![Marek Belka vs Leszek Balcerowicz, obecny kontra były prezes NBP. Kto wygra wojnę na szczycie?](https://m.natemat.pl/3ec184b03e4312b526c8668026ae6669,1680,0,0,0.jpg)
Ta pierwsza odpowiedź prezesa NBP na taśmy jest raczej lakoniczna – Belka przeprasza za język i stwierdza, że to były prywatne rozmowy "osób zatroskanych o państwo". Jego oświadczenie budzi raczej uśmiech, niż zrozumienie i ani trochę nie łagodzi krytyki, która na niego spada. W krótkim czasie ukazują się setki publikacji. Potem są ich już tysiące. Wśród krytykujących wciąż jednak brakuje osoby zdaniem wielu najbardziej uprawnionej do oceny zachowania Belki: prof. Leszka Balcerowicza.
Walczyli już o OFE...
Wtedy przypomniano też sobie inne słowa Balcerowicza o Belce, z 2013 roku. Profesor pisał wtedy dla "Gazety Wyborczej", że dziwi postawa prezesa NBP, który najpierw popierał wypłacanie emerytur z OFE, a potem nagle zaczął popierać projekt rządowy. Były prezes banku wskazywał przy tym, że sam NBP w analizach krytycznie oceniał pomysł cięcia składek do OFE z 2011 roku.
Pierwszą bowiem, przynajmniej publiczną kością niezgody między nimi były... stopy procentowe w 2002 roku. Wtedy role były nieco odwrócone: to Leszek Balcerowicz szefował NBP, a Marek Belka pełnił funkcję ministra finansów. Rządowi nie podobało się wówczas umacnianie złotego i Belka oczekiwał od Rady Polityki Pieniężnej interwencji na rynku walutowym.
Dzisiaj konflikt między Belką i Balcerowiczem to już fakt, chociaż ten pierwszy nie może za bardzo publicznie odpowiadać swojemu adwersarzowi. Prof. Balcerowicz za to korzysta z wszelkich metod, jakich może, by przekonać opinię publiczną o szkodliwości Belki.
Balcerowicz w walce o dymisję Belki szuka też sprzymierzeńców – jego FOR intensywnie promował w ciągu ostatnich dni badania Warsaw Enterprise Institute, z których wynika, że 67 proc. Polaków chce odejścia Belki ze stanowiska. WEI i FOR nie są w żaden sposób powiązane, ale jak widać podjęły pewien wspólny wysiłek na froncie przeciwko obecnemu prezesowi NBP.
Sam WEI zresztą wcześniej opublikował "analizę" dotyczącą wymiany stuzłotówek na bezpieczniejsze sugerując, że Belka w ten sposób wspomógł finansowanie deficytu budżetowego. Warto jednak podkreślić, że w owej "analizie" ostatecznie nie stwierdzono, by doszło do opisywanego zabiegu – chociaż część mediów zdążyła powtórzyć tę bezsensowną tezę, świetnie obaloną przez Tomasza Urbasia.
Prezes NBP Marek Belka nie finansuje deficytu budżetowego polskiego rządu. Nie robił tego w ogóle, acz wypuścił nowe banknoty ze swoim podpisem. Paradoksem historii jest, że deficyt rządu był finansowany przez NBP np. w czasie gdy Ministrem Finansów w rządach Tadeusza Mazowieckiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego był Leszek Balcerowicz. Było to sprzeczne z Programem Balcerowicza. Dzisiaj prof. Leszek Balcerowicz krytykuje „drukowanie” pieniądza dla rządu. Drukowanie, którego obecnie nie ma.
Do Balcerowiczowskiej krytyki wobec Belki przyłączyło się jednak wiele osób – nawet część komentatorów z prawicy, choć zazwyczaj wieszali na profesorze psy. W świetle walki z rządem przestały im jednak przeszkadzać inne poglądy Balcerowicza, na przykład na OFE, co tylko pokazuje jak dużą siłę oddziaływania w przestrzeni medialnej ma były prezes NBP.
Przez praktycznie cały ten czas Marek Belka milczy, zapewne nie chcąc ściągać na siebie więcej uwagi mediów. Idzie tylko raz do telewizji, razem zresztą z Sienkiewiczem. W programie Moniki Olejnik prezes NBP wypada, ku zaskoczeniu wielu osób, znakomicie – a z dziennikarką niemal robi co chce, bez problemu nie tylko odpierając jej ataki, ale wręcz samemu zapędzając ją w kozi róg.
Również były wiceprezes NBP prof. Krzysztof Rybiński w rozmowie z naTemat stwierdza, że Belka od strony moralnej zachował się "nagannie" i "niedopuszczalnie". – Ujawnione przez "Wprost" treści jednoznacznie wskazują, że NBP został uwikłany w układ polityczny, co do tego nie ma wątpliwości – podkreśla ekonomista. Jak dodaje, o ile moralnej oceny może dokonać, to już kwestię formalną zostawia odpowiednim instytucjom państwa do tego powołanym.
Podobnych głosów nie brakuje, ale i broniących Belki jest sporo. Choć wszyscy spodziewali się, że Rada Polityki Pieniężnej po słowach o "ogrywaniu RPP" może odwrócić się od prezesa, to ostatecznie Rada "pozytywnie oceniła dotychczasową współpracę" z Belką. Członkini RPP Elżbieta Chojnacka-Duch stwierdziła nawet w wywiadzie dla TVN24, że "żal jej prezesa NBP", który teraz "przechodzi bardzo trudny okres".
Nie sądzę, by o ich rozmowie dało się powiedzieć to, co wszyscy chcieliby powiedzieć najbardziej – że oznaczały one piekielne złamanie prawa, albo naruszenie niezależności banku centralnego. Najważniejsze nie jest bowiem to, jak głupie scenariusze polityczne formułuje minister, ani jak wiele ciepłych słów ma do powiedzenia o RPP prezes. Najważniejsze jest to, co znalazło się na marginesie całej „afery”: bardzo zasadne pytanie, w jaki sposób bank centralny powinien współpracować z rządem w celu utrzymania stabilności finansowej kraju.
Leszek Balcerowicz zresztą nie miał za swojej kadencji idealnej współpracy z Radą Polityki Pieniężnej. Dziś już się o tym nie pamięta, ale Balcerowicz przegrywał głosowania na Radzie miesiąc w miesiąc przez sześć i więcej miesięcy.
Belka vs Balcerowicz
Mimo to nie da się ukryć, że to właśnie głos prof. Balcerowicza w sprawie Belki jest najlepiej słyszalny – poza samym bohaterem afery. Ten bowiem, jak zostało wspomniane, przez większość tego czasu – słusznie zresztą – milczał. Dopiero teraz prezes NBP postanowił przemówić, w wywiadzie dla "Newsweeka". Potwierdza w nim, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a jedyne co go dręczy to poczucie, że przysporzył dużych problemów premierowi i prezydentowi. – Z tego powodu mam największego kaca – oznajmia Belka w tygodniku.