Donald Tusk po raz kolejny zabrał głos w sprawie afery taśmowej. Podobnie jak ostatnio jest stanowczy i zapewnia, że jego głównym celem jest namierzenie osób odpowiedzialnych za nielegalne podsłuchy i pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej. Nie będzie za to dymisji żadnego z ministrów za niecenzuralne wypowiedzi. – Polski rząd nie działa pod dyktando przestępców – mówił premier.
Nie była to jednak kolejna konferencja prasowa zwołana specjalnie w celu skomentowania afery taśmowej. Donald Tusk podczas wspólnego wystąpienia z premierem Hiszpanii poruszył także wątek spraw krajowych. Za zmianę tematu ze spraw międzynarodowych, swojego gościa przeprosił, ale – jak przyznał – to sprawy nie cierpiące zwłoki.
– Jedynym celem tej grupy przestępczej jest destabilizacja państwa polskiego. Nie można mieć wątpliwości, że to obniża możliwości jego działania – mówił o aferze taśmowej. Premier wielokrotnie podkreślał, że mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą i nielegalnymi podsłuchami.
Jego zdaniem sekwencja zdarzeń, kolejność i tempo publikacji wskazuje, że nie jest to spontaniczna akcja mająca na celu dymisję jednego czy drugiego ministra. Według premiera to planowane działanie, którego celem jest paraliż całego rządu. – Celem nie jest obniżenie reputacji partii rządzącej, ale raczej sparaliżowanie możliwości działania państwa polskiego w dość kluczowym momencie, jaki jest przełom w UE i sytuacja na Ukrainie – mówił Donald Tusk.
Zaapelował także o opamiętanie do polityków, którzy "z satysfakcją zacierają ręce", że rząd i wysocy urzędnicy stali się ofiarami afery podsłuchowej. – Takie osoby są politykami krótkowzrocznymi. Jeśli mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją podsłuchową w miejscach spotkań dyplomatycznych, prywatnych, biznesowych, politycznych to nie można mieć wątpliwości, że właściciele czy organizatorzy podsłuchów mają do dyspozycji nagrania mogące obciążyć osoby ze wszystkich możliwych stron – ostrzegał.
Dlatego we wspólnym interesie państwa polskiego i całego społeczeństwa jest zidentyfikowanie grupy, która zorganizowała ten proceder. – Gorączka ostatnich dni zaburza pewne proporcje. Wiem, że łatwo można zelektryzować opinie publiczną nagraniami z prywatnych rozmów o kameralnym charakterze, ale jako premier polskiego rządu będę zajmował się zidentyfikowaniem grupy, której zakonspirowane działania prowadzą do destabilizacji państwa polskiego – podkreślał Tusk.
Działania rządu będą teraz ukierunkowane na odkrycie tożsamości osób stojących za organizowaniem odsłuchów. Donald Tusk zaznaczył też, że jednym z zagrożeń jest utrzymanie w tajemnicy nagrań, ponieważ dziś lub w przyszłości ktoś mógłby wykorzystać je do dalszych szantaży. – Będziemy robić wszystko, by te nagrania ujrzały światło dzienne, a wszyscy, którzy dokonywali tego procesu muszą liczyć się z konsekwencjami o charakterze prawnym – groził.
Donald Tusk odniósł się także do wypowiedzi nagranych polityków. – Ci, którzy czują się zażenowani swoim zachowaniami będą mogli liczyć na krytyczną ocenę opinii publicznej, a w przyszłości także wyborców. Ja nie będę wyciągał konsekwencji wobec polityków, których grzechem jest niecenzuralna wypowiedź w czasie poufnej rozmowy. To doprowadziłoby do spustoszenia nie tylko w polskiej, ale europejskiej i światowej polityce – mówił. I dodał, że bulwersujący zapis na pewno znajdzie (i już znajduje) swoją ocenę.
– Co nie zmienia faktu, że estetyka wypowiedzi to co innego niż łamanie prawa i bezpieczeństwa państwa. Oceną sformułowań i stylu zajmę się wtedy, kiedy zostanie wyegzekwowane prawo i przywrócimy poczucie bezpieczeństwa – zakończył premier, dając tym samym do zrozumienia, że żadnych dymisji (przynajmniej teraz) nie będzie.
Chcę podkreślić to, co już mówiłem kilka dni temu. Osoby, które w sposób przestępczy organizują podsłuchy nie będą dyktowały polskiemu rządowi dymisji. W rachubę nie wchodzi działanie pod dyktando kogoś kto przez naiwność, chęć zysku lub politycznego interesu chciałby de facto współpracować z przestępcami.