
– Jesteśmy rozczarowani – mówi bez ogródek Aleksandra Zielińska z Amnesty International Polska. – Już w momencie, gdy kilka miesięcy temu pojawił się temat azylu dla Edwarda Snowdena widać było wyraźnie, że MSZ bezpieczeństwo narodowe i sojusznicze zobowiązania stawia wyżej niż ochronę praw człowieka – ocenia w rozmowie z naTemat. Jej zdaniem ministerstwo wysłało co prawda Amerykanom zapytanie o PRISM, ale nie uzyskawszy odpowiedzi, nie zrobiło wiele więcej.
Pamiętajmy, że Polska to nie Niemcy czy Francja, które odgrywają na arenie międzynarodowej ogromną rolę. A jednocześnie USA są supermocarstwem, światowym “strażnikiem”. Nie dziwi mnie, że chcą wiedzieć, na ile mogą liczyć na swoich sojuszników.
Zgodnie z taką logiką myślenia nie powinniśmy narażać na szwank naszych stosunków z USA, z którymi Polska zdaje się współpracować bardzo ściśle, zwłaszcza w sferze wywiadowczej – wszyscy pamiętamy przecież sprawę więzień CIA na naszym terytorium. W książce „Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego” Agnieszki Kublik i Wojciecha Czuchnowskiego były PRL-owski szpieg Turowski mówi nawet o tym, że polskie służby “pracują dla wywiadu amerykańskiego”.
Przed 1989 rokiem była wspólnota wywiadowcza w ramach układu militarnego, w którym byliśmy. Wtedy był to Układ Warszawski. Dziś – z pewnym nadużyciem – można by powiedzieć, że pracujemy dla wywiadu amerykańskiego.
Prawo do prywatności czy sojusznicze zobowiązania?
Są jednak tacy, którzy ostro przeciwstawiają się prymatowi tak rozumianej “real-politik” naszych władz. Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon podkreśla, że zarówno kwestia podsłuchów zwykłych obywateli, jak i “brudnych” zagrywek dyplomatycznych domaga się wyjaśnień.
Czy polskie władze wiedziały o stosowanym przez amerykańskie służby programie PRISM i czy stwierdziły naruszenie polskiego prawa? Czy polska prokuratura rozpocznie śledztwo w tej sprawie? Kto i na jakiej podstawie podjął decyzję o odrzuceniu wniosku o azyl Edwarda Snowdena? CZYTAJ WIĘCEJ
Dr Adam Bodnar z HFPC ma wyraźne wrażenie, że władze bagatelizują problem. – Na naszą konferencję 11 września przyszedł tylko minister Michał Boni. Premier i szef MSZ zignorowali zaproszenia – mówi. Jego zdaniem wynika to m.in. z faktu, że w Polsce brakuje silnego przywiązania do idei ochrony prywatności. – Przyjmujemy za oczywistość np. to, że korzystając z internetu musimy pogodzić się z jej utratą. W sprawie inwigilacji nie ma masowych protestów, listów, nacisków, w związku z czym politycy mogą sobie pozwolić na ignorowanie problemu – ocenia.