
Rosja znowu wysyła sprzeczne sygnały odnośnie sytuacji na Ukrainie. Z jednej strony apeluje o zawieszenie broni, zgodnie z prośbą prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, jednak z drugiej wysyła listy gończe za ukraińskimi oficjelami.
REKLAMA
Mimo ogłoszonego zawieszenia broni w sobotę po południu na wschodzie Ukrainy doszło do wymiany strzałów pomiędzy wojskami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami. Prezydent Petr Poroszenko kolejny raz zaapelował więc o zawieszenie broni. I wsparł go w tym sam Władimir Putin. Jednak przy i przy tej okazji uwidoczniło się, jak Rosja prowadzi swoją grę. Jak się okazuje, rosyjska prokuratura wydała bowiem międzynarodowy list gończy za szefem ukraińskiego MSW, którego oskarża o zbrodnie przeciwko własnemu narodowi.
Nieco później bez żadnego problemu prezydent Rosji ogłosił tymczasem pełne poparcie dla apelu głowy państwa ukraińskiego o zawieszenie broni. Władimir Putin oczekuje jednak od strony ukraińskiej spełnienia szeregu warunków. Jakie są to warunki, przywódca Kremla niestety do końca nie ujawnił.
Wiadomo jednak, że Rosja dla celów własnej propagandy będzie oczekiwała osądzenia „zbrodniarzy wojennych”. Są nimi nazywani m.in. szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow oraz oligarcha i gubernator obwodu Dniepropietrowskiego Igor Kołomyjski. Kreml oskarża ich o to, że topią „kraj we krwi własnego narodu”. Czy tym samym Rosjanie sami przyznają, że tereny o które walczą prorosyjscy separatyści są de facto zamieszkiwane przez Ukraińców?
Rosjanie nawet powołali komisję śledczą ds. Ukrainy. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej, który wystosował listy gończe za ukraińskimi oficjelami twierdzi, że przesłuchał już 2400 świadków. Jak donosi „Polska The Times” Rosjanie uznali 1470 osób za poszkodowane przez władze naszego wschodniego sąsiada. Wśród insynuacji Kremla możemy przeczytać, że Awakow w zmowie z Kołomyjskim zorganizowali i dowodzą operację wojskową, która doprowadziła do ostrzelania szeregu ukraińskich miast. W wyniku ich „działań” zginęło ponad 100 osób, w tym rosyjscy dziennikarze.
Źródło: "Polska The Times"
