilkuset osób zebrało się na kilkunastu protestach, które w całej Polsce zorganizował Ruch Narodowy. Później w mediach i w internecie opowiadali o brutalności policji i relacjonowali zatrzymanie liderów partii. Dla ugrupowania z tak małą siłą przebicia organizowanie protestów to najskuteczniejszy sposób, by zaistnieć w mediach. I jednocześnie nowa taktyka.

REKLAMA
Niecałe 30 godzin po pierwszych informacjach o publikacji taśm z podsłuchanymi rozmowami rządzących zorganizowano pierwszy protest w tej sprawie. Ruch Narodowy zebrał swoich zwolenników pod Kancelarią Premiera, później grupa kilkuset osób przeszła pod Sejm. Tam doszło do przepychanek z policją, która użyła gazu pieprzowego.
Następnego dnia, w poniedziałek, akcja Narodowców zatoczyła znacznie szersze kręgi. Główne zgromadzenie zorganizowano przed siedzibą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (tym razem z łagodniejszym postulatem – dymisji Bartłomieja Sienkiewicza), ale protestowano też w 14 innych stolicach województw.
Protestujący w Warszawie chcieli przejść pod Kancelarię Premiera. W trakcie przemarszu zatrzymano cztery osoby, w tym Krzysztofa Bosaka i Roberta Winnickiego. Postawiono im zarzuty zaatakowania policjantów i skierowano sprawę do sądu 24-godzinnego. To było tylko wodą na młyn narodowców, bo zorganizowali oni wiece i demonstracje poparcia.

Wszystkich zatrzymanych już wypuszczono, ale o Ruchu Narodowym znowu zrobiło się nieco głośniej. Ostatni raz tak często pojawiali się w mediach… w czasie protestu przeciw odbudowie tęczy na placu Zbawiciela. Także zorganizowanego naprędce, dzięki luce w przepisach. Nowa ustawa o zgromadzeniach publicznych de facto nie reguluje tzw. zgromadzeń spontanicznych.
– Ta ustawa jest wadliwa, bo gdybyśmy chcieli zorganizować zwykłe zgromadzenie publiczne, musielibyśmy czekać trzy dni robocze, do piątku, albo nawet poniedziałku, czyli tydzień od ujawnienia nagrań – tłumaczy Krzysztof Bosak. Przekonuje też, że policja ma możliwości techniczne, by zabezpieczyć demonstrację nawet zgłoszoną dzień wcześniej.
Dodaje, że to skuteczna metoda mobilizowania zwolenników. – Lepiej zwołać spontaniczne zgromadzenie, niż nie organizować żadnego – mówi Bosak. – To na pewno bardziej skuteczne narzędzie niż organizowanie konferencji prasowych czy składanie wniosków o wotum nieufności wobec rządu – mówi jeden z liderów Ruchu Narodowego.
– Na demonstracje przychodzi wielu ludzi zupełnie niezwiązanych z Ruchem Narodowym, zaangażowani działacze są tylko organizatorami – przekonuje Bosak. – Dołączają się ludzie niezaangażowani wcześniej w politykę, których to po prostu bulwersuje – dodaje.

Bosak przekonuje, że większość zgromadzeń przebiega spokojnie. – Policja reaguje tak ostro chyba tylko w Warszawie. Wczoraj odbyły się zgromadzenia w wielu miastach Polski i nie mam sygnałów o jakichkolwiek zatrzymaniach czy brutalnym działaniu policji, było legitymowanie i spokojna obserwacja – relacjonuje. – Incydenty zdarzają się tam, gdzie funkcjonariuszom i dowódcom puszczają nerwy – dodaje.
– Zawsze mamy służby pilnujące porządku, najczęściej to lokalne oddziały Straży Marszu Narodowego, wolontariusze – wyjaśnia Bosak. Ale dodaje, że nie mają one zbyt dużo pracy. – Tam przychodzą ludzie, którzy wiedzą czego chcą i jaka jest stawka, nie pozwalają sobie na łamanie prawa. Poza tym przy kilkusetosobowych zgromadzeniach policja ma przewagę. Problem pojawia się, gdy tłum jest większy niż kilka-kilkanaście tysięcy ludzi – dodaje.
A taki pojawia się tylko raz w roku, na Marszu Niepodległości. Dlatego aby przypomnieć wyborcom o tej marginalnej partii (1,4 proc. poparcia w wyborach do PE) jej liderzy zwołują mniejsze demonstracje w emocjonujących (choć niekoniecznie istotnych) sprawach. Do takich należał protest przeciwko odbudowie tęczy na placu Zbawiciela. Zorganizowany naprędce, bez konieczności zgłaszania do urzędu, skupił kilkadziesiąt osób i zapewne drugie tyle przedstawicieli mediów.
Spotkanie szybko rozbiła policja, a jego liderów zatrzymano. Krzysztof Bosak może się pochwalić malowniczym zdjęciem, które pewnie posłuży mu w niejednej kampanii wyborczej. Także po protestach ws. afery taśmowej w PO liderzy RN szeroko komentowali je w mediach.
logo
Krzysztof Bosak przekonuje, że policja nadużyła siły usuwając narodowców protestujących przeciw odbudowie tęczy na placu Zbawiciela. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta

– Każde ugrupowanie pozaparlamentarne jest skazane na stosowanie metod bliższych ruchowi społecznemu niż partii politycznej – zauważa dr hab. Rafał Chwedoruk z Instytutu Nauk Politycznych UW. – Organizowanie takich protestów na pewno cementuje tę partię wewnętrznie. Dzisiaj Ruch Narodowy próbuje udowodnić, że jest bardziej antysystemowy niż Prawo i Sprawiedliwość – dodaje politolog.

Zaznacza jednak, że to nie wystarczy do odniesienia wyborczego sukcesu. – Ruch Narodowy jest przerostem formy nad treścią. Ma sprawne struktury, bo nie każdy potrafi wyprowadzić tylu ludzi na ulice. Ale nadal musi wykonać dużą pracę intelektualną nad swoim programem. Te protesty sugerują, że najaktywniejsza część młodego pokolenia nie będzie szukała szansy na zmianę sytuacji w starych partiach – tłumaczy.
– Przebicie się tego tematu do mediów jest według mnie minimalne – ocenia Chwedoruk. Wskazuje, że większe znaczenie cała akcja ma dla polityki wewnątrzpartyjnej. – Każdy ruch społeczny musi miedzy wielkimi protestami gruntować swoją symbolikę. I tym jest każde zatrzymanie w świetle kamer, to prezent dla narodowców – przekonuje badacz.
Prawnicy narodowców mają już sporą wprawę w radzeniu sobie z policją i zarzutami wobec swoich działaczy. Wygrywają kolejne sprawy po Marszach Niepodległości, wszystko wskazuje na to, że będą górą także po ostatnich protestach. Dlatego będą wykorzystywać je często, licząc na wzrost poparcia. Zwłaszcza jeśli rządzący będą dawali tak dobrą pożywkę do protestów.