Na 21 kwietnia planowana jest wizyta premiera w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Według nieoficjalnych informacji, Donald Tusk ma tam ze sobą zabrać reprezentację polskiego biznesu. Wśród zaproszonych m.in. Orlen, Lotos, PGNiG, ale też projektanci mody i producenci kosmetyków.
Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie kojarzą się zazwyczaj z upalnymi krainami złotem i ropą płynącymi. Nic dziwnego - to pierwsze państwo posiada złoża ropy naftowej, które stanowią ok. 25 proc. zasobów światowych. Kraj rządzony przez rodzinę Saudów przez wiele lat był na pierwszym miejscu pod względem wydobycia ropy na świecie.
Podobnie wygląda sytuacja ZEA - wydobycie "czarnego złota" sprawiło, że tamtejszych szejków stać na budowanie i sprowadzanie wszystkiego, czego naturalnie tam nie ma. Dwa miasta, znajdujące się na terenie Emiratów: Dubaj i stolica - Abu Zabi - uchodzą za jedne z najefektowniejszych na świecie, a ich przepych może przyprawić o zawrót głowy. Dość powiedzieć, że w Dubaju znajduje się najbardziej ekskluzywny hotel na świecie, a bogacze stawiają sztuczne wyspy.
Wizyta ściśle tajna
Nic więc dziwnego, że każde państwo chce z ZEA i Arabią Saudyjską robić interesy. Również Polska. W tym celu Donald Tusk 21 kwietnia ma lecieć z delegacją rządu i biznesu do obu tych krajów, a jego wyjazd ma charakter bardziej gospodarczy, niż polityczny. Potwierdza to udział Ministerstwa Gospodarki w organizacji wyjazdu. Delegacja zostanie tam przez trzy dni.
Co ciekawe, o wizycie - jak by nie patrzeć, znaczącej z punktu widzenia gospodarki - nie wiedziała ani sejmowa Komisja Gospodarki, ani Krajowa Izba Gospodarcza. - Nie słyszeliśmy o tym - oświadcza Antoni Mężydło, poseł PO i wiceprzewodniczący komisji.
- W normalnym kraju polityka gospodarcza rządu powinna być omawiana również na posiedzeniach parlamentarnej komisji, ale jak widać, nie jest - kwituje szef komisji gospodarki, Wojciech Jasiński z PiS. O planach premiera nie słyszał też prezes KIG Andrzej Arendarski.
Cele główne: inwestycje i budowy
Oficjalnie wyjazd premiera i grupy zaproszonych gości nazywany jest "misją biznesową".
Premierowi, prawie na 100 proc., będzie towarzyszyć prezes PKN Orlen Jacek Krawiec. We wspólną podróż zaproszono też przedstawicieli Lotosu, PGNiG, ale i Bumaru. Można więc założyć, że rząd będzie szukał intratnych kontraktów dla zbrojeniówki, ale nie tylko.
Nieoficjalnie wiadomo też, że kierunki rozmów mogą być dwa. Pierwszy to zachęcenie do inwestowania pieniędzy w polskie firmy, szczególnie energetyczne i petrochemiczne. W świetle planowanych na lata 2012-2013 prywatyzacji pozyskanie pieniędzy z tak bogatych krajów byłoby sporym wzmocnieniem dla polskiego przemysłu i finansów. Do kupienia może być m.in. kontrolowana przez Skarb Państwa spółka Enea czy pakiety akcji Polskiej Grupy Energetycznej.
Drugim sektorem, który może chcieć wspomóc rządowa delegacja, jest budownictwo. Zarówno w Arabii Saudyjskiej, jak i Zjednoczonych Emiratach, w nowe budynki i infrastrukturę inwestuje się ogromne pieniądze. Jak podawał 6 kwietnia "Dziennik Gazeta Prawna", opierając się na informacjach z MSZ, Saudyjczycy w ciągu najbliższych 10 lat mają zamiar wydać na budowy około 100 miliardów dolarów. O tym, że delegacja chciałaby wciągnąć polskie firmy w arabski biznes budowlany, świadczy chociażby zaproszenie do udziału spółki PBG. Jest to jeden z liderów tej branży w Polsce, odpowiedzialny m.in. za budowę Stadionu Narodowego, terminalu gazowego w Świnoujściu czy warszawskiego metra.
Cel poboczny: promocja luksusów
Oprócz tego, Ministerstwo Gospodarki zaprosiło też przedstawicieli branży towarów luksusowych. "Producenci jachtów, biżuterii, kosmetyków i projektanci mody" - informuje nas resort Waldemara Pawlaka. Z informacji, które zdobyliśmy, wynika, że propozycję towarzyszenia szefowi rządu złożono między innymi duetowi Paprocki&Brzozowski, Gosi Baczyńskiej i Bożenie Batyckiej, głównej projektantce firmy "Batycki".
Baczyńska w rozmowie z naszym serwisem przyznaje, że pomimo wstępnych wątpliwości, ma zamiar pojechać. Wątpliwy wydaje się za to wyjazd Marcina Paprockiego i Mariusza Brzozowskiego. Osoby związane z wizytą w Arabii Saudyjskiej i ZEA, zapytane o firmy takie jak Apart czy W. Kruk, nie zaprzeczają, że jubilerscy giganci dostali zaproszenia. Ale i nie potwierdzają.
Resort od rezerwowania hoteli?
Mimo, że wizytę organizuje Ministerstwo Gospodarki we współpracy z kancelarią premiera, to goście spoza rządowej delegacji zapłacą za siebie sami. Naszych rozmówców to nie dziwi. Ale już fakt, że organizacją całego przedsięwzięcia zajmuje się jeden z resortów, "nie jest normalny".
- Kiedyś takie wizyty biznesowi organizowali sami biznesmeni i odpowiednie instytucje pozarządowe - przypomina Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. - Od kiedy rządy objął Donald Tusk, zajęły się tym organy państwa, to absurdalne. W innych krajach Zachodu robią to właśnie Izby Gospodarcze - dowodzi nasz rozmówca.
- Oczywiście, zachęcamy do brania w tym udziału, ale Ministerstwo Gospodarki powinno zajmować się sprawami państwowymi, a nie biznesowymi - dodaje Arendarski.
Sukces w pertraktacjach możliwy
Poseł Prawa i Sprawiedliwości poddaje w wątpliwość, by Donaldowi Tuskowi udało się coś ugrać podczas wizyty w Arabii Saudyjskiej i ZEA. - Pojedzie tam pokazać, że coś tam załatwia - uważa Jasiński.
- Tyle razy już obiecywał, że pewnie nic z tego nie wyjdzie, tak jak to było ze stocznią i inwestorami z Kataru - przypomina parlamentarzysta PiS. - Dla mnie to tylko zabieg PR-owski, chociaż oczywiście chciałbym, żeby rządowi udało się tam nawiązać współpracę.
Bardziej optymistycznie do wyjazdu Tuska podchodzi prezes Krajowej Izby Gospodarczej. - Na pewno w tych krajach obecność premiera ma ogromne znaczenie, bo tam się rozmawia z monarchami. W krajach arabskich rozmawianie z równym sobie jest bardzo ważne - przypomina o hierarchicznej mentalności szef KIG. - Polityk musi tam promować biznes.
Czy polskiej delegacji uda się wciągnąć szejków i emirów do współpracy? - Tusk ma olbrzymie szanse - ocenia prezes Arendarski. - Ale tylko pod warunkiem, że nie skończy się na rozmowach i celebrze.