- Jogini na swojej drodze spotykają czasem "tajemne" zjawiska, jak jasnowidzenie, do tej pory mało zbadane przez zachodnią naukę. Są to zupełnie naturalnie prawa przyrody, możliwe do poznania przez każdego, kto przejdzie odpowiedni trening. Trzeba jednak mocno podkreślić, że prawdziwi jogini nigdy nie zajmują się poszukiwaniem ani rozwojem tego typu zjawisk lub zdolności - wyjaśnia w rozmowie z naTemat Sławomir Bubicz, pionier jogi w Polsce, uczeń mistrza B.K.S. Iyengara i założyciel i dyrektor programowy Akademii Hatha-Jogi w Warszawie.
Czy joga występuje w konflikcie z religią chrześcijańską?
Sławomir Bubicz: Mówienie o takim konflikcie jest absurdalne. Joga nie jest religią. Jest sztuką i praktyczną nauką zajmującą się zdrowiem i szczęściem człowieka jako całości, w tym jego ciałem, psychiką i duchem. Joga opiera się wyłącznie na doświadczeniu, a nie na wierze lub dogmatach. Stosuje empirycznie sprawdzalne metody i techniki. Dla jogina liczy się wyłącznie wiedza, którą sam sprawdził.
Sławomir Bubicz
mgr psychologii (KUL), pionier jogi w Polsce, uczeń mistrza B.K.S. Iyengara, założyciel i dyrektor programowy Akademii Hatha-Jogi w Warszawie, przebywał 8 lat w Indiach odwiedzając miejsca duchowego kształcenia, tłumacz i wydawca literatury z zakresu jogi, pilot wycieczek do Indii
Joga jest częścią kultury indyjskiej, ale nie religii. Ma uniwersalne, ogólnoludzkie zastosowanie. Jest jak komputer wyprodukowany w odległej Japonii, przeznaczony do użytku przez wszystkich, niezależnie od miejsca zamieszkania.
Związek z hinduizmem może chyba jednak stanowić problem dla katolików.
Trzeba stanowczo podkreślić, że joga jest niezależna od hinduizmu. Jest odwrotnie: to skostniały, zrytualizowany hinduizm był zmuszony dawno temu - wskutek popularności jogi - przyjąć wiele z jej technik, co złamało monopol braminów na prawdę i przywróciło ludziom wolność osobistych duchowych poszukiwań.
Joga zajmuje się całym człowiekiem, także jego wewnętrznym sacrum. Pole działania częściowo dzieli z religią, ale stosuje zupełnie inne metody.
W swojej trzydziestoletniej pracy nauczyciela jogi poznałem wiele osób, które dzięki tej praktyce znacznie pogłębiły, lepiej zrozumiały i bardziej doceniły swoją chrześcijańską wiarę, jej prawdy i święte księgi. Stało się tak, gdyż joga zwiększa fizyczną, etyczną, psychiczną i duchową moc, dzięki której człowiek staje się prostolinijny, niezależny, czysty, otwarty i pełen pokory.
Wiem, że są w Polsce księża, a nawet biskupi codziennie praktykujący elementy jogi dla zachowania zdrowia i dobrego samopoczucia, oraz jako przygotowanie do chrześcijańskiej modlitwy i medytacji.
Czy da się uprawiać jogę, pomijając aspekt duchowy, jedynie jako formę gimnastyczną? Czy to będzie nadal joga?
Każdy jogin, podobnie jak św. Tomasz z Akwinu, doświadczył tego, że człowiek jest całością, totalnością bytu. Nie można rozpatrywać osobno ciała, zmysłów, emocji, myśli, intuicji czy ducha (to byłoby zbyt kartezjańskie). Wszystkie one działają jednocześnie w każdej chwili. Przytłaczająca większość uczestników zajęć jogi w Polsce i na Zachodzie praktykuje niemal wyłącznie asany (pozycje przypominające z zewnątrz gimnastykę, ale wykonywane świadomie, uczciwie, precyzyjnie i uważnie). Zapisują się oni tam z myślą o poprawieniu sylwetki, usunięciu fizycznych dolegliwości, odreagowaniu stresu lub fizycznym wyżyciu się. To nie jest zła motywacja, chociaż tak odległa od prawdziwego celu jogi, którym jest pełna integracja wszystkich elementów człowieka w harmonijną całość. Jednak wystarczy, aby prawidłowo praktykowali asany, a pozytywne efekty
zaczną pojawiać się automatycznie także na innych poziomach, nie tylko w fizycznym ciele, jak na zasadzie naczyń połączonych.
Ciało uwolnione od sztywności, bloków energetycznych i zalegających w nim toksyn, stanie się lekkie i zdrowe, a umysł spokojny i jasny. Ciało i umysł to dwa współzależne aspekty tego samego strumienia życia.
Nie ma większego znaczenia to, że aspekt duchowy jest na początku pominięty. Asany to ćwiczenia psychofizyczne, nie gimnastyczne. Prędzej czy później człowiek doświadczy w nich wewnętrznej harmonii, integracji i szczęścia. Empirycznie odkryje duchowe warstwy swojego człowieczeństwa, które poprowadzą go ku dalszym zmianom.
Czy joga ma w sobie element obcowania z energią i tajemniczymi mocami?
W szkole poznałem słynny wzór Einsteina e = mc2, który wykazał, że masa jest równa energii i odwrotnie. Potem, studiując psychologię na KUL-u, uczęszczałem na wykłady prof. W. Sedlaka, twórcy polskiej szkoły bioelektroniki i magnetycznej teorii życia. Dowodził on, że obcujemy z energią w każdym momencie. Jesteśmy całkowicie zbudowani z energii, a stałość materii jest tylko złudzeniem naszych zmysłów. Tak od niedawna twierdzi współczesna fizyka, lecz jogini wiedzieli o tym już od tysięcy lat.
Jogini na swojej drodze spotykają czasem „tajemne” zjawiska, jak jasnowidzenie, do tej pory mało zbadane przez zachodnią naukę. Są to zupełnie naturalnie prawa przyrody, możliwe do poznania przez każdego, kto przejdzie odpowiedni trening. Trzeba jednak mocno podkreślić, że prawdziwi jogini nigdy nie zajmują się poszukiwaniem ani rozwojem tego typu zjawisk lub zdolności.
Czy medytując, można modlić się do Boga, w którego wierzymy? Czy jest to sprzeczne z założeniami jogi?
Jak najbardziej można i jest to często zalecane. Jedną z wielu metod jogi jest pobożność, ciągłe rozmyślanie o Bogu, miłość do Niego. Należy z tego uczynić punkt wyjścia do medytacji. W miarę pogłębiania się tego procesu, kontemplacja Boga będzie stawała się coraz bardziej cicha, subtelna i zanurzona w sercu. Może nadejść czas, że w zupełnej ciszy doświadczymy łaski Boga – obecności Tego, który powiedział: „Bądź cichy i wiedz, Jam jest Bóg”. Dla jogina ciało jest świątynią Ducha, który w nim mieszka. Dlatego stara się utrzymywać je w czystości i zdrowiu przez praktykę asan, poprawne nawyki oddychania, czystą wegetariańską dietę i inne pomocne techniki.
Czy we wszystkich rodzajach jogi występuje aspekt inicjacji?
W codziennym życiu często spotykamy się z inicjacją. Inicjować to zaczynać coś nowego - pierwsza praca, pierwsza miłość, śmierć własna lub bliskich... W jodze też zawsze jest początek doskonalenia siebie, pracy nad sobą, zwany inicjacją. Czasem nauczyciel i uczeń postanawiają uczcić to jakimś formalnym gestem. Czasem może im wystarczyć nić wewnętrznego zrozumienia.