Badanie próbek spermy
Badanie próbek spermy Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Reklama.
Jeśli masz co najmniej 176 cm wzrostu i wykształcenie średnie, twoje nasienie w Stanach jest warte ok. 60 dol. za próbkę. Zarobisz lepiej, jeśli masz doktorat - wtedy bank spermy zapłaci ci nawet 500 dol. - pisze tygodnik "Time". Nasienie stało się towarem deficytowym - potrzebuje go już ponad połowa pacjentów klinik prowadzących zabiegi in vitro. Głównie osób samotnych i lesbijek.
Czy dawca spermy również w Polsce może liczyć na kokosy?
Nawet 1000 zł, ale nie na wino
Według szacunków kliniki InviMed, w Polsce na dawców czeka jedynie co setna pacjentka - pary, które mają problemy z potomstwem, leczone są przede wszystkim przy użyciu komórek rodziców. Nie każda klinika ma w związku z tym własny bank spermy. W Polsce nie ma żadnych regulacji, które nakładałyby na nie ten obowiązek.
- Korzystamy z duńskiego banku. Choć jedna dawka nasienia sprowadzonego stamtąd jest nieco droższa niż polskiego, kosztuje ok. 700 zł, próbka jest trochę lepiej przebadana, a pacjenci zyskują pewność, że w jednym mieście nie będzie wychowywało się kilkoro podobnych do siebie dzieci - mówi Marzena Smolińska z InviMed.
Za próbkę nasienia z jednego z polskich banków trzeba zapłacić ok. 500 zł. Ile z tej kwoty trafia do samego dawcy?
- Nie płacimy dawcom za nasienie - zapewnia dr Danuta Micińska, lekarz z centrum leczenia niepłodności Novomedica, do którego co roku zgłasza się kilkudziesięciu chętnych do oddania spermy. - W Polsce nie można handlować komórkami, zabrania tego prawo.
Specjaliści od leczenia niepłodności znaleźli jednak sposób, by ten przepis obejść - dawca może dostać rekompensatę za stracony podczas oddawania spermy dzień pracy oraz zwrot kosztów dojazdu.

Komitet Bioetyki przy Prezydium PAN, w sprawie etycznych problemów medycyny reprodukcyjnej i genetyki klinicznej CZYTAJ WIĘCEJ

- Z tego, co wiem, te koszty są ryczałtowo pokrywane na poziomie ok. 1000 zł. To z jednej strony niemało, a z drugiej trzeba mieć świadomość, że dawca musi pojawić się u nas przez pół roku. Jeśli ktoś liczy, że pieniądze dostanie na najbliższą imprezę, to jest w błędzie - mówi prof. Krzysztof Łukaszuk, kierownik Klinik Leczenia Niepłodności INVICTA.
Weszli jako dawcy, wyszli jako pacjenci
Mimo że dawcy nie mogą liczyć na sowite wynagrodzenia, nadal stawiane są przed nimi wysokie wymagania.
- U nas zasadą jest, że kandydat powinien mieć przynajmniej średnie wykształcenie, a jego nasienie powinno odznaczać się wysokimi parametrami, to znaczy zawierać stosunkowo wiele plemników w porównaniu do populacji - mówi dr Micińska. Lekarka zapewnia, że kandydaci na dawców zawsze zapraszani są do kliniki na rozmowy. - Chcemy sprawdzić, czy kierują nimi czyste intencje.
- W naszej klinice obowiązują spotkania przyszłego dawcy z psychologiem i zespołem lekarzy. Każda z tych osób powinna zaakceptować dawcę. Bardzo dużo osób odpada w tych spotkaniach. Czasem wydaje się, że ktoś robi to charytatywnie, ale ręce mu się trzęsą i okazuje się, że potrzebuje pieniędzy na najtańsze wino - mówi prof. Łukaszuk.

In-vitro i "kołyska", co to bardzo mnie wnerwia CZYTAJ WIĘCEJ

Po tym, jak dawca odda nasienie, jest ono w banku badane pod względem bakteriologicznym i wirusologicznym. Zanim trafi do przyszłych rodziców, jest też przechowywane co najmniej przez pół roku Chodzi o to, by zyskać maksymalną pewność, że pacjentka nie zarazi się żadną chorobą.
Prof. Krzysztof Łukaszuk zwraca uwagę, że z donacji nasienia wynika dla dawców jeszcze jedna bardzo ważna korzyść: sami mogą sprawdzić, czy ich sperma jest w porządku.
- Fajnie, że młodzi ludzie się zgłaszają, bo mieliśmy dużą grupę osób, która przyszli jako dawcy, a wyszli jako pacjenci, bo dowiedzieli się, że mają problemy - mówi kierownik Klinik Leczenia Niepłodności INVICTA.