Zawieszenie broni na Ukrainie być może nigdy nie było tak bliskie.
Zawieszenie broni na Ukrainie być może nigdy nie było tak bliskie. Fot. Sergii Morgunov / Shutterstock.com

Wygląda na to, że wreszcie pojawia się poważna szansa na stabilizację w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. W poniedziałek po raz pierwszy od jego wybuchu na wschodzie Ukrainy nie padł ani jeden strzał, a separatyści teoretycznie przyjęli warunki rozejmu.

REKLAMA
Ważnym akcentem w poniedziałek była także rozmowa prezydentów USA i Rosji na temat sytuacji na Ukrainie. Barack Obama i Władimir Putin mieli poświęcić sporo czasu na przeanalizowanie planu pokojowego zaproponowanego przez prezydenta Petra Poroszenkę. Jak poinformował Kreml, rosyjski przywódca miał przekonywać Biały Dom, że rząd w Kijowe trzeba skłonić przede wszystkim do zakończenia działań wojskowych.
Być może ten warunek właśnie został spełniony. W poniedziałek nie padł ani jeden strzał na wschodzie Ukrainy. Kijów ocenił, iż prawdopodobnie oznacza to, że separatyści przystali na warunki przedstawione przez Petra Poroszenkę. Potwierdzili to nieco później przedstawiciele samozwańczych Republik Ludowych Doniecka i Ługańska. Obiecali oni, że ich żołnierze rozbroją się do 27 czerwca.
Jeżeli pokój utrzyma się, składający broń separatyści mają szanse na pełną amnestię, którą zagwarantował prezydent Poroszenko. Jeżeli walki nie wybuchną na nowo, kolejnym krokiem ma być reforma ukraińskiego prawa tak, by regiony objęto decentralizacją władzy. Już kilka tygodni temu Petr Poroszenko informował, że prawdopodobnie reforma ta będzie przebiegała zgodnie z wzorcami, które w latach 90-tych zastosowano w Polsce.
Ukraińskim regionom marzy się jednak de facto autonomiczny status. Moment negocjacji podziału władzy miedzy organy centralne a regiony może więc okazać się kolejnym punktem zapalnym, który pojawi się nawet, jeśli w chwili obecnej uda się przywrócić relatywny pokój za naszą wschodnią granicą.

Źródło: TVN24.pl