Słodki sierściuch, super samiec, czy biedny, zakompleksiony właściciel dużej ilości włosów?
Słodki sierściuch, super samiec, czy biedny, zakompleksiony właściciel dużej ilości włosów? Fot. Furry Beast / http://bit.ly/1jibeXY / CC - BY / http://bit.ly/1mhaR6e

Owłosiona klatka piersiowa, kojarzy się nam bardzo męsko. I pomimo, że panuje moda na włos przycięty, ujarzmiony, to nadal nie wywołuje on takich emocji, jak ten na plecach. Mężczyzna musi być bardziej owłosiony od kobiety, choćby z powodu ilości testosteronu we krwi. Ale czy ma przypominać misia, dosłownie, bez przenośni?

REKLAMA
Początek sezonu letniego, to początek takich widoków (patrz: zdjęcie powyżej). Mężczyźni z gęstym włosem na plecach. Wygląda to niekiedy przerażająco, bo czasami owłosienie jest tak bujne, że z tyłu facet przypomina misia… I oczywiście nie ma w tym krzty winy posiadacza owłosionych pleców. Winić można jedynie testosteron. Zresztą są takie osoby, które te włosy lubią. I dobrze - wszystko jest dla ludzi. Nie mam nic przeciwko osobom, które włosy na plecach mają, ale mogę podpowiedzieć, jak się ich pozbyć, mężczyznom, którzy za nimi nie przepadają.
Włosy na plecach bywają nie tylko niekorzystne estetycznie dla osób, które je widzą (ich posiadacz nie ma szans ich oglądać, więc mogą mu zupełnie nie przeszkadzać), ale i bywają źródłem kompleksów wielu mężczyzn. Sama znam kilku, którzy ich nie znoszą i uważają za ohydną, niepotrzebną (wyobraźcie sobie, jak takie włosy grzeją przy 30 stopniach!) rzecz. Nie wspominając o tym, że niezwykle trudną do usunięcia. Jeżeli ty lubisz swoje włosy na plecach, w ogóle ci nie przeszkadzają i nie widzisz w nich problemu, nie czytaj tego artykułu.
logo
Czarne gęste włosy to dla niektórych mężczyzn utrapienie, szczególnie latem Fot. Furry Beast / http://bit.ly/1ivWCtw / CC-BY / http://bit.ly/1mhaR6e
Do jego napisania zainspirował mnie wpis mojego przyjaciela na Facebooku: Zauważyłem, że około trzydziestki, z każdym rokiem przybywa mi włosów na plecach. I gdy przeczytałam wszystkie komentarze, jakie się pod nim pojawiły, zrozumiałam, że nie tylko on widzi w tych włosach problem. Paweł próbował naprawdę różnych metod ich usuwania.
Zaczął od golenia włosów na plecach maszynką. Efekt: podrażniona skóra, cała w wypryskach, tuż po zabiegu. Następnie zaczął chodzić na wosk. Nie przez cały rok, ale w sezonie letnim, kiedy plecy odkrywał. Niestety po depilacji woskiem, delikatne mieszki włosowe reagowały u niego stanem zapalnym, czyli mówiąc wprost: całe plecy Pawła, owszem, nie miały śladu włosa, ale za to pokrywały duże krosty, a nawet grudki zapalne. A włosy uparcie, po dwóch tygodniach, kiedy nawet skóra nie zdążyła dojść do siebie - odrastały.
Zrezygnowany powiedział mi, że już nie wie, co robić, żeby nie przypominać niedźwiedzia, ale jednocześnie też nie chodzić przez całe lato z pryszczami na plecach! Zaproponowałam mu zabieg depilacji pastą cukrową, u pani Marty, do której sama często chodzę. Pastę, w przeciwieństwie do wosku, nakłada się pod włos, a odrywa z kierunkiem jego wzrostu („z włosem”). Nie ma więc mowy o szarpaniu. I rzeczywiście, po zabiegu z pastą cukrową (droższym i trwającym nieco dłużej niż woskowanie), Paweł przez jeden dzień cieszył się, że wreszcie znalazł metodę, która usuwa włosy, ale nie podrażnia przy tym skóry. Po trzech dniach zadzwonił, że basta. Ma dość, poddaje się i woli być sierściuchem, niż tak cierpieć. Jego plecy znowu pokrywały krosty. Mieszki włosowe na plecach Pawła okazały się być wyjątkowo wrażliwe.
logo
Depilować czy nie depilować? Decyzja należy oczywiście do ciebie Fot. Stevegatto2 / http://bit.ly/VnuSNc / CC-BY / http://bit.ly/1mhaR6e
Co robić? Zapytałam o to dziewczynę, do której chodzę co miesiąc na depilację. Pracuje na najlepszych, najmniej podrażniających woskach, bo z naturalnych składników. Przyznała, że zna mężczyzn o tak wrażliwej skórze, jak Paweł. I nie ma takiego wosku, który by tej skóry nie podrażniał. Doradziła mi (mówiąc szeptem), że zdecydowanie lepszym pomysłem u takiego wrażliwca, będą kremy do depilacji. Owszem, nie mają zbyt wiele wspólnego z naturą, ale być może skutecznie usuną włosy Pawła, bez wywoływania reakcji na jego skórze.
Spróbowaliśmy. Kupiłam niedrogi krem do depilacji skóry wrażliwej (w drogeriach znajdziecie kremy do depilacji przeróżnych firmy). Nakłada się go na owłosioną skórę szpatułką (załączoną w zestawie). Krem nie miał aż tak nieprzyjemnego zapachu, do jakiego byłam przyzwyczajona (mniej więcej, jak trwała ondulacja lub spalony włos). Jedyne, czego trzeba było pilnować podczas zabiegu, to czasu. Produkt nie mógł zbyt długo pozostawać na skórze. Maksymalnie 10 minut. Nakładanie produktu zaczęłam od góry, więc ściąganie włosów szpatułką - również. Schodziły wyjątkowo sprawnie. I okazało się, że pod warstwą kręconych czarnych włosów, Paweł ma przemiłą, miękką i bardzo delikatną skórę. Kiedy usunęłam już wszystkie włosy, Paweł wziął prysznic, żeby zmyć pozostałość kremu i włosów. Efekt zabiegu: miła, gładka skóra bez jednego włoska. Minął tydzień, włosy nie zaczęły jeszcze odrastać, a Paweł dzwonił, że nie ma śladu podrażnień.
No dobrze, a co zrobić, jeśli nawet kremy do depilacji faceta uczulają, a ma na plecach gąszcz, którego nie cierpi? Wtedy najlepsze będą metody trwałego usuwania owłosienia, takie jak laser. Zabieg jest niezbyt przyjemny i nie będę wam opowiadać bajek, że nie boli. W niektórych gabinetach kosmetycznych lub dermatologicznych, przed zabiegiem na skórę nakłada się znieczulający krem Emla. Ale niektórzy lekarze nie popierają tej metody. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo poparzenia pacjenta, który wówczas nie czuje, czy promieniowanie nie jest zbyt mocne, wręcz bolesne. Laserowe usuwanie owłosienia należy przeprowadzić w serii (co najmniej 5 zabiegów), średnio co miesiąc - półtora. . Minusem jest cena zabiegu oraz to, że też nie usuwa włosów na zawsze (efekt wystarcza na kilka lat). Część z nich niestety odrośnie. Ale już na pewno nie będzie taka, jak przed przyjściem na laser i na widocznych powyżej zdjęciach.