
"Cóż warta cnota bez pokus?" - pyta poseł do Parlamentu Europejskiego Bogusław Sonik. To "humorystyczny" komentarz do zdjęcia młodej dziewczyny, której zdjęcie wrzucił na swojego Twittera. To dość typowy żart dla panów w okolicach pięćdziesiątki, których seksistowskie dowcipy czy fascynacje co i rusz wypływają na Twitterze, "taśmach" czy spotkaniach biznesowych. Co jest nie tak ze starszymi panami?
Pod tweetem jego autor zamieścił cytat, "czym jest cnota bez pokus?", na co jeden z komentatorów odpowiada mu, że koło "Szpilki" (nazwa warszawskiego lokalu) jest... szparka. Ot, takie tam żarty na Twitterze.
Słyszałem dziś kawał. Agencja towarzyska, oferta promocyjna, cennik. Szef agencji mówi: Panowie: blow job – 25 złotych. Anal job – 35 zł
Przychodzi do burdelu facet i prosi o najchudszą dziewczynę. Jedną z najchudszych, wysoką... Gdy dziewczyna się pojawia, klient mówi: proszę jej włożyć obrożę
– To osoby wychowane w innej rzeczywistości kulturowej - w latach 70-tych, 80-tych - zauważa dr Joanna Heidtman, która stara się wyjaśnić przyczyny używania takiego właśnie języka i dowcipów. Jak mówi, to pokolenie wychowywało się w innej konwencji traktowania się nawzajem płci, a także wtedy, gdy kobiet właściwie nie było ani u władzy, ani na eksponowanych stanowiskach. Dowcipy rasistowskie, seksistowskie i bazujące na negatywnych stereotypach były częściej uważane za zabawne i społecznie akceptowane. – W większości środowisk takie żarty nie budziły wtedy niesmaku czy zażenowania – mówi psycholog.
Niektórzy twierdzą, że polityka jest "seksi", tak jak seksi jest władza która za nią idzie. Być może to sprawia, że panowie w średnim wieku, a nawet ci, którzy przekroczyli już sześćdziesiątkę, czują się bardziej Mickiem Jaggerem niż dziadkiem. A wyrażają to poczuciem humoru, którego nie powstydziłby się niejeden gimnazjalista.
Joanna Heidtman wskazuje także na inne źródło takich zachowań - tego typu język i żarty są dla niektórych sposobem uzyskaniu wyższego statusu w grupie, poprzez lekceważące wypowiadanie się o innych, zwłaszcza tych, którzy uważają za słabszych, czy mniej wpływowych.
Prawdziwym wirtuozem żartu okraszonym seksistowską nutką (w właściwie całą partyturą) jest poseł Adam Szejnfeld. Urodzony niemal w połowie ubiegłego wieku poseł zamieścił na Facebooku zdjęcie, na którym widniał bilbord z młodą dziewczyna w kostiumie kąpielowym. Reklama wyraźnie podziałała na wyobraźnię konsumenta.
Stanowisko zobowiązuje do powagi? Nie w polityce, a już na pewno nie w czasie upalnej konferencji prasowej, gdzie rozgrzani do czerwoności politycy muszą dać ujście swoim "średniowiecznym" instynktom. To właśnie w czasie konferencji prasowej, Donald Tusk postanowił odnieść się nie do pytania, a do powiedzmy sobie, stroju jednej z dziennikarek.
Guziki wszystkie zapięte, na pewno. Patrzę na letni strój pani redaktor. I dlatego nie kojarzy mi się z tym… Z dopięciem wszystkiego na ostatni guzik
Sposób na "męskie problemy"?
Joanna Heidtman zaznacza, że tego typu żarty czy uwagi nie są charakterystyczne dla całego pokolenia, ale wiążą się z kulturą danego środowiska, jego wewnętrznym "kodem językowym". Środowiska polityczne taki specyficzny język i kulturę tworzą.W innych środowiskach, czy organizacjach taki sposób bycia czy wyrażania się byłby nie do przyjęcia - ktoś, kto go używa byłby natychmiast z niego społecznie wykluczony - mówi psycholog. W innych jest on akceptowany, a nawet jest wyrazem przynależności do grupy.

