
Biały Dom przepraszał i obiecał więcej tego nie robić, a okazuje się, że rząd w Berlinie z Angelą Merkel na czele, nadal jest na amerykańskim podsłuchu. Co więcej, tamtejsze służby miały nawet rozpracować specjalnie zabezpieczone komórki, które otrzymały niemieckie władze – donosi "Bild am Sonntag".
REKLAMA
Szokujące doniesienia ma anonimowo potwierdzać specjalista ds. podsłuchów i wysoko postawiony pracownik Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). W jego opinii udało się złamać zabezpieczenia smartfonów Blackberry, który posługują się najwyżsi urzędnicy w Niemczech. – Techniczne modyfikacje w nowych telefonach nie mają wpływu na naszą pracę – mówi źródło niemieckiego dziennika.
Angela Merkel posiada smartfon Blackberry 10. Pod koniec zeszłego roku firma Secusmart z Duesseldorfu dostarczyła członkom niemieckiego rządu 2,5 tys. telefonów i smartfonów wyposażonych w specjalną technikę zapobiegającą podsłuchowi – informuje "Deutsche Welle".
Przedstawiciele firmy zapewniają, że ich telefony są chronione. – Zastosowane metody skutecznie zabezpieczają przed wszystkimi znanymi metodami podsłuchu, także przed metodami bazującymi na superkomputerach – zapewniła firma na łamach tabloidu.
Merkel była podsłuchiwana prawdopodobnie przez amerykańskie agencje przez dekadę. Po tym jak wiadomość ta wyszła na światło dzienne, Barack Obama zapowiedział, że USA przestanie szpiegować swoich sojuszników. "Bild" w innej publikacji dowodził, że amerykański przywódca wiedział o podsłuchiwaniu Merkel od 2010 r. i aprobował te działania.
O sprawie podsłuchów pierwszy informował niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Po jego doniesieniach niemieccy urzędnicy państwowi postanowili wymienić swoje telefony. Tymczasem były pracownik NSA, amerykański ekspert ds. podsłuchu Thomas Drake ujawnił, że po zamachach z 11 września 2001 Niemcy stały się obiektem numer jeden inwigilacji. Służby wywiadu USA chciały w ten sposób ukarać Niemców za to, że „zamachowcy mogli między nimi niezauważenie żyć, trenować i porozumiewać się”.
Źródło: Deutsche Welle
