
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości jest przekonany, że zwycięstwo tej partii w wyborach jest tylko kwestią czasu. Adam Hofman opisuje wrażenia, jakie odniósł po wygranych o włos przez PO wyborach. Jego zdaniem dziennikarze przychylni władzy mieli „smutne miny, nosy na kwintę”, bo przeczuwają już zwycięstwo PiS. Dlatego mają atakować partię Jarosława Kaczyńskiego.
Jednak w środowiskach, które popierają PO, się zagotowało. Było to widać także na korytarzach sejmowych, wśród dziennikarzy, którzy raczej jej kibicowali. Te smutne miny, nosy na kwintę, bo wynik eurowyborów zapowiada zwycięstwa PiS. Obóz Donalda Tuska uruchomił po tym remisie strategię integrowania swojego środowiska. CZYTAJ WIĘCEJ
Aby jeszcze skuteczniej walczyć o władzę prawica ma zamiar się zintegrować, oczywiście pod sztandarem PiS. Hofman komentuje spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Jarosławem Gowinem, mówi, że nie ma co tracić czasu. Aferę taśmową w PO porównuje do afery Rywina i dobrze znanej metafory używanej przez prezesa PiS, który zwykł mawiać, że było to odsłonięcie na chwilę zasłony, która skrywa układ.
Tym dziennikarzom, którzy teraz mają pretensje do nas, możemy powiedzieć, że jak mówiliśmy o zagrożonej demokracji, to się pukali w głowę, mówili „świroland ten PiS", trzeba wspierać takich bardziej umiarkowanych na prawicy. A jak spadła kurtyna, dziennikarze wyżywają się na nas. Nie wyżywajcie się na nas, że mieliśmy rację. CZYTAJ WIĘCEJ
Następnie dywagowano na temat odwołania rządu. Wspomniano o tym, że w tej sprawie PiS-owi może pomóc "Twój Ruch". Hofman jednak pozostał sceptyczny wobec koalicji z partią Janusza Palikota. – To właśnie on zapewniał bezkarność Tuskowi i jest współodpowiedzialny za to, że ten rząd wygląda jak kibel w Dżakarcie – stwierdził Hofman. Przy czym dodał, że Leszek Miller musi uważać, by nikt nie pomyślał, że on i SLD chronią rząd.
Jak opowiada Paweł Piskorski, ulubione powiedzonko Tuska, gdy ktoś tam podpadł, to: „jego ciało płynie już Wisłą". Wystarczy stać przy brzegu i czekać. Trup Tuska płynie już Wisłą. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Rzeczpospolita"

